Dla dzisiejszych nastolatków przeniesienie się o kilkadziesiąt lat wstecz mogłoby być trochę kłopotliwe. Problemy mógłby sprawiać chociażby codzienny kontakt. Nie było przecież smartfonów ani telefonów komórkowych.
Numery trzeba było wykręcać samodzielnie na tarczy, co było dość czasochłonne. Zależnie od wybranej cyfry telefon wysyłał do centrali daną ilość impulsów. Kolejny problem to konieczność zapamiętania potrzebnych numerów. Co prawda zawsze można było je zapisać, choć nie było wtedy smartfonów, więc odpadała możliwość skorzystania z wirtualnego notatnika. Dla jeszcze młodszych nielogiczny może być brak ekranu dotykowego, z którym mają dziś styczność codziennie.
Mało który młody człowiek wie, jak słuchało się muzyki kilkadziesiąt lat temu. Początkowo popularne były dość sporych rozmiarów magnetofony szpulowe. Nieco później upowszechniać zaczęły się nieco bardziej kompaktowe magnetofony kasetowe czy radiomagnetofony.
Przed erą internetu nie było możliwości swobodnego kupienia i pobrania muzyki albo odsłuchania jej np. ze Spotify. Sposobem na zachowanie ulubionego kawałka na dłużej było nagranie go z radia na kasetę. Ich pojemność była ograniczona długością taśmy. Na szczęście nagrania można było nadpisywać. Trzeba było przy tym uważać, aby nie pozbawić się dostępu do istotnych treści na kasecie.
Nie można zapomnieć o analogowej telewizji. Kineskopowe odbiorniki były ciężkie i zajmowały bardzo dużo miejsca. Królujące w czasach PRL telewizory nie były wyposażone w piloty, przez co ich obsługa wymagała nieco wysiłku.
Popularne w kraju Neptuny miały cztery przyciski do czterech różnych kanałów. Problem w tym, że każdy z nich trzeba było znaleźć, kręcąc analogową gałką aż pojawił się obraz. Można było oczywiście zapomnieć o automatycznym wyszukiwaniu kanałów.
Dziś mamy do dyspozycji telewizory odbierające sygnał cyfrowy. Zniknęły problemy z tzw. "śnieżeniem", a część z pośród setek kanałów jest nadawany w Full HD. Pojawiły się także piloty, nie tylko te na podczerwień, ale także korzystające z technologii Bluetooth, które zapewniają większą funkcjonalność.
Dziś do lamusa odeszły już odtwarzacze i nagrywarki DVD, a ogromną popularnością cieszą się internetowe wypożyczalnie filmów (np. Netflix). Wszystko można przecież obejrzeć w internecie, a telewizory wyposażone w Smart TV umożliwiają oglądanie filmów i seriali na odbiorniku bez konieczności podłączania laptopa.
Kiedyś trzeba było korzystać z magnetowidów na kasety VHS. Nie było oczywiście miniaturek znanych z YouTube'a, menu, ani rozdziałów obecnych na płytach DVD. Analogowe kasety należało samodzielnie przewijać spędzając przy tym sporo czasu. Przy nagrywaniu trzeba było z kolei uważać, aby nie nadpisać ważnego filmu czy serialu.
W czasach, gdy cyfrowe aparaty zagościły już niemal w każdym urządzeniu, prawie nikt nie przejmuje się ilością robionych zdjęć. Kiedyś na jednej kliszy naświetlić można było tylko 36 zdjęć, dlatego z aparatem trzeba było się obchodzić oszczędnie. Klisze były także dość kosztowne, a fotografia wymagała znajomości absolutnych podstaw fotografii.
Dziś nie każdy "fotoamator" wie, jak kontrolować głębię ostrości za pomocą przysłony i długości ogniskowej, albo jaki czas naświetlania wybrać, aby uzyskać pożądany efekt. Niewielu nastolatków potrafi obchodzić się z kliszą i jak wywołać zdjęcia w domowej ciemni.
Analogowe aparaty pozostały popularne jedynie wśród profesjonalistów i entuzjastów, którzy zdają sobie sprawę z zalet naświetlania na analogowym materiale światłoczułym.
W czasach kiedy komputery nie były jeszcze w powszechnym użyciu, przesłanie ważnych dokumentów na duże odległości umożliwiał faks. Wystarczyło podejść do aparatu, wsunąć kartkę w szczelinę odpowiednią stroną i wybrać numer. Następnie trzeba było zaczekać aż faks po drugiej stronie zapiszczy w charakterystyczny sposób i wysłać wiadomość.
Przesłany dokument drukował się na urządzeniu odbiorcy wiele kilometrów dalej. Proste i bardzo użyteczne, jednak dziś wydaje się zupełnie niepraktyczne. Dużo łatwiej jest przesłać tekst e-mailem czy za pomocą komunikatorów, o ile tylko nie potrzebujemy wydrukowanego dokumentu.
Pierwsze pagery powstały jeszcze we wczesnych latach 50-tych w USA. W późniejszych latach stały się niezwykle popularne za oceanem, jednak u nas nie zrobiły nigdy wielkiej kariery.
Urządzenia te służyły do wysyłania krótkich wiadomości tekstowych za pomocą fal radiowych. W większości przypadków umożliwiały jednak jedynie komunikację jednostronną, jedynie odbierając dane.
Dziś pagery używane są sporadycznie jedynie w miejscach, gdzie korzystanie z innych metod komunikacji jest niemożliwe. Dla dzisiejszej młodzieży korzystanie z takich urządzeń może wydawać się zupełnie nielogiczne, a brak możliwości "odpisania" zupełnie dyskwalifikuje pagery w ich oczach.
Maszyny do pisania już dawno straciły jakiekolwiek znaczenie. Ich główni użytkownicy, czyli dziennikarze, pisarze czy urzędnicy przerzucili się na znacznie bardziej funkcjonalne komputery.
Obsługa maszyny do pisania młodym ludziom mogłaby sprawić trochę problemów. Trzeba było przecież wiedzieć jak wsunąć papier, jak ustawić marginesy, co oznacza dzwonek, który rozbrzmiewa po kilkudziesięciu słowach. Przydawała się też wiedza o "analogowym kopiowaniu" i zapas dobrej jakości kalki, która pozwoli odbić pisany tekst na kopii.
Podczas pisania zdarzały się także pomyłki. Użycie korektora i ostrożność w stawianiu kolejnych liter wymagała czasu i kosztowało sporo wysiłku.