Pod koniec lat 60. amerykańskie satelity, przelatując nad Morzem Kaspijskim, dostrzegły coś tajemniczego. Okazało się, że akwen położony pomiędzy Iranem, Kazachstanem i Rosją został wybrany jako miejsce testów radzieckiego ekranoplanu. Swego rodzaju połączenie samolotu i poduszkowca przykuło uwagę amerykańskich służb, a rosyjski statek nazywany był w amerykańskich dokumentach 'Kaspijskim potworem'.
By móc śledzić postępy wrogów zza żelaznej kurtyny, Amerykanie uruchomili Projekt Aquiline. Zakładał stworzenie bezzałogowego drona, który będzie mógł wykonywać lot przy użyciu zdalnego sterowania.
Do roku 1971 zbudowano w sumie kilka prototypowych egzemplarzy. Drony mogły być bowiem przejmowane wyłącznie poprzez lądowanie z użyciem specjalnej siatki rozpiętej na ziemi, a to wiązało się z ryzykiem awarii, albo całkowitego zniszczenia.
Aquiline odbył w sumie ok. 20 lotów w słynnej Strefie 51. Program ostatecznie zamknięto z uwagi na wysokie koszty, chociaż wydatki na program wydawały się wówczas duże to były niczym w porównaniu ze środkami wydanymi kilka dekad później. Chodzi o projekty Predator i Reaper, w ramach których stworzono nowoczesne, bezzałogowe bojowe aparaty latające UCAV. Kosztowały 2 i 12 mld dolarów.
USA przeprowadziły kilka podejść do stworzenia dronów mogących idealnie wtapiać się w otoczenie. Jedną z najbardziej kuriozalnych prób był Projekt Ornithopter, w ramach którego szpiegowskie kamery montowano na szyjach gołębi. Te jednak były tak zmęczone lotem, że wracały do badaczy pieszo. Próby ostatecznie porzucono, chociaż przeprowadzono inne - spróbowano stworzyć dron, który wyglądałby jak kruk.
W ramach projektu Insectothopter pracowano natomiast nad dronem wielkości ważki. I tym razem naśladowanie oryginału niezbyt się udało. Może niewielkie spalinowe silniki poruszające zielonymi skrzydłami wydawały zbyt głośne dźwięki?
Prowokacja, nad którą pracowała CIA na początku prezydentury Johna F. Kennedy'ego z dzisiejszej perspektywy wygląda wręcz nieprawdopodobnie. W ramach Projektu Northwoods w 1962 r. służby rozważały przeprowadzenia serii ataków terrorystycznych na terenie USA. Za agresję planowano obwinić ludzi Fidela Castro, a incydenty miały stać się pretekstem do zbrojnej interwencji na Kubie.
Operacja Northwoods była częścią Projektu Mangusta, której celem było ustanowienie na Kubie rządu zależnego od USA. Plan zakładał znacznie więcej działań niż zamachy: organizowanie zamieszek, wojnę informacyjną, sabotaże dotyczące samolotu i statku. Wszystko to miało wytworzyć przekonanie, że Kuba jest większym zagrożeniem, niż było to w rzeczywistości.
Ostatecznie Kennedy nie zgodził się na przeprowadzenie operacji Northwoods. Zdecydował jednak o zwiększeniu zaangażowania USA w zwalczanie reżimów komunistycznych, co doprowadziło do zwiększenia sił amerykańskich w Wietnamie. Lyndon B. Johnson, następca zamordowanego prezydenta, w roku 1964 zwiększył to zaangażowanie.
W latach 60. CIA prowadziła operację, której celem było wykorzystanie kotów jako narzędzi podsłuchowych. W ramach eksperymentu w ciele zwierzęcia ukryto źródło zasilania i mikrofon, a w jego ogon wmontowano antenę.
Akustyczny kotek został wysłany na misję przed ambasadą Związku Radzieckiego w Waszyngtonie. Zanim jednak badacze zdołali się przekonać o słuszności swoich założeń kot został śmiertelnie potrącony przez taksówkę. Poskutkowało to zamknięciem projektu, który pochłonął kilka milionów dolarów.
W 1977 roku Rosjanie wysłali na orbitę szpiegowskiego satelitę napędzanego paliwem jądrowym. Cosmos 954 zawierał aż 50 kg tego śmiertelnie groźnego pierwiastka.
W grudniu satelita wymknął się spod kontroli. Amerykanie ustalili, że możliwy jest upadek na terytorium Ameryki Płn. Administracja prezydenta Cartera przygotowała więc tajną operację, a Zbigniew Brzeziński przekazał mediom, że USA 'mogą czekać trudności ery kosmicznej'.
