Wojciech Głażewski (Magma 2, Politechnika Białostocka) : Przygoda. Nie chodzi tylko o możliwość konstruowania sprzętu kosmicznego, ale też wyjazd do USA na zawody, w których możemy reprezentować nasz kraj.
Sama budowa łazika jest dużym wyzwaniem. Dla takich osób jak my, zwyczajnie nudzących się w ławkach na zajęciach, jest pociągająca. Znacznie więcej nauczyliśmy się pracując nad rzeczywistą konstrukcją niż wpatrując w obrazki w książkach. Książki trzeba czytać i obrazki uważnie oglądać, ale dopiero zastosowanie wiedzy w praktyce to najlepsza szkoła.
Oprócz niezwykle lekkiej konstrukcji wyróżnia się wyposażeniem. Mamy dwa manipulatory, każdy przeznaczony do innych zadań w różnych konkurencjach. Z pokładu łazika może też wystartować heksakopter, czyli sześciowirnikowiec.
Jest to obiekt latający wyposażony w kamerę i GPS. Posłuży nam do zadań wymagających rozpoznania terenu. Jest to pierwszy przypadek wykorzystania obiektów latających na zawodach URC, będziemy także jedyną drużyną posiadającą taki sprzęt.
W samym procesie konstruowania i budowania nie było niczego niezwykłego, wymagało to tylko dużych zasobów wyobraźni, żeby w ogóle wymyślić tego rodzaju maszynę.
Nie ma podręczników budowy łazików marsjańskich, więc sami musieliśmy opracować sobie wytyczne i zastosować je w praktyce. Sama budowa zajęła pół roku. Najtrudniejszą sprawą było pozyskanie finansowania, ale studenckimi sposobami daliśmy radę.
Zwykle łazik gości na różnych festiwalach i pokazach, natomiast nikt już raczej go dalej nie rozwija. Studenci kończą semestry, odchodzą, a na uczelniach dotąd nikt nie podłapał tematu i nie ciągnie go dalej. Szkoda. Głównym zadaniem łazików jest w zasadzie popularyzacja astronautyki, nowoczesnych technologii i zachęta do podjęcia studiów na kierunkach technicznych. Sprawdzają się w tej roli doskonale.
Jeszcze takich propozycji nie było.
Zobacz także: