Najnowszy numer "Nature" przynosi opis małego sztucznego mózgu, który kalifornijscy naukowcy zbudowali z nici DNA.
Sieć 4 sztucznych neuronów działających - podobnie jak te prawdziwe - na zasadach biochemii nauczyli rozwiązywać łamigłówkę. Chodziło o odgadnięcie nazwiska jednego z ośmiu naukowców w zabawie polegającej na zadawaniu pytań typu "Czy to jest Brytyjczyk?".
Prosta sieć neuronowa nie jest szybkim komputerem - obliczenia zajęły jej aż osiem godzin. Naukowcom pracującym nad biochemicznymi urządzeniami tego rodzaju wręcz nie zależy na prędkości obliczeń.
Po co więc nam takie maszyny? Po udoskonaleniu tych technologii, będzie można wszczepiać takie komputery do żywych komórek, by wykonywały rozmaite zadania. Mogłyby badać procesy zachodzące w żywych organizmach, albo odpowiadać za produkcję użytecznych substancji lub terapię.
Opisywaliśmy już podobne badania ogłoszone 3 lata temu również przez naukowców z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego.
Profesor Christina Smolke opowiadała wówczas Gazecie.pl o potencjalnych zastosowaniach komputerów hodowanych wewnątrz żywych komórek. Za najważniejsze uważała rozmaite formy terapii (genowej lub immunologicznej, np. z użyciem cyborgizowanych limfocytów T ), ale dopuszczała również wprowadzanie do środowiska zmodyfikowanych bakterii, których "komputer pokładowy" reagowałyby na zanieczyszczenie środowiska.
- Po wykryciu problemu uruchamiałby zmiany w metabolizmie komórek, aby mogły same poradzić sobie z problemem. Na przykład - rozłożyć toksynę na produkty nieszkodliwe - wyjaśniała Gazecie.pl prof. Smolke. - Zmodyfikowane organizmy mogłyby też przemieszczać się w stronę rosnącego stężenia toksyny, żeby unieszkodliwić ją u źródła.
Zobacz, jak działa najnowszy biochemiczny komputer z Caltech: