Czytaj też: Kryzys cypryjski uderzył w ceny złota. Gdzie się zatrzyma panika?
Czytaj też: Po raz pierwszy Polacy nie zarobili na złocie. Koniec dobrych czasów dla sprzedawców monet?
Czytaj też: Złoto trzyma wartość lepiej niż papierki wypuszczane przez banki centralne. Policzyli!
Czytaj też: To już nie korekta, to pęknięta bańka spekulacyjna
Na to, co w poniedziałek działo się na rynku złota, trudno użyć innego słowa niż krach. W ciągu jednego dnia cena uncji złota spadła o ponad 160 dol., czyli aż o 10 proc.! W chwili, gdy powstawał ten tekst, kurs cennego kruszcu wynosił 1345 dol., podczas gdy jeszcze w piątek rano za uncję można było dostać ponad 210 dol. więcej. W pewnym momencie poniedziałkowych notowań cena spadła nawet do 1335 dol., wracając do poziomu z końca 2010 r.
W ciągu dwóch dni cena złota na giełdach spadła o 15 proc., zaś od rekordowego poziomu 1920 dol. za uncję, osiągniętego jesienią 2011 r., złoty kruszec potaniał już o prawie jedną trzecią. I to w sytuacji, kiedy Europa tonie pod ciężarem długów zaciągniętych przez państwa, a rząd USA uzależnił się od "drukarki", wpuszczając do obiegu kolejne miliardy dolarów. Nie tak miało być - jeszcze w listopadzie 2010 r. Joanna Stec-Gamracy, szefowa funduszy inwestycyjnych BlackRock w Polsce, mówiła "Gazecie" o "dość dużym prawdopodobieństwie", że złoto przebije 2000 dol. za uncję. Teraz analitycy prześcigają się w czarnych prognozach, czy złoto spadnie poniżej 1000 dol. za uncję.
Dramat dotyczy nie tylko cen złota, inwestorzy panicznie pozbywają się wszystkich metali szlachetnych. Katastrofalny spadek zaliczyło w poniedziałek srebro, którego cena tąpnęła aż o 11 proc. O ponad 5 proc. tonie platyna, uznawana przez wielu za najbardziej przyszłościowy metal szlachetny, w przyszłości cenniejszy niż złoto (bo obficiej wykorzystywany w przemyśle).
Bezpośredni sygnał do paniki na rynku złota nadszedł z Cypru, którego rząd planuje pozbyć się rezerw złota, by zdobyć pieniądze na program ratunkowy dla gospodarki. Co prawda cypryjski bank centralny zdementował te informacje, ale nikt na rynku nie ma wątpliwości, że w końcu się ugnie pod presją rządu. Gracze mają obawy, że na podobne pomysły wpadną inne, większe kraje będące w tarapatach: Włochy, Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Grecja. Skoro Cypr zacznie wyprzedaż, to dlaczego nie miałyby jej przeprowadzić Włochy, które mają 2450 ton złota, czyli prawie 20 razy więcej niż Cypr?
Spanikowani inwestorzy kompletnie nie zauważają, że taki scenariusz jest niezwykle mało prawdopodobny, zaś w ostatnich miesiącach władze monetarne różnych krajów świata raczej kupują złoto, niż się go pozbywają. Tylko w styczniu i lutym 2013 r. banki centralne kupiły w sumie 54 ton złota za ponad 3 mld dol. Rosja kupiła 20 ton, drugie tyle - Korea Południowa.
Obawy o wyprzedaż złota na Cyprze są więc tylko pretekstem, który uruchomił lawinę. Dlaczego inwestorzy stracili wiarę w to, że złoto jest bezpieczną przystanią na trudne czasy? Hipotezy wśród analityków są najróżniejsze. Najpopularniejsza głosi, że rynek wierzy w to, iż światowa gospodarka najgorsze ma już za sobą, i inwestorzy nie chcą już chować się za "podwójną gardą".
Nie brakuje analityków, którzy uważają, że rynkiem złota rządzi dziś klasyczna zasada, iż zawsze przychodzi taki poziom cen, przy którym kupujących jest mniej, a inwestorzy średnioterminowi postanawiają zrealizować zyski, bo już sporo zarobili. Paweł Kordala z foreksowej firmy XTB pisał niedawno, że na koniec 2013 r. złoto nie będzie kosztowało więcej niż 1,6-1,7 tys. dol. za uncję, bo zbyt wielu inwestorów na rynku ma jeszcze wysoki zysk do zainkasowania, by wytrzymać nerwowo turbulencje. Dziesięć lat temu uncja złota kosztowała 400 dol., dziś - nawet po gigantycznych spadkach - jest ponad trzy razy droższa.
A popyt jubilerski w gospodarkach Indii i Chin, który odpowiadają za ponad połowę łącznego popytu na złoto? On mógłby zamortyzować skłonność do sprzedawania złota przez tych, którzy chcieliby realizować średnioterminowe zyski. Według analityków zapasy złota są już na wyczerpaniu, więc popyt na fizyczny kruszec lada moment powinien wrócić, ale na razie na parkietach giełdowych wciąż leje się krew.
Złe nastroje nakręcają analitycy giełdowi. Bank Societe Generale określił dotychczasową sytuację na rynku złota jako bańkę, która pęknie wraz z optymistycznymi sygnałami napływającymi z amerykańskiej gospodarki. Według Societe Generale w 2014 r. za uncję złota będzie się płaciło 1,4 tys. dol. Goldman Sachs, który jeszcze rok temu zachęcał do kupowania złota, teraz zakłada spadek ceny uncji złota do 1450 dol. w tym roku i 1270 dol. w 2014 r.
Drastyczny spadek cen złota z niepokojem obserwuje kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którzy tylko w zeszłym roku nabyli - w sztabkach, monetach, papierach wartościowych - ok. 5 ton złota o wartości ponad miliarda złotych. Drugie tyle Mennica Polska sprzedała w hurcie. Te pieniądze miały się szybko mnożyć - tak sprzedawcy złota obiecywali Polakom w reklamach.