Złe prognozy potwierdziły się. Cosmos 954 rozbił się w kanadyjskiej tundrze, nieopodal Wielkiego Jeziora Niewolniczego. USA miały już jednak przeszkoloną tajną załogę o nazwie NEST. W tajemnicy przed społeczeństwem udała się ona do kanadyjskiej puszczy. W ciągu kilku miesięcy zebrała ponad 90 proc. szczątków rosyjskiego satelity. Kilka miesięcy później okazało się, że do prawdziwej katastrofy było naprawdę blisko. Gdyby Cosmos 954 przed upadkiem okrążył Ziemię jeszcze jeden raz spadłby na gęsto zaludnione tereny wschodniego wybrzeża USA. Zagrożone były więc zarówno Nowy Jork jak i Waszyngton czy Miami.
W 1968 roku, w samym środku Zimnej Wojny, u wybrzeży Hawajów odkryto zatopiony radziecki okręt podwodny. CIA doszła do wniosku, że to niepowtarzalna okazja, by poznać wojskowe sekrety wroga. Dlatego też agencja uruchomiła Projekt Jennifer - plan podniesienia okrętu z głębokości 5,5 km.
Kiedy statek był na głębokości 1,5 km doszło do uszkodzenia chwytaka, przez co wyławiany obiekt obrócił się. Ku przerażeniu załogi statku zbudowanego specjalnie na potrzeby misji na dno oceanu zaczął opadać jeden z pocisków balistycznych będący na wyposażeniu radzieckiej jednostki. Na szczęście, jak wyjaśnia portal ops.mil.pl, nie wybuchł, uderzając o dno.
CIA planowała podjąć kolejną próbę wydobycia wraku, jednak jej plany pokrzyżowali dziennikarze, którzy dotarli do informacji o tajemniczej operacji.
Z odtajnionych dokumentów wiemy, że Stany Zjednoczone testowały broń jądrową wcześniej, niż do tej pory sądzono. Pod koniec lat 40. uruchomiono Projekt Nutmeg. Jego twórcy chcieli po pierwsze ukryć fakt przeprowadzanych eksplozji przed opinią publiczną. Po drugie zależało im na złagodzeniu ewentualnych skutków eksplozji. Dlatego na rozkaz prezydenta Trumana przy pomocy meteorologów poszukiwano miejsca, w którym wiatr zapewni zepchnięcie radioaktywnej chmury nad ocean. Jednym z miejsc, w których odbyły się próby był obszar pomiędzy przylądkiem Hatteras, a przylądkiem Fear w Karolinie Północnej. Drugim miejscem był obszar w Nevadzie, który później stał się największym amerykańskim poligonem doświadczalnym.
O wyborze tego miejsca również zdecydowała przewidywalna pogoda, a także bliskość autostrady, która zapewniała swobodne przemieszczanie się personelu. Pustynny teren otoczony górami zapewniał natomiast bezpieczeństwo. Zaletą lokalizacji była też niewielka lokalna populacja. Poligon Nevada (Nevada Test Site) jest poszarpany kraterami po wybuchach. W jego bliskim sąsiedztwie mieście się natomiast tajemnicza Strefa 51. - Amerykańska baza wojskowa, zbudowana w roku 1951 miałaby być, wedle niektórych teorii, miejscem lądowania pozaziemskiego statku kosmicznego.
Pomiędzy rokiem 1945 a 1962 USA przeprowadziły łącznie więcej niż 200 prób broni jądrowej. W tym roku odtajniono materiały dotyczące 60 z nich. Filmy przedstawiające eksplozje znalazły się nawet na YouTube.
Kolejna historia jest dowodem na to, że czasami zaangażowanie tajnych służb w jakieś wydarzenie jest po prostu czyimś wymysłem.
10 maja 1978 roku w Emilcinie miało dość do lądowania UFO. Nie byle jakiego, bo wedle znawców tematów chodzi o 'najlepiej udokumentowany incydent w historii Polski'.
Jeden z rolników miał dostrzec na drodze dwie tajemnicze istoty, które nakazały mu wejść na pokład statku kosmicznego. Na mężczyźnie miała zostać przeprowadzona seria badań i eksperymentów.
Dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez Bartosza Rdułtowskiego kilkadziesiąt lat później ostatecznie obaliło wszystkie tezy dotyczące incydentu. Ten okazał się tak naprawdę intrygą dwóch konkurujących ze sobą ufologów. Wykluczono, by w 'incydencie emilcińskim' brały udział służby PRL, co przez lata było jednym z głównych wątków historii. To nie przekonuje jednak wszystkich - wierzących w lądowanie UFO w opolskim Emilcinie wciąż nie brakuje.
Pomiędzy rokiem 1959 a 1972 KGB przeprowadziło szereg działań, które należy uznać za przygotowanie do wojny hybrydowej. W ramach Operacji Cedar planowano zniszczyć szereg kluczowych elementów amerykańskiej infrastruktury.
Atak na tamy, elektrownie, linie energetyczne, gazociągi, ropociągi i inne obiekty miał zasiać terror i chaos. Choć plany ataku obejmowały cały kraj i sięgały aż po Kanadę, głównym celem KGB był jednak Nowy Jork. W szczególności tamtejszy port.