Amerykanom wciąż wstyd skandalu z błędnym liczeniem głosów na Florydzie w wyborach prezydenckich w 2000 roku. Pora zastosować nowoczesne technologie do głosowania - twierdzą. I myślą o smartfonach.
- Głosowanie za pomocą urządzeń przenośnych może przyczynić się do zwiększenia frekwencji, a równocześnie może oznaczać zmniejszenie kosztów administracyjnych wyborów - uważają autorzy raportu "Voting on a Smartphone: Evaluating the Usability of an Optimized Voting System for Handheld Mobile Devices" ogłoszonego podczas zjazdu stowarzyszenia HFES, zrzeszającego ekspertów od ergonomii urządzeń.
Przeprowadzili już "testy na ludziach", sprawdzając, czy głosowanie za pomocą specjalnej aplikacji może zyskać aprobatę obywateli. I oczywiście wyniki były pozytywne.
Naukowcy są jednak świadomi, że tylko użytkownicy smartfonów uznaliby takie głosowanie za wygodniejsze. Dla większości społeczeństwa byłoby to utrudnienie, a nie ułatwienie. Eksperci nie spodziewają się więc, że takie nowinki będą wprowadzone niebawem. Mają jednak nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ustawodawcy zaczną rozważać taką opcję.
Teraz specjaliści debatują, jak edukować społeczeństwo, by masowo chciało (i mogło) tak głosować.
Tym bardziej, że Kongres USA już teraz wstępnie poparł zdalne głosowanie drogą elektroniczną.
- Jakiś rodzaj głosowania przez internet jest więc pewnikiem, a zatem smartfony i inne urządzenia przenośne łączące się z internetem będą prawdopodobnie konkurencją dla tradycyjnych formularzy wrzucanych do urny - cieszą się autorzy raportu.
Wydaje się, że gdy głosowanie takimi metodami stanie się powszechne, do głosu w większym stopniu dojdą elementy demokracji bezpośredniej. Być może nie tylko będziemy w ten sposób wybierać polityków na kolejne kadencje, ale też sami będziemy sobie uchwalać prawo w drodze taniego i wygodnego referendum.