Bilety w taryfie MiNi mają kosztować od 49 euro (bez dodatkowych opłat) i mają być o przynajmniej 20 euro tańsze od najtańszych dostępnych obecnie biletów Air France w klasie ekonomicznej. Oczywiście, kupując taki bilet, trzeba się liczyć z ograniczeniami jak u tanich przewoźników - podróżujemy więc tylko z bagażem podręcznym o wadze do 12 kilogramów, nie mamy bowiem możliwość zabrania bagażu rejestrowanego, nie mamy też możliwości wyboru miejsca w samolocie. Ale przewoźnik zapewnia, że nawet jeśli pasażer będzie musiał zabrać większy bagaż, ceny za jego przelot (15 euro za wcześniejszą odprawę, 30 euro, jeśli zostanie dokonana już na lotnisku) też mają być konkurencyjne.
Bilety będą dostępne w ofercie Air France od 6 lutego. Można je zamawiać na 58 połączeń Air France, głównie średniodystansowych z lotnisk w Paryżu (chodzi o lotnisko Orly, a nie główny port Charles de Gaulle), Marsylii, Tuluzie i Nicei.
Eksperci podkreślają, że to dobry ruch ze strony flagowego francuskiego przewoźnika, a nowe taryfy sprawiają, że podróż samolotem np. do Londynu jest w ten sposób znacznie tańsza niż pociągami Eurostar czy TGV na trasie między największymi francuskimi miastami. Ale konkurencyjne ceny są też w stosunku do tanich przewoźników. Przykładowo - za stosunkowo krótki przelot z podparyskiego lotniska Beauvsis do Girony (lotnisko oddalone 100 kilometrów od centrum Barcelony) na początku lutego liniami Ryanair trzeba zapłacić łącznie 34,99 euro. Wykupienie biletu w obie strony to już wydatek rzędu 62,99 euro.
Tworząc nową tanią taryfę, Air France powołuje się na własne badania, z których wynika, że dla ponad 60 proc. pasażerów przy wyborze środka transportu zdecydowanie najważniejszym czynnikiem jest cena i możliwość jak najtańszego odbycia podróży z punktu A do punktu B. Jednocześnie z tego samego badania wynika, że na lotach średniodystansowych ponad 40 proc. pasażerów Air France nie zgłasza bagażu rejestrowanego.
Taryfa MiNi prawdopodobnie będzie hitem wśród francuskich pasażerów. Już w poniedziałek - pierwszego dnia oferowania tańszych biletów - zainteresowanie klientów było tak duże, że z powodu przeciążenia strona internetowa Air France tymczasowo przestała działać. - Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania - mówił Reutersowi Christian Boireau, wiceprezes przewoźnika.
Ogłoszenie taniej taryfy to część planu restrukturyzacyjnego francuskiego przewoźnika, który tnie koszty. Jednym z jego elementów jest właśnie osiągnięcie zyskowności na krótkich i średniodystansowych trasach do 2014 roku, gdzie na razie Air France notuje straty.
Choć alians Air France - KLM zanotował niezłe wyniki finansowe w ostatnim kwartale, to restrukturyzacja dalej postępuje. Jej celem jest osiągnięcie 2 mld euro oszczędności do 2015 roku. Aby to osiągnąć, Air France chce m.in. zmniejszyć zatrudnienie o 5 tys. etatów.
Wojna cenowa jest spowodowana tym, że tanie linie lotnicze coraz skuteczniej podbierają pasażerów znacznie droższym narodowym przewoźnikom. Irlandzki Ryanair ogłosił w poniedziałek, że w 2012 roku przewiózł aż 79,6 mln pasażerów - o 4,2 proc. więcej niż w 2011 roku. Z kolei EasyJet zanotował jeszcze większy wzrost - w 2012 roku przewiózł 59,2 mln pasażerów (wzrost o 6,7 proc. w skali roku).
Air France nie jest jedynym dużym graczem, który walczy o klienta za pomocą ceną. Jesienią plany stworzenia własnej taniej linii lotniczej ogłosiła niemiecka Lufthansa. Przewoźnik chce połączyć swoje europejskie loty z własną linią Germanwings i stworzyć nowego taniego przewoźnika, który będzie skutecznie rywalizował z Michaelem O'Learym i jego Ryanairem. Na razie nie padły jeszcze żadne konkrety, nieznana jest nawet nazwa przewoźnika.
Czytaj więcej: Lufthansa tworzy tanie linie lotnicze. Rzuca wyzwanie Ryanairowi