Twórcy o marsjańskich łazikach. Jak powstawały?

...

W konkursie biorą udział trzy polskie zespoły (na dziewięć ogółem). To Politechnika Wrocławska z łazikiem Scorpio, Politechnika Białostocka z pojazdem Magma 2 i toruński Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Magazynowi Next opowiadają o tym, jak się buduje łaziki, czym ich konstrukcja różni się od konkurencji. I co dalej po zawodach.

Next: Dlaczego akurat marsjańskie łaziki?

Grzegorz Hapel (Scorpio, Politechnika Wrocławska) : Przyczyna jest dosyć prosta - każdy z nas chciał robić coś ciekawego i wyjątkowego. A praca nad takim projektem to znakomita odskocznia od zwyczajnych zajęć uczelnianych.

Skoro nadarzyła się okazja, każdy z nas pomyślał "Czemu nie"? Warto próbować swoich sił w takich przedsięwzięciach, właśnie po to poszedłem na studia." Dodatkowo motywująca była perspektywa wyjazdu na konkurs i zmierzenia się z zadaniami i z innymi zespołami.

Czym Scorpio różni się od konkurentów?

Nie skupiliśmy się tylko na czekających nas w Utah zadaniach i nie robiliśmy pojazdu stricte pod ich specyficzne wymagania. Szykując łazik do startu, staraliśmy się zadbać o jego uniwersalność.

Przykłady?

Pojazd potrzebuje poruszać się z niewielkimi prędkościami? Więc zbudujmy taki, który będzie potrafił jeździć znacznie szybciej. Skonstruujmy zawieszenie dostosowane do szybkiej jazdy. Znajdźmy silniki, które zapewnią nam odpowiednią moc i opracujmy przeniesienie napędu, które wytrzyma taką jazdę.

Manipulator robota podczas konkursu ma zbierać próbki ziemi do 250g oraz potrafić wciskać przyciski, przełączniki i wciskać wtyczki? Zróbmy taki, który dodatkowo wkręci śrubę. Niech do tego uniesie nawet kilka kilogramów, a w razie potrzeby będzie potrafił nawet dźwignąć pojazd i odepchnąć się od ziemi jeśli np. łazik zawiśnie na kamieniu.

System łączności ma podczas konkursu zapewnić komunikację z robotem na dystansie maksymalnie jednego kilometra? Zaprojektujmy i zbudujmy taki, który da nam dwa kilometry. A do tego zapewni wysoką jakość obrazu wideo z kamer na pojeździe. W tym celu skonstruujmy automatycznie rozkładany, dziesięciometrowy maszt antenowy oraz znajdźmy najlepsze rozwiązanie interfejsu radiowego, które wolno stosować na terenie USA.

Więcej nawet - zróbmy dwa łącza radiowe, żeby w razie awarii jednego móc natychmiast przełączyć się na zapasowe.

Potrzebujemy dobrych kół? Kupmy odpowiednie, ale je ulepszmy - dodajmy odpowiedni bieżnik do jazdy po piasku oraz odchudźmy felgi. Właśnie takie podejście staraliśmy się stosować podczas pracy nad każdym elementem naszego łazika.

Scorpio powstawał długo?

Bardzo długo. Sam pomysł na robota zrodził się jeszcze pod koniec 2009 r. Wtedy też zaczęła się formować naszą drużynę. A w ciągu najbardziej angażujących przy konstrukcji dziewięciu miesięcy przewinęło się około 20 osób, z czego 12 zostało i zbudowało pojazd.

Zaczęło się naturalnie od myślenia. Przez pierwsze miesiące każde nasze spotkanie było istną burzą mózgów na temat wszystkich przyszłych komponentów łazika, a o zgodę było czasem naprawdę trudno. Przed wakacjami 2010 doszliśmy do końca etapu projektowania i rozpoczęliśmy pierwsze zakupy części, napisaliśmy pierwsze linijki kodu programów do sterowania pojazdem i manipulatorem.

Po drodze nie obywało się bez modyfikacji niektórych założeń, choćby dlatego, że zadania w tegorocznym konkursie zostały przez organizatorów ogłoszone dopiero jesienią.

Co było najtrudniejsze?

Właśnie ta nieprzewidywalność. Napotkaliśmy ogrom problemów małych i dużych, których nie sposób było przewidzieć. Czasem zadanie zaplanowane na dwie godziny pochłaniało dwa dni, po czym okazywało się, że "to jednak trzeba zrobić inaczej".

Musieliśmy się także wykazać pewną interdyscyplinarnością, żeby np. pomóc koledze, który nie miał czasu sam rozwiązać jakiegoś problemu.

W taki sposób każdy z elektroników czy programistów musiał choć raz ubrudzić sobie ręce podczas pracy nad mechaniką pojazdu. To również rodziło dodatkowe problemy - nasi mechanicy do dziś wspominają w ciągłych żartach mój pierwszy kontakt ze szlifierką. Pierwsze co zrobiłem, to ją zepsułem, jednocześnie o mało co nie wybijając korków w całym budynku.

Co się stanie z łazikiem po zawodach?

Na pewno nie trafi do magazynu. Osoby, które nad nim pracowały, będą dalej pracowały nad przygotowaniem go do zawodów w 2012 roku. Na miejsce studentów piątego roku, którzy już nie będą mogli startować, poszukujemy następców. Zbieramy też pomysły na udoskonalenie konstrukcji na przyszły rok, wszak doskonale znana wszystkim inżynierom zasada mówi "jeśli stoisz w miejscu, to się cofasz".

Czy rozwiązania z łazika mogą się przydać w praktyce agencji kosmicznej?

Najważniejszym aspektem konkursu jest propagowanie idei kolonizacji Marsa. Bądź co bądź ograniczone fundusze i doświadczenie uczelni nie mogą się równać z ogromnym rozmachem i zaawansowaniem projektów agencji kosmicznych.

Choć kto wie? Może podczas poprzednich edycji jakiś zespół przykuł uwagę naukowców obserwujących konkurs i rozwiązanie opracowane przez studentów kiedyś zawita na powierzchni czerwonej planety?

Ze względu na swoją uniwersalność łazik może wykonywać mnóstwo czynności, dlatego bardzo liczymy na jego wykorzystanie w promocji uczelni, udział w innych konkursach i pokazach. Pamiętajmy, że jest to wielozadaniowy, zdalnie sterowany robot, takich urządzeń potrzebuje np. wojsko czy policja. Mamy nadzieję, że Scorpio znajdzie gdzieś swoje miejsce.

Zobacz także:

Łazik Magma 2 - rozmowa z Wojciechem Głażewskim

Łazik Copernicus - rozmowa z Sebastianem Meszyńskim

Więcej o: