Zdrowie - ostatni bastion prywatności w sieci?

Podejrzane znamię? Dziwna wysypka u dziecka? Co robić?! Od dowolnej osoby na Ziemi dzieli mnie pięcioro znajomych i znajomych znajomych. Sześć stopni oddalenia to klucz do utrzymania 36,6 st. C. Znajomi moich znajomych z pewnością znają lekarza, który mi pomoże

Minął już rok od czasu, kiedy Mark Zuckerberg, atakowany za zmiany wprowadzone w ustawieniach prywatności dla użytkowników Facebooka, stwierdził: "[w ciągu ostatnich 5-6 lat] ludzie oswoili się nie tylko z dzieleniem się większą ilością różnego rodzaju informacji, ale i z większą otwartością wobec większej liczby ludzi". Facebook - według jego twórcy - nie może pozostawać w tyle wobec tak znaczącej zmiany społecznej.

Pomimo że prywatność bez wątpienia jest dzisiaj czymś innym, niż była jeszcze dekadę temu, czy faktycznie można uznać, że przez społeczeństwa Zachodu przetoczyła się rewolucja i trudno mówić obecnie o jakimkolwiek tabu? Mimo pozornego braku kontroli nad publikowanymi w sieci materiałami i dostrzegalnego spowszednienia aktywności w serwisach społecznościowych można zauważyć, że wciąż kilka tematów pozostaje wstydliwych. Podobnie jak twarzą w twarz, tak i w Internecie z osobami, które - przynajmniej częściowo - znamy z pozasieciowych kontaktów, nie rozmawiamy raczej o seksie, zarobkach czy poważnych chorobach.

Dr Google pomaga anonimowo

Powściągliwość zaskakiwać może szczególnie w przypadku tego ostatniego tematu. Informacje o zdrowiu są jednymi z najczęściej poszukiwanych w sieci, a z regularnie przeprowadzanych badań wynika, że Polacy chętnie sięgają po Internet w przypadku podejrzanych objawów chorobowych. Internetowe konsultacje zdrowotne oszczędzają czas, są łatwiej dostępne, wygodniejsze i bardziej aktualne niż jakiekolwiek inne źródło wiedzy.

Na to, jak duże znaczenie mają sieciowe rozmowy o zdrowiu (czy - przede wszystkim - o chorobach), wskazuje również popularność różnego rodzaju forów poświęconych tej tematyce. Grupy wsparcia, w których internauci dzielą się swoimi przeżyciami, przydatne są nie tylko poważnie chorym pacjentom i ich najbliższym. Także w sytuacji prozaicznej walki z nadwagą inne osoby mogą stanowić wsparcie, dostarczać motywacji i służyć swoimi doświadczeniami. Serwisy poświęcone zdrowiu często umożliwiają samodzielne opisanie swojej historii. Dzięki temu internauta - czasem po raz pierwszy w życiu - publicznie przyznaje się do swoich problemów i jest w stanie otrzymać porady od innych osób, które są w podobnej sytuacji. Bywa, że społeczność zgromadzona wokół danego tematu jest w stanie namówić chorego na kontakt z lekarzem - nierzadko kluczowy dla procesu zdrowienia.

Tego typu fora - bez względu na to, czy poświęcone są poważnym chorobom, czy dotyczą odchudzania - są niemal zawsze anonimowe. Internauci chętnie dzielą się przemyśleniami, wzajemnie sobie pomagają i udzielają sobie rad, dzieje się to jednak tak długo, jak występują pod obranymi pseudonimami. Możliwość bycia rozpoznanym czy wręcz wymóg podania imienia i nazwiska zniechęca większość osób do raportowania o swoim stanie zdrowia czy opowiadania innym o postępach dietetycznych.

O zdrowiu - nie na Facebooku

Dlaczego więc pomimo popularności forów i specjalistycznych serwisów tematyka zdrowotna nie jest zbyt chętnie poruszana w Facebookowych statusach? Czy za milczeniem użytkowników stoi wstyd? A może jest to niechęć do tworzenia autoprezentacji, która może mieć niekorzystny wpływ na życie zawodowe? Czy po prostu brakuje zaufania do medycznych werdyktów wydawanych przez znajomych?

Można sobie wyobrazić, jak cenne byłyby takie informacje dla firm ubezpieczeniowych czy dla pracodawcy. Składki ubezpieczeniowe wyliczane na podstawie statusów, w których informujesz o notorycznych bólach kręgosłupa i pogłębiających się problemach ze wzrokiem? Twój ubezpieczyciel bez wahania i jakichkolwiek skrupułów wykorzystałby te informacje, by na nowo obliczyć właściwą stawkę - chroniącą go przed ponoszeniem dodatkowego ryzyka związanego z kosztami leczenia, ewentualnej operacji oraz długotrwałej niezdolności do wykonywania pracy zawodowej. A może narzekasz na powracające migreny lub choćby przeziębienia? Niewykluczone, że twój szef dwa razy zastanowi się nad przedłużeniem umowy o pracę, a jeśli właśnie jej szukasz, osoba przeprowadzająca rekrutację będzie w stanie podważyć twoją przydatność, skoro tak często łapiesz infekcje i istnieje duże prawdopodobieństwo, że sporą część roku spędzisz w domu na zwolnieniu lekarskim.

Korzyści z otwartości

Pojawiają się również informacje innego rodzaju, przemawiające za transparentnym podejściem do własnego zdrowia - także i na Facebooku. W ostatnich miesiącach głośno było o przypadku, kiedy to właśnie dzięki temu serwisowi zdesperowana matka, regularnie powtarzając swoje prośby o pomoc i namawiając innych do przekazywania ich dalej, znalazła dawczynię nerki dla ciężko chorej córki . Dyskutowano także o diagnozach postawionych za pośrednictwem Faceboka , przy czym zdarzyła się i taka, która pomogła w wyprowadzeniu pacjentki ze śpiączki .

Nie ma wątpliwości, że są to jednak ciągle odosobnione przypadki, co może wynikać właśnie z faktu, że niechętnie piszemy o zdrowiu pod własnym imieniem i nazwiskiem. Pojawianie się takich sytuacji służy zmianie myślenia o Facebooku jako miejscu przeznaczonym wyłącznie do rozrywki, w którym porusza się wyłącznie lekkie tematy. Część użytkowników już teraz zaczyna dostrzegać potencjał mechanizmów społecznych rządzących Facebookiem, pozwalających stosunkowo szybko znaleźć ekspertów w każdym temacie, chętnych udzielić rzeczowej porady - także osobom, z którymi łączą ich jedynie znajomi znajomych.

Wstyd nie jest barierą nie do pokonania

Podczas majowego konkursu branży internetowej Mini Seedcamp w Sztokholmie zaprezentowana została aplikacja iDoc24 pozwalająca pacjentom na błyskawiczny i anonimowy kontakt z lekarzem dermatologiem. Umożliwia ona całodobowy dostęp do specjalistów chorób skóry, którzy diagnozują pacjenta na podstawie przesłanego przez niego zdjęcia. Sfotografowanie niepokojąco wyglądającej wysypki czy dziwnego znamienia zajmuje tylko chwilę, podobnie jak wysłanie MMS. iDoc24 pozwala na zredukowanie bariery wstydu i zasięgnięcie wiarygodnej porady lekarskiej bez konieczności składania wizyty.

Serwis www.idoc24.comSerwis www.idoc24.com idoc24.com

To dziś jedyny tego typu produkt na rynku, który pozwala na szybki i anonimowy kontakt z kompetentnym specjalistą, trudno więc mówić o znaczącym trendzie. Chociaż sam temat telemedycyny, zdalnego diagnozowania pacjentów i szybkich konsultacji z innymi specjalistami omawiany był na kongresach lekarskich od lat, a obecnie wspiera go popularność smartfonów, tabletów i towarzyszących im aplikacji, to jednak najwyraźniej nie należy spodziewać się żadnej rewolucji. Oddala ją również etyka lekarska - rozpoznając na zdjęciu poważną chorobę, lekarz może mieć opory przed wysłaniem oschłego powiadomienia o diagnozie. W takim przypadku bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem jest konieczny.

Bardziej prawdopodobne jest, że wkrótce zamiast korzystać z anonimowych aplikacji, zaufamy raczej zasadzie sześciu stopni oddalenia, w myśl której nie będziemy musieli szukać zbyt długo wśród internetowych znajomych, aby znaleźć odpowiedniego specjalistę. Już dzisiaj regularnie prosimy o pomoc na Facebooku czy Twitterze, szukając sprawdzonego warsztatu samochodowego, dobrej wegetariańskiej restauracji czy ciekawego filmu na piątkowy wieczór. Polegamy na rekomendacjach naszych znajomych w wielu dziedzinach życia - czemu by więc nie zawierzyć ich wiedzy również w przypadku zdrowia?

Marta Klimowicz - doktor socjologii, jej zainteresowania naukowe skoncentrowane są wokół społecznych aspektów internetu. Zawodowo od dwóch lat związana z AdTaily.

Więcej o: