Promocje, których nie ma, ceny z kosmosu - zobacz, jak nas kantują sieci handlowe w Polsce

Miej oczy szeroko otwarte, zawsze bierz ze sobą kalkulator, zachowaj szczególną ostrożność przy produktach z napisem ?promocja? - takie wnioski wynikają z głosów czytelników, którzy zareagowali na nasz tekst o dziwnych promocjach w sieciach handlowych. Takich przykładów jest znacznie więcej, a niektóre z nich są naprawdę kuriozalne

W ubiegłym tygodniu napisaliśmy tekst o tym, że w wielu wypadkach kupowanie produktów w większych opakowaniach kompletnie się nie opłaca. Opisaliśmy praktyki w jednym z warszawskich sklepów Tesco, gdzie np. pojedyncze opakowanie kawy Tchibo Family kosztuje 6,59 zł, a takie same dwie paczki sprzedawane w dwupaku kosztują 14,99 zł, czyli w przeliczeniu prawie złotówkę drożej na paczkę. Więcej przykładów możecie przeczytać tutaj .

Oczywiście, tak długo jak na etykiecie z ceną znajduje się oznaczenie, ile kosztuje litr czy kilogram danego towaru (choćby nie wiem jak mikroskopijnym drukiem było zapisane), wszystko jest legalne. Jednak czy takie działanie sieci handlowych nie jest nabijaniem klientów w butelkę? Zdania są podzielone, co widać nawet w komentarzach pod tekstem. "Jeżeli wszędzie podawana jest cena w przeliczeniu na kilogram, to nie widzę podstaw do pretensji. Poza tym tak jest nie tylko w Polsce, używanie mózgu nie boli" - pisze użytkownik good_morning. "Ale o co" kaman "? Wystarczą podstawy matematyki..." - wtóruje mu lien0.

Nie brakowało jednak odmiennych głosów. "(...) wielkości opakowań są tak dobrane, żeby było trudniej samemu przeliczyć. Producenci (handlowcy?) są krótkowzroczni: kupowanie większych opakowań leży głównie w ich interesie. Stracą zaufanie klienta, to będziemy kupować więcej mniejszych opakowań, wiec nie jestem pewien, czy naciąganie klientów im się opłaca..." - napisał użytkownik kotwkaloszach. Przy okazji tekstu poprosiliśmy czytelników o nadsyłanie nam swoich historii o tym, jak sieci handlowe nabierają ich na "promocje" i atrakcyjne ceny. Wybraliśmy kilka najciekawszych.

Czemu cena inna niż na etykiecie? "Nie zdążyliśmy zmienić"

W sprawie sklepu SPAR w Zielonej Górze napisał do nas pan Krzysztof. "Robiąc tam zakupy, często płacimy od kilkunastu do kilkudziesięciu groszy (droższych produktów nigdy nie kupowałem) więcej za pojedyncze produkty przy kasie, niż jest to napisane na cenówce na półce" - czytamy w wysłanym przez niego mailu. Co na to kasjerki? Według relacji pana Krzysztofa odpowiadają, że "nie zdążyliśmy zmienić cenówki", i w tym momencie rozmowa się urywa.

Napisała też do nas pani Katarzyna i zwróciła uwagę na bardzo dziwne ceny tamponów w internetowym sklepie Tesco. Okazuje się, że wbrew panującym w handlu trendom im mniejsze opakowanie kupujemy, tym więcej zaoszczędzimy. Na początku oferta ma jeszcze sens: opakowanie ośmiu tamponów OB ProComfort w e-sklepie Tesco kosztuje 5,39 zł (67 groszy za sztukę), a paczka 16 sztuk - 6,99 zł (44 grosze za sztukę). Schody zaczynają się przy większych paczkach: opakowanie 32 sztuki kosztuje 19,99 zł (62 grosze za sztukę). Oznacza to, że po dołożeniu złotówki można kupić jeszcze jedno opakowanie 16 sztuk. Z kolei największe opakowanie 56 sztuk kosztuje 29,99 zł, czyli 54 grosze za sztukę. Taniej niż 32, ale i tak sporo drożej niż standardowa paczka 16 sztuk.

Z kolei pani Anna napisała do nas w sprawie sklepu Kaufland w Piasecznie, gdzie według niej nagminnie ceny podane na etykietach nie zgadzają się z tymi, które widnieją na jej rachunku. "Najczęściej ceny nie zgadzają się w środy wieczorem. W czwartki wychodzi nowa gazetka i nowe promocje, więc już w środę wiszą czwartkowe ceny, a przy kasie wow!!! rachunek dużo wyższy" - pisze Anna. Podaje też konkretny przykład pomieszania cen, gdzie towar bez promocji kosztował więcej niż ten sprzedawany w "promocyjnej cenie". Problem w tym, że obie wywieszki z ceną wisiały obok siebie. Chodzi o keczup marki Kotlin - cena w promocji to 5,99 zł za opakowanie (przecenione z 7,29 zł), cena bez promocji - 5,49 zł - pisze pani Ania.

AKTUALIZACJA: W reakcji na powyższy przykład zgłosił się do nas przedstawiciel spółki Agros-Nova w celu wyjaśnienia tej sytuacji. "Według nas cena promocyjna 5,99 zł dotyczy promocji ketchupu Kotlin w opakowaniu 950 g, a cena 5,49 zł ketchupu Kotlin w opakowaniu 650g. Niestety, nigdzie w tekście nie ma informacji o gramaturze porównywanych opakowań, a ze zdjęcia dołączonego do materiału nie można tej gramatury odczytać" - czytamy w mailu od Michała Polkowskiego z działu PR Agros-Nova.

Problemów jest jednak więcej - pani Wiola radzi, aby w razie wątpliwości zawsze sprawdzać ceny na specjalnych czytnikach dostępnych przy półkach w dużych hipermarketach. "To wydłuża zakupy, ale przynajmniej później zaoszczędza nam nerwów i niepotrzebnego stania przy punkcie obsługi klienta, aby wyjaśnić różnice między ceną na półce a tą na paragonie" - pisze i dodaje, że robi tak nauczona własnym doświadczeniem.

Czekolada w promocji? Zależy która...

Dziwne promocje czasem stosują też małe osiedlowe sklepiki. Ciekawą i dość kuriozalną historią podzielił się z nami pan Maciej z Wrocławia. W zwykłym sklepie kupił dwie takie same czekolady, jednak po otrzymaniu paragonu zauważył, że jedna kosztowała 3,90 zł, a druga - 4,40 zł. Na pytanie o różnicę niezrażony sprzedawca odpowiedział, że jedna jest w promocji, a druga nie. Klient patrzy pod ladę i widzi tę samą czekoladę z ceną 3,90 zł, pyta więc, czy może ją wymienić na tę "promocyjną". Odpowiedź sprzedawcy: "To już nie możliwe, bo zostało nabite na kasę. Oj tam, to tylko 50 gr".

Masz problem? Pomożemy

Masz problem ze sklepem, dostawcą usług kablówki albo operatorem komórkowym? Źle naliczono ci opłaty na rachunku, masz wątpliwości, czy postąpiono wobec ciebie fair, czujesz się nabity w butelkę? Napisz do nas - postaramy się pomóc w ramach naszej akcji interwencji konsumenckich.

Masz problemy ze sklepem? Czujesz, że sprzedawcy nabijają cię w butelkę? Zaczynamy akcję "KasoChron". Napisz do nas: kasochron@gazeta.pl Czytaj więcej w serwisie pieniadze.gazeta.pl

Na co zwracasz uwagę robiąc zakupy spożywcze?
Więcej o: