Od nowego roku setki stacji miało zniknąć z rynku. Ale w ministerstwie... nie wiedzą, co robić

Nikt dokładne nie wie, ile stacji paliw w Polsce nie spełnia wymogów dotyczących bezpieczeństwa, a zwłaszcza zbiorników paliw. Nowe przepisy w tej sprawie mają wejść w życie od stycznia i teoretycznie wtedy z rynku powinny zniknąć stacje, które nie spełniają tych wymogów. Zdaniem analityków rynku ich liczba waha się od kilkuset nawet do ponad 1,5 tys. Ministerstwo Gospodarki od września bada rynek, ale wyników nie publikuje

Na początku września Ministerstwo Gospodarki umieściło ankietę dla właścicieli stacji, w których mieli oni odpowiadać, jak postępuje modernizacja zbiorników paliw. - Rozporządzenie nakładające na właścicieli stacji paliw obowiązek wyposażenia zbiorników paliw w urządzenia do pomiaru i monitorowania stanu magazynowanych produktów naftowych oraz urządzenia do sygnalizacji przecieków tych produktów do gruntu weszło w życie w 2005 r. Warto dodać, iż o planowanych zmianach było wiadomo od 16 lat. Mimo to nie można wykluczyć scenariusza, że wdrożenie nowych przepisów zostanie przełożone w czasie - mówiła nam pod koniec września Iwona Dżygała z Ministerstwa Gospodarki.

Wyniki ankiety rozesłanej wśród właścicieli stacji miały być znane w połowie października. Jednak do dziś nie udało się nam uzyskać od ministerstwa żadnych informacji. Jak to interpretować? Ministerstwo dzięki ankiecie chciało sprawdzić, ilu właścicieli nie dokonało koniecznych modernizacji, a co za tym idzie - ilu musiałoby zamknąć swój biznes wraz z końcem roku. Wyniki miały stanowić podstawę do ostatecznej decyzji ministra gospodarki w sprawie terminu dostosowania zbiorników stacji paliw w Polsce. Oznacza to, że ostateczny termin wdrożenia wymogów może zostać po raz kolejny przełożony, i to może nawet o kilka lat.

Kiedy decyzja?

- Dysponujemy już wynikami, ale nie możemy ich jeszcze opublikować. Do tego teoretycznie nie mamy ministra, bo Waldemar Pawlak podał się do dymisji. Trudno powiedzieć, czy decyzję podejmie już nowy minister, czy może któryś z wiceministrów - zaznacza Dżygała.

Analitycy rynku prognozują, że po raz kolejny możemy spodziewać się odłożenia wejścia w życie przepisów. - Chyba ministerstwo nie utrzyma decyzji. Ta ankieta była pewnego rodzaju zagraniem, które usprawiedliwi ministerstwo przed odroczeniem wejścia w życie przepisów o kolejne dwa lata - mówi Andrzej Szcześniak, niezależny ekspert rynku paliw. Dlaczego o kolejne dwa lata? - Rok chyba nic by nie dał. Dwa lata to okres, w którym kolejne stacje będą w stanie wprowadzić konieczne zmiany - dodaje Szcześniak.

Słowa Szcześniaka potwierdza przedstawiciel firmy BM Reflex. - W branży słychać głosy, że znowu może zostać przesunięty termin. Samo przeprowadzenie ankiety oznacza, że jest problem. Cały czas też dokładnie nie wiadomo, ile stacji jest zagrożonych zniknięciem z rynku - uważa Rafał Zywert z BM Reflex. W Polsce funkcjonuje obecnie około 7 tys. stacji paliw. Połowa z nich to małe stacje prywatne lub zrzeszone, jak Huzar czy Moya. - Problem niespełniania wymogów dotyka najprawdopodobniej od kilkuset nawet do 1,5 tys. stacji - zaznacza Zywert.

Problem bardziej złożony

Zdaniem analityków branży paliwowej winę za zaistniałą sytuację ponoszą przede wszystkim właściciele stacji. - Trudno jest winić ministerstwo. Termin wejścia w życie przepisów był już kilkakrotnie przekładany. Wielu właścicieli stacji wciąż nie spełnia wymogów - uważa Urszula Cieślak z BM Reflex. Cieślak zaznacza jednak, że przesunięcie terminu np. o rok nic w rzeczywistości by nie przyniosło. - Z pewnością przesunięcie terminu dotknie tych, którzy poddali zbiorniki koniecznym modyfikacjom. Będą oni przecież chcieli powoli odzyskać zainwestowane pieniądze - mówi Szcześniak.

- Z drugiej strony trzeba pamiętać, że większość tych stacji, których nie stać na modernizację, położona jest przede wszystkim na terenach wiejskich lub w małych miejscowościach. Trudno zamykać tam stacje i kazać mieszkańcom jeździć kilkadziesiąt kilometrów do najbliższej. - uważa Cieślak. Koszty takiej modernizacji są niemałe - szacunkowo mogą wynieść nawet do 300 tys. zł.

Więcej o: