Mimo bankructwa Sky Clubu i medialnego szumu wokół kondycji biur podróży to był dobry rok dla polskich touroperatorów. Liczba klientów w stosunku do 2011 roku wzrosła o 12,6 proc., a wartość sprzedanych imprez turystycznych - aż o 13,8 proc. - wynika z danych Polskiego Związku Organizatorów Turystyki. Stało się tak m.in. dlatego, że praktycznie nie uległy zmianie ceny wycieczek - według wstępnych szacunków biura podróży sprzedały ok. 1,9 mln wycieczek w ubiegłym roku.
Także pod względem miejsca wyjazdu preferencje polskich turystów się nie zmieniły - na urlopy do Egiptu, Grecji, Turcji i Hiszpanii wyjechało aż 67 proc. wszystkich Polaków korzystających z usług biur podróży. Rośnie za to popularność krajów afrykańskich, do których w poprzednich latach jeździliśmy rzadziej z uwagi na niestabilną sytuację polityczną. Liczba Polaków wypoczywających w Egipcie zwiększyła się w skali roku o 72 proc., w Tunezji - o 64 proc., a w Maroku o 37,8 proc. Widać to też w klasyfikacji najpopularniejszych urlopowych miejscowości. Największa szansa na to, że leżąc na plaży, usłyszymy mowę rodaków, jest w tureckim kurorcie Antalya, egipskich miejscowościach Hurghada (wzrost liczby turystów w skali roku o 72,9 proc.) i Szarm el-Szejk (wzrost o 87 proc.) i greckim Heraklionie (spadek w skali roku o 23,4 proc.).
Mimo pozytywnych informacji branża raczej nie ma powodów do optymizmu. Liczba wyjazdów przez cały czas rosła, jednak gwałtowne załamanie nastąpiło pod koniec roku - z danych PZOT wynika, że w listopadzie liczba klientów zmniejszyła się o 15 proc., a w grudniu - o 8 proc. Może to być efekt gospodarczego spowolnienia i tego, że Polacy zaczynają oszczędzać i mniej wydają na zagraniczne wycieczki. - Spadek mógł być spowodowany zapowiedzią możliwości pogłębienia się kryzysu i gorszymi wynikami sprzedaży oferty first minute. Ludzie w tak niepewnych czasach boją się inwestować tak duże sumy na wyjazdy - mówi Tomasz Rosset, sekretarz generalny Polskiej Izby Turystyki. Jego zdaniem bieżący rok nie zapowiada się dla branży najlepiej. - W 2013 roku skróci się czas pomiędzy decyzją a samym wyjazdem. Początek sprzedaży pokazuje, że będzie to trudny rok. A jeśli prognozy związane z kryzysem się sprawdzą, to trudno oczekiwać wzrostów podobnych do tych z ubiegłego roku - dodaje.
Rzeczywiście z danych PZOT wynika, że w ostatnim tygodniu grudnia sprzedaż oferty letniej biur podróży spadła aż o 40,4 proc. w skali roku. I choć można to tłumaczyć większą liczbą dni wolnych pod koniec roku, a także odbiciem sytuacji od połowy stycznia (w drugim tygodniu stycznia sprzedaż skoczyła o 11,9 proc. w skali roku, w trzecim - o 10,5 proc.), branża nie ma powodów do radości. - Niepokojące jest to, że skumulowana wartość sprzedaży wyjazdów na lato jest mniejsza aż o 23,9 proc. - mówił w rozmowie z "Pulsem Biznesu" Krzysztof Piątek, prezes PZOT i Neckermann Polska.
Ciemnych chmur nad sobą nie widzą największe polskie biura podróży. Radomir Świderski z Rainbow Tours informuje, że z usług jego biura podróży skorzystało w ubiegłym roku 160 tys. klientów, a prognoza na ten rok zakłada wzrost na poziomie 15-19 proc. Podobnie w Itace. - Sezon 2012 zamknęliśmy rekordową liczbą 475 tys. obsłużonych klientów i jesteśmy pewni, że w sezonie 2013 padnie kolejny rekord sprzedaży - mówi Piotr Henicz, prezes Itaki. Wskazują na to choćby aktualne wyniki rezerwacji na lato - od momentu rozpoczęcia sprzedaży do końcówki stycznia operator sprzedał już ponad 55 tys. rezerwacji, co oznacza kilkanaście proc. wzrostu w skali roku.
Neckermann wskazuje z kolei na nowe miejsca, do których chętnie podróżują Polacy. - W tym roku, biorąc pod uwagę liczbę klientów, królują Bułgaria, Grecja, Hiszpania, Chorwacja i Turcja. Wyraźny jest powrót do Grecji, która notuje dużą dynamikę wzrostu - mówi Magdalena Plutecka-Dydoń, PR menedżer Neckermann Polska. - Rewelacyjnie sprzedaje się także Czarnogóra, a duże wzrosty sprzedaży notują też Chorwacja i Rumunia, również dostępne po raz pierwszy z przelotem (dotychczas tylko z dojazdem własnym) - dodaje Plutecka-Dydoń.
Jednocześnie biura podróży podają w wątpliwość dane prezentowane przez PZOT. - Te analizy już od dawna budzą emocje w branży. Przede wszystkim nie obejmują całej branży, bo spora grupa operatorów, w tym tych największych, nie korzysta z systemu MerlinX, na podstawie którego powstają raporty PZOT - mówi Aleksandra Olechnowicz, koordynator projektów public relations w Eccoholiday. - Obserwujemy tą dyskusję od pewnego czasu i mamy dość mieszane uczucia na temat raportów PZOT - dodaje.
Wtóruje jej Henicz. - Wyniki PZOT nie są do końca miarodajne w przypadku Itaki. Przez Merlina przechodzi nie więcej niż 45 procent naszych rezerwacji, pozostałe robione są przez nasz odrębny system Victor - mówi prezes biura podróży.