"Decyzja zatrzyma ponad 2/3 importu ropy z Rosji, odcinając ogromne źródło finansowania jej machiny wojennej. Maksymalna presja na Rosję, by zakończyła wojnę" - napisał w nocy na Twitterze Charles Michel.
Wstępnie ustalono, że restrykcjami zostanie objęta ropa sprowadzana tankowcami, natomiast wyłączone spod embarga zostaną ropociągi. Dodatkowo także Polska i Niemcy mają zrezygnować z dostaw rosyjskiej ropy rurociągiem Przyjaźń. A to zmniejszy skutecznie do końca roku około 90 procent importu ropy z Rosji do Unii Europejskiej.
Przewodniczący Rady Europejskiej podał również, że szósty pakiet sankcji wobec Moskwy obejmie m.in. "mocno uderzające środki": wyłączenie największego rosyjskiego banku Sbierbank z systemu SWIFT, zakaz emisji dla trzech kolejnych rosyjskich nadawców państwowych (Rossija 24, Rossija RTR i TV Centr International) i sankcje personalne dla osób odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Na listę sankcyjną wpisano również wreszcie Alinę Kabajewą, matkę dzieci Władimira Putina oraz zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, patriarchę Cyryla, który - jak napisano w uzasadnieniu - jest jednym ze znaczących zwolenników rosyjskiej napaści na Ukrainę i przedstawia ją jako wojnę ze złem.
- Po poniedziałkowej decyzji szefów państwo członkowskich Unii Europejskiej dostawy rosyjskiej ropy spadną o 90 procent do końca tego roku - podkreśliła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. - To ważny krok mający na celu osłabienie Rosji - oceniła.
Jednomyślną zgodę w sprawie embarga na surowiec blokowały przez prawie cztery tygodnie Węgry, domagając się wyłączeń i rekompensat. Te techniczne kwestie będą negocjowane w najbliższych dniach.
Premier Viktor Orban, po decyzji o zakazie importu ropy z Rosji, zadeklarował: "Węgierskie rodziny mogą spać spokojnie".
- Doszliśmy do porozumienia, które stanowi, że kraje, otrzymujące ropę, mogą nadal działać na obecnych warunkach. Rodziny mogą dziś spać spokojnie, udało nam się wycisnąć z tego jak najwięcej - przekonywał.
- Pokazaliśmy pewne mechanizmy wyjścia z tej sytuacji, trudnej dla wielu. Dzisiaj solidarność i jedność w Radzie Europejskiej zatriumfowała. To bardzo ważna wiadomość dla bezpieczeństwa Polski, Europy, ale to także dobra wiadomość dla Ukrainy - tak poniedziałkowe ustalenia szczytu w Brukseli komentował szef polskiego rządu.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że po kilku godzinach negocjacji na szczycie w Brukseli udało się przełamać impas. - To bardzo ważne, bo dzisiaj ropa jest jednym z głównych źródeł dochodów, które później Kreml przeznacza na wojnę na Ukrainie. Bez zajęcia się tym kluczowym źródłem dochodów, ciężko byłoby mówić o skutecznej walce z machiną wojenną Putina - zaznaczył.
Szef polskiego rządu powiedział, że decyzja o rozszerzeniu sankcji to dowód na skuteczność dyplomacji prowadzonej przez Polskę, Komisję Europejską oraz kilka innych państw. Premier relacjonował, że na Warszawie ciążył obowiązek przekonania do porozumienia państw Grupy Wyszehradzkiej. Najbardziej sceptyczne przez kilka ostatnich tygodni były Węgry. Według szefa rządu zastrzeżenia zgłaszały także Czechy.
- W zależności od dostępności infrastruktury, należy dopuścić pewne drobne różnice, (...) że jakiś kraj wcześniej, a inny odrobinę później, wejdzie w ten pełny reżim sankcyjny - tłumaczył Mateusz Morawiecki.
Przypomniał, że Węgry, Czechy i Słowacja to jedne z nielicznych krajów Unii bez dostępu do morza, a więc niejako skazane na dostawy rurociągiem Przyjaźń. W konkluzjach na temat sankcji zapisano, że Rada Europejska "tak szybko, jak to możliwe" zajmie się wyjątkiem dla ropy sprowadzanej drogą lądową.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>