Superpomysł czy naciąganie? Zapłać 400 zł, a pomogą ci wyjść z długów

Nowy pomysł na pośrednictwo finansowe. W internecie reklamuje się sieć doradców finansowych, która postanowiła się specjalizować w obsługiwaniu wyłącznie ludzi mających kłopoty finansowe. Zapłacisz kilka stówek, a oni spróbują dogadać się z twoimi wierzycielami. Superpomysł, czy wyciąganie od zdesperowanych ludzi pieniędzy?

Nowe czasy wymagają nowych wyzwań. Aż dziwne, że tak mało ludzi zajmujących się finansami widzi ogromną okazję biznesową, jaką daje stały wzrost liczby osób tkwiących w pętli zadłużenia. Mówimy o ponad 2,2 mln ludzi, którzy nie radzą sobie z systematycznym opłacaniem rachunków. Jakiś czas temu blog Subiektywnie o Finansach relacjonował pomysł polegający na odpłatnym "czyszczeniu" ludziom kartotek w Biurze Informacji Kredytowej. Jak się dowiadujemy, powstała też sieć doradców finansowych, która postanowiła się specjalizować w obsługiwaniu wyłącznie ludzi mających kłopoty finansowe.

Firma nazywa się Money Help. Stworzyła ją grupa prawników i finansistów skupiona wokół kancelarii prawnej Rupieta i Wspólnicy, działającej od 2001 r. Doradcy Money Help - jak czytamy na stronie internetowej - zajmują się opracowywaniem indywidualnych planów pomocy dla dłużników mających problemy z płynnością, renegocjacją umów z bankami, firmami leasingowymi, a także firmami windykacyjnymi. Konsolidacja, spłata najdroższego kredytu poprzez powiększenie najtańszego, wydłużenie okresu spłaty, wykorzystanie opcji wakacji kredytowych... - to najpopularniejsze sposoby wychodzenia z tarapatów finansowych. Większość zadłużonych osób nie wie, jak się do tego zabrać, i do nich kieruje swoje usługi Money Help.

"Subiektywnie o finansach" recenzuje: Blaski i cienie MoneyHelp, czyli zanim podpiszesz umowę i zapłacisz prowizję

"Praktyka pokazuje, że w znakomitej większości przypadków problemy dłużników można rozwiązać. Bardzo często brakuje pomocy zewnętrznego specjalisty, który indywidualnie oceni sytuację dłużnika, doradzi nowe rozwiązania - na przykład renegocjację okresu kredytowania, konsolidację różnych kredytów, czasowe zawieszenie spłat czy też wypracowanie nowych harmonogramów ratalnych" - czytamy w komunikacie Money Help. Firma ma na razie tylko trzy oddziały - w Warszawie, Łodzi i Katowicach, ale podobno już teraz nie może opędzić się od klientów.

Ile trzeba zapłacić? Jak dowiedzieliśmy się od pracownicy infolinii, w promocji umowa o współpracy z Money Help kosztuje 398 zł. Słono, ale można zapłacić w dwóch ratach. W cenach "rynkowych", poza promocją, za walkę z trzema-czterema wierzycielami firma pobrałaby najmarniej 800-900 zł. Za te 398 zł pracownicy Money Help przygotują strategię działania, skontaktują się w imieniu dłużnika z wierzycielami, ponegocjują i spróbują ugrać jakieś kompromisowe wyjście. Przygotują też projekt ugody z poszczególnymi wierzycielami, ale to już będzie kosztowało ekstra - 250 zł od każdej ugody. Jeśli więc mam do spłacenia dwa kredyty, na głowie jedną firmę windykacyjną mającą mój dług z tytułu niezapłaconej faktury za telefon i jeszcze nie płacę czynszu do spółdzielni mieszkaniowej, to poza czterema stówkami abonamentu zapłacę 1000 zł za doprowadzenie do ugód.

Czytaj też: Od milionera do zera. Jak z dostatniego życia wylądować w pętli długów

Czytaj też: Mandat z fotoradaru wilczym biletem do kredytu bankowego? Niestety, to prawda...

Warto też wiedzieć, że Money Help nie do każdego długu się zabierze. Dopiero po wstępnej analizie - na szczęście pierwsza wizyta u ekspertów jest darmowa - firma da odpowiedź, czy może pomóc. Trzeba więc brać pod uwagę, że Money Help będzie brać pod opiekę tylko relatywnie proste sprawy, przy których wystarczy kilka telefonów do wierzycieli, ustalenie nowych warunków spłaty, napisanie trzech wniosków, dwóch pism czy konsolidacja kilku kredytów poprzez "wrzucenie" ich pod "czystą" do tej pory hipotekę. Nie znaleźliśmy na stronie internetowej Money Help dobrze widocznej informacji, że firma nie daje gwarancji sukcesu. Podpisanie umowy i zapłacenie 400 zł prowizji gwarantuje jedynie to, że firma weźmie na siebie przygotowanie planu oddłużenia i negocjacje z wierzycielami. Jeśli plan padnie, nie odda pieniędzy.

Czytaj też: Toniesz w długach? Sprawdź, czy pomoże ci nowa upadłość konsumencka!

Więcej o: