Sensacyjna oferta RWE: 800 kWh energii gratis. Warto? Prześwietlamy

Koncern energetyczny RWE obiecuje klientom nawet 800 kWh energii za darmo, zachęcając do podpisywania specjalnych aneksów. To oznacza trzy-cztery miesiące darmowego prądu. Czego RWE żąda w zamian?

Obserwując od wielu miesięcy agresywną politykę podbierania klientów konkurencyjnym firmom energetycznym, którą stosuje gdański Duon, można było się zastanawiać: kto podejmie rzuconą rękawicę? Najpierw Duon zaczął sprzedawać tańszy niż u rywali prąd w... kioskach z gazetami. Ostatnio rozpoczął akcję sprzedawania prądu na Grouponie, w ramach której klienci mogą przez pół roku płacić za prąd tylko... pół ceny, a potem - aż do 2016 r. - nie więcej, niż płaciliby u dotychczasowego dostawcy.

Oczywiście o połowę tańszy prąd nie oznacza wcale o połowę tańszych rachunków, bo w nich 30-40 proc. to opłaty za dystrybucję energii (a tych promocje nie obejmują), ale w ramach oferty Duonu przez pół roku można płacić za prąd o kilkadziesiąt lub (przy wyższym zużyciu) 100-150 zł miesięcznie mniej niż do tej pory.

Czytaj też: Obiecują rachunki za prąd niższe o połowę! Warto skorzystać?

Kilka dni temu na akcje Duonu wreszcie zareagował jeden z konkurentów. W zeszły piątek klienci energetycznej firmy RWE obsługującej prawie całą Warszawę i okolice znaleźli w skrzynkach pocztowych list, z którego wynika, że RWE obniża wszystkim ceny prądu o 4 proc. To oznacza, że każda kilowatogodzina tanieje z 0,3540 zł do 0,3397 zł, czyli o niecałe 1,5 gr. Przy średnim zużyciu 200-300 kWh miesięcznie można osiągnąć oszczędność rzędu 3-5 zł, zaś w skali roku - 35-60 zł. Ale to nie wszystko.

Firma jednocześnie zaproponowała promocję, w ramach której klienci mogą obniżyć ceny o... kolejne 4 proc. A więc w sumie obniżyć swoje rachunki za prąd o 8 proc. Do tego RWE dorzuca jeszcze gratisowe 150 kWh prądu do wykorzystania do końca tego roku. Brzmi sensacyjnie. Zwłaszcza że przekaz marketingowy jest wyjątkowo krzykliwy. Oferta nazywa się "Tańsze gniazdko", a w liście przewodnim RWE nęci sloganem: "Nawet 800 kWh energii gratis!". Biorąc pod uwagę, że przeciętne gospodarstwo domowe zużywa nie więcej niż 200 kWh prądu miesięcznie, mówimy o darmowych dostawach prądu w skali, której po dużym graczu nikt by się nie spodziewał. Trzy-cztery miesiące żarówek, kuchenek, lodówek, pralek i telewizorów "tankowanych" gratis.

Więcej o sensacyjnej ofercie RWE: czytaj dziś w blogu Macieja Samcika

Skąd bierze się te 800 kWh energii gratis? W RWE podają, że tyle może zaoszczędzić gospodarstwo domowe zużywające rocznie 2300 kWh prądu (czyli niecałe 200 kWh miesięcznie). Sumując 4 proc. rabatu podstawowego (90 kWh energii rocznie gratis), 4 proc. rabatu dodatkowego rocznie, czyli kolejne 90 kWh, oraz 150 kWh w prezencie do końca 2013 r. Klient, który będzie z RWE do końca 2016 r., dostanie w obniżkach i rabatach 180 kWh darmowej energii rocznie, czyli w całym okresie jakieś 650 kWh, a doliczając do tego jeszcze te 150 kWh w prezencie z puli w 2013 r., wychodzi 800 kWh.

Przez te trzy i pół roku nasze przykładowe gospodarstwo domowe zużyje jakieś 8000 kWh energii, co oznacza, że - nie licząc opłat dystrybucyjnych, które stanowią 30-40 proc. naszych rachunków za prąd (a te opłaty nie podlegają żadnym promocjom) - RWE udzieli w ramach pakietu "Tańsze gniazdko 800" rabatu rzędu 10 proc. na sprzedawaną nam energię. Zamiast 2720 zł zapłacimy do końca 2016 r. jakieś 2450 zł. Oszczędność wyniesie 270 zł.

W przesyłkach od RWE jego klienci w Warszawie dostali od razu dwa egzemplarze aneksów do umów, które wystarczy podpisać, by już od 7 lipca cieszyć się tanim prądem. Aby skorzystać z gwarantowanej obniżki o 4 proc., nie trzeba nic podpisywać, aneks dotyczy drugiej części rabatu - tych kolejnych 4 proc. oraz dodatkowych kilowatów gratis.

Czytaj też: Bank chodzi na Żyletę. Proponuje konto i kartę za... cztery piwa

Co w zamian? Przede wszystkim RWE żąda przedłużenia umowy na bardzo długi czas. Aby zasłużyć na 4 proc. dodatkowego rabatu i 150 kWh energii gratis, trzeba przedłużyć umowę z RWE aż do końca 2016 r., czyli o trzy i pół roku. Są też dwa mniej "dolegliwe" warianty. Ten z przedłużeniem do końca 2015 r. (a więc o dwa i pół roku), ale wówczas rabat topnieje do 3 proc., zaś pula darmowych kilowatów - do 100 kWh. I ten z przedłużeniem tylko do końca 2014 r. (czyli o półtora roku), z korzyściami mocno okrojonymi - obniżka tylko o 2 proc. i zero dodatkowych kilowatów za darmo. Trzymając się przykładu rodziny zużywającej 2300 kWh energii rocznie, w tym ostatnim wariancie mamy oszczędność 200 kWh energii przy zużyciu 3500 kWh.

Sęk w tym, że kto podpisze umowę, a potem będzie chciał się przed terminem wypisać z interesu, zapłaci potężną karę - aż 25 zł za każdy miesiąc. Niestety, kara jest zupełnie niezależna od ewentualnych podwyżek cen energii. A więc można sobie wyobrazić, że ceny energii oferowanej przez RWE rosną znacznie, co pochłania całą obniżkę przyznaną teraz na mocy specjalnych rabatów, a klient... i tak nie może uciec, bo zapłaciłby kilkaset złotych odstępnego.

Czytaj też: Złota Szósta pani Joli, czyli jak zarobić milion na dobroczynności

Dla naszej przykładowej rodziny łączna oszczędność energii w najbardziej wypasionej opcji wynosi 800 kWh w ciągu trzech i pół roku. Załóżmy, że po dwóch latach RWE drastycznie podnosi ceny prądu. Klient zyskał do tej pory 500 kWh energii gratis. Przy cenach, które obowiązują od lipca 2013 r., oznacza to, że dzięki "złotym kajdankom" użytkownik ten zaoszczędził jakieś 170 zł. A teraz ma wybór: albo płacić za energię z RWE znacznie więcej, albo zapłacić 450 zł kary umownej (25 zł za każdy z 18 pozostałych miesięcy).

Promocja RWE byłaby z pewnością hitem cenowym, zwłaszcza że przygotował ją nie byle kto, tylko wielki gracz - ale bezwarunkowa kara umowna w wysokości 25 zł miesięcznie przy umowie na trzy i pół roku i braku gwarancji ceny prądu jest dużym ryzykiem dla klienta, który jest zdany na łaskę i niełaskę operatora przez trzy i pół roku.

Więcej o: