CC: Hi tech / low life

Cyfrowe wykluczenie i praca u podstaw.

Hi tech & low life - zaawansowana technologia i życie na marginesie społeczeństwa, tak brzmi jedna z najkrótszych charakterystyk cyberpunka. Ikoniczne cyborgi-ulicznicy, hakerzy przesiadujący w podrzędnych barach, dzieciaki z futurystycznych blokowisk-wysypisk, które jakimś cudem dorwały się do elektronicznego sprzętu.

Ale przecież te opowieści o mrocznej przyszłości miały straszyć i przerażać (kryzys! kryzys!) szeroko rozumianą klasę średnią, ludzi sytych i obytych. Cyberpunk kończy się, kiedy trzeba wyjrzeć dalej niż swoją ulicę, poza bańkę znanego świata - wizje, którymi bawią się filmowcy i pisarze, są rzeczywistością w wielu miejscach na świecie. Zauważył to Hiroki Endo w komiksowej serii Eden - It's an Endless World! , zamiast osadzić akcję, jak koledzy po fachu, w mrocznym Neo Tokyo, tłem opowieści uczynił Amerykę Południową, z jej fawelami i brutalną codziennością. Podobną reporterską obserwację można było oglądać w filmie Dystrykt 9 Neilla Blomkampa, który swoje doświadczenia dorastania w RPA czasów apartheidu przekuł w metaforyczną opowieść o kosmicznych rozbitkach zamieszkujących afrykańskie getto. Hi tech i low life - obcy sprzedają kosmiczną technologię w zamian za puszki kociej karmy.

W naszej cyberpunkowej rzeczywistości nowoczesna technologia służy na szczęście nie tylko umilaniu życia sytym, ale poprawia jakość życia wykluczonym. Dzięki wynalazkom pomagającym zmagać się z codziennością, czy sieci telefonii komórkowej, umożliwiającą komunikację i budowanie alternatywnych struktur społecznych.

Diamentowy wiek

Czytam artykuł o specjalnym bankomacie, który mogą obsługiwać osoby nie umiejące czytać. Analfabetyzm, plaga wielu krajów globalnego południa, który nie pozwala funkcjonować w nowoczesnym społeczeństwie, obchodzi się tu przez zaawansowaną technologię. Nie trzeba znać pinu, posiadać karty ani czytać komunikatów - identyfikacja przebiega biometrycznie (wystarczy odciska palca), a komunikacja - przy pomocy  prostych ikon. Przykładasz palec, naciskasz przycisk i już - maszyna wypłaca pieniądze.

Przypomina mi to sceny z powieści Neala Stephensona Diamentowy Wiek. To wizja przyszłości, w której nie ma już głodu i ubóstwa - dzięki nanotechnologii i opartej na niej gospodarce (wieszczonej przez K. Erica Drexlera, autora pojęcia "szarej masy", chmury inteligentnych nanorobotów) każdy ma zapewniony byt. Tylko co to za byt? Wegetacja - niewyedukowane masy pozostawione samym sobie; nikt nie umie czytać, bo i nie ma takiej potrzeby - podobnie jak w tym biometrycznym bankomacie wszystkie napisy zastąpiły animowane ikony.

No i w czym problem? Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, zapewnić dach nad głową; to piękny plan. Piękny plan minimum. Chciałbym świata, w którym problemy będą rozwiązane długofalowo i systemowo, a nie doraźnie obchodzone przy pomocy hi techu. I nie tylko dlatego, że obawiam się buntu owych mas, jak opisał to Jacek Dukaj w opowiadaniu Crux . Po prostu wierzę, że stać na więcej.

Oto ludzkość - potrafi sięgnąć gwiazd i budować zmyślne maszyny, ale wciąż nie nauczyła się radzić sama ze sobą.  Wstyd, nie?

Cyber Czwartek to cykl cotygodniowych felietonów poświęconych dawnym wizjom przyszłości i temu, jak (i czy!) spełniły się w naszym nowoczesnym świecie. Autor, Michał R. Wiśniewski , jest publicystą i blogerem specjalizującym się w fantastyce oraz japońskiej popkulturze.

Więcej o: