Krótkie i regularne cykle ładowania mogą mieć zbawienny wpływ na żywotność baterii litowo-jonowych. Oczywiście nie trzeba już dbać o pełne ładowanie i rozładowywanie ogniw, zwane również formatowaniem. To zaszłość związana ze stosowaniem poprzedniej generacji baterii kwasowo-ołowiowych. Zachowanie możliwie najdłużej dobrej kondycji baterii ma związek ze zmniejszeniem woltażu w ogniwach.
Według serwisu edukacyjnego Battery University, najlepszym scenariuszem byłoby uzupełnianie poziomu baterii po spadku poziomu naładowania o 10-20 proc. To oczywiście mało praktyczne rozwiązanie. Wystarczy, że uzupełnimy energię po zużyciu mniej więcej połowy. Liczba cykli ładowania podwaja się ze spadkiem napięcia o dziesiątą część volta. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Cadex Electronics.
Druga wskazówka związana z wydłużeniem życia baterii ma związek ze wspomnianym wcześniej napięciem ogniwa przy wyższym stanie naładowania. Po przekroczeniu pewnego poziomu naładowania baterii narażamy ogniwa na większy stres związany ze stałym, aczkolwiek wysokim woltażem. Dodatkowo utrzymywanie wysokiego poziomu naładowania może powodować szybszą degradację litu, co prowadzi do utraty stabilności baterii.
Oczywiście w bateriach litowo-jonowych nie występuje zjawisko przeładowania. Pilnują tego stosowne kontrolery. W idealnej sytuacji telefon powinien zatrzymać ładowanie po napełnieniu baterii, ewentualnie używać niskiego napięcia do uzupełnienia energii. W rzeczywistości testy wykazują jednak, że tak się nie dzieje, a co pewien czas smartfon czerpie z gniazdka od 200 do nawet 500 mA, aby zachować pełne naładowanie.
Dla ogniw baterii litowo-jonowych optymalna temperatura (w okolicach 25 - 30 stopni Celsjusza) ma ogromne znaczenie. Przy niej powinny zachować w okolicach 80 proc. swojej pojemności po pierwszym roku używania i to nawet przy założeniu, że będą ładowane od 0 do 100 proc. Wystarczy jednak wzrost temperatury środowiska o 10 stopni i po roku możemy się spodziewać już tylko 65 proc. pierwotnej pojemności baterii.
Najgorszym z możliwych scenariuszy jest trzymanie smartfonu stale podłączonego do zasilania w nasłonecznionym miejscu. Stąd nie polecamy chowania ładującego się urządzenia pod poduszkę lub trzymania w lecie w nagrzanym aucie stale podpiętego do źródła energii elektrycznej. Swoją cegiełkę dokłada również technologia szybkiego ładowania, przy których smartfony traktowane prądem o wyższym natężeniu i napięciu mogą się grzać.