Opłaty za przelewy z tytułu zajęć komorniczych bywają równie dotkliwe jak same zajęcia - zwłaszcza jeśli to urząd skarbowy przychodzi z jakimiś kilkoma drobnymi roszczeniami. Bywa, że banki za każde z nich potrafią skasować po kilkadziesiąt złotych prowizji. Dzięki kubłom pomyj, które popłynęły w blogu "Subiektywnie o finansach" na bankowców, a także korzystnemu dla klientów orzeczeniu Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów udało się na pewien czas ulżyć losowi klientów niektórych banków. Opłaty za przelewy egzekucyjne zostały przez kilka instytucji usunięte z tabel opłat i prowizji.
Wśród szczęśliwców znaleźli się klienci mBanku, który przestał naliczać tę opłatę. Ale niestety szczęście klientów tego akurat banku nie trwało długo. Od kilku tygodni do redakcji "Gazety" dochodzą sygnały czytelników, z których wynika, że mBank ponownie zaostrzył kurs w sprawie przelewów egzekucyjnych i znów uderza w klientów 30-złotową prowizją. Pani Agnieszka pisze, że na reklamację odpowiedziano jej tak: "Bank nie pobiera opłaty za realizację tytułu wykonawczego, ale za fakt wykonania przelewu do organu egzekucyjnego, czyli bank pobiera opłatę za realizację pojedynczej spłaty - za każdy wykonany przelew. Opłata nie stanowi niedozwolonego postanowienia umownego".
I dalej mBank uprzejmie zwraca uwagę, że stosowane przezeń postanowienie "jest odmienne od postanowienia wpisanego do rejestru niedozwolonych postanowień wzorców umów pod nr. 3110. Oznacza to, że BRE Bank SA ma prawo pobierać opłatę za każdy przelew wykonany w ramach realizacji tytułu wykonawczego". Pani Agnieszka jest zła, bo już trzeci raz bank ściągnął z niej 30 zł.
Czytaj też: Pomylił się, wpisując kwotę przelewu. A potem? Wyścig z czasem i... bankiem
Czytaj też: Rozczulające? Bank pisze do klienta, że ich opłaty nie podlegają regulacjom sądowym
Nie ona jedna. Pan Paweł zamiast reklamacji napisał do mBanku czuły liścik. Stawia w nim daleko idące tezy i wnioski. "Drogi mBanku, wygląda na to, że nie zależy Ci na dobrych klientach. (...). W lutym 2013 r. została pobrana z mojego konta kwota 30 zł za realizację tytułu wykonawczego. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (nr wpisu 3110; Sygn. Akt XCII AmC 375/11) bank nie ma prawa pobierać prowizji za realizację tytułu wykonawczego. Takie postępowanie wpisane jest do rejestru klauzul niedozwolonych. Sprawa wydawałaby się bardzo prosta. Jednak Ty, drogi mBanku, w zaistniałej sytuacji wolisz nasyłać na klienta panie z infolinii, którym przygotowałeś linię obrony na ewentualność reklamacji. W ramach owej linii obrony żenująco się bronisz, że sprawa, której podjął się UOKiK, nie dotyczy Ciebie, tylko banku spółdzielczego, więc nie masz obowiązku (jako bank) stosować się do regulacji, które są nałożone na banki".
Blog "Subiektywnie o finansach" poprosił mBank o wyjaśnienie, czy to prawda, że bank zmienił kurs i znów nalicza opłaty. Kinga Wojciechowska z biura prasowego potwierdziła, że i owszem. "Rzeczywiście, w okresie doprecyzowywania zapisów Taryfy Opłat i Prowizji do obecnego kształtu w niektórych przypadkach zwracaliśmy klientom opłatę na drodze reklamacyjnej. Funkcjonujące w chwili obecnej zapisy nie budzą żadnych zastrzeżeń co do zasadności i możliwości ich stosowania" - napisała mi pani Kinga. A więc bank zmienił zapisy taryfy opłat i na podstawie nowych znów zaczął naliczać opłaty.
"Stare" brzmienie punktu z taryfy to: "opłata za realizację tytułu wykonawczego - za każdy wykonany przelew". I kwota 30 zł. Z kolei "nowe" brzmienie opłaty obowiązujące od 20 lutego to: "Przelew środków pieniężnych na rachunek wskazany przez organ egzekucyjny w zajęciu egzekucyjnym". I kwota 30 zł. No i cóż, trwa zabawa w kotka i myszkę. Ciekawe, czy nowe brzmienie taryfy stanie się obiektem zainteresowania UOKiK? Być może rzeczywiście przelewy egzekucyjne nie mogą być darmowe - zwykle jest przy nich trochę papierologii i ręcznego dłubania, którego banki nie lubią. Ale czy muszą kosztować aż kilkadziesiąt złotych?
Czytaj też: mBank pobiera zakazaną przez UOKiK prowizję, bo... ich to nie dotyczy
Czytaj też: Banki kontratakują w sprawie przelewów egzekucyjnych. Jeden sprytny ruch i...
Klient Toyota Banku został uraczony dwukrotnie opłatą za realizację przelewu egzekucyjnego, która w Toyota Banku wynosi nie 30 zł, lecz aż 75. Co jest, rzecz jasna, oczywistym zdzierstwem. Klient się obruszył, napisał reklamację, powołując się na cytowane wyżej postanowienie sądu antymonopolowego. Bank zaś rezolutnie wysłał do klienta następującą odpowiedź: "W nawiązaniu do prośby o weryfikację zgodności i poprawności opłaty w wysokości 75 zł naliczanej tytułem 'Opłata za obsługę zajęcia egzekucyjnego' Bank stwierdza, że wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta o sygnaturze akt XVII AmC 375/11, na który Pan się powołuje, o brzmieniu 'Realizacja tytułu wykonawczego przez bank - 15 zł' zakazał bankom pobierania opłat za wykonanie przelewu na rzecz organów egzekucyjnych. Wyrok ten nie zabrania bankom pobierania opłat za czynności niezbędne do obsługi przesłanego przez organ egzekucyjny zajęcia wierzytelności z rachunku".
Te niezbędne czynności wycenione na 75 zł to "obsługa korespondencji, otwarcie rachunku blokady, udzielenie dodatkowych informacji czy fizyczne dokonanie zajęcia". I dalej: "Pobrana przez bank opłata nie była opłatą za przelew, ale opłatą za wykonanie opisanych powyżej czynności koniecznych do obsługi zajęcia komorniczego. Bank informuje, że zgodnie z art. 110 Prawa bankowego ustawodawca zezwolił bankom na pobieranie przewidzianych w umowie prowizji i opłat z tytułu wykonywanych czynności bankowych, a więc także opłat za czynności podjęte w celu realizacji zajęcia rachunku".
"Skoro UOKiK zabronił bankom pobierania opłaty za przelew egzekucyjny, to one będą pobierały teraz prowizję za obsługę egzekucji. I w porządku, ale niech to będą rozsądne pieniądze, a nie kilkadziesiąt złotych za każdy przelew egzekucyjny!" - skomentował blog "Subiektywnie o finansach. Więcej o tej sprawie: czytaj w blogu Subiektywnie o finansach