Z początkiem 2007 r. radykalnie zmienił się podatek od spadków i darowizn. Można mówić o prawdziwej rewolucji. Od tego momentu spadki i darowizny od najbliższej rodziny są zwolnione z podatku. Nawet jeśli są bardzo cenne, warte bajońskie sumy. Najbliższa rodzina w podatku spadkowym to: małżonek, rodzice, dziadkowie, dzieci, wnuki, pasierbowie, ojczym, macocha, rodzeństwo.
Aż do końca 2008 r. obowiązywał przepis, który uzależniał przyznanie zwolnienia podatkowego od zgłoszenia przyjęcia spadku bądź darowizny w urzędzie skarbowym w terminie miesiąca od ich przyjęcia (w przypadku spadku termin na zawiadomienie urzędu skarbowego biegł od dnia uprawomocnienia się orzeczenia sądu stwierdzającego nabycie spadku).
Polecamy: Dostałeś majątek w spadku. Sprawdź jakich formalności musisz dopełnić
I tu pojawił się problem. Spora grupa, przede wszystkim spadkobierców (tu procedury przyjęcia składników majątku są bardziej skomplikowane niż przy darowiźnie), nie zdążała złożyć wymaganego zawiadomienia w wymaganym terminie. Tracili prawo do zwolnienia podatkowego. Musieli zapłacić fiskusowi podatek od przyjętego spadku. W opinii do projektu zmieniającego kontrowersyjny przepis profesor Henryk Dzwonkowski tłumaczył to niską świadomością prawną obywateli oraz długim postępowaniem działowym, w którym sąd określa wartość majątku przypadającą na poszczególnych spadkobierców.
Poradnik: Dostałeś w spadku masę długów? Sprawdź, co możesz zrobić w takiej sytuacji
W tę pułapkę zastawioną przez ustawodawcę wpadło w pierwszym roku funkcjonowania nowych przepisów 5 proc. spadkobierców. Fiskus, który był zwolennikiem tego rozwiązania mówił, że aż 95 proc. złożyło zawiadomienia w wymaganym terminie.
W końcu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym o to, czy miesięczny termin wyznaczony na zawiadomienie fiskusa o przyjęciu spadku, który ma być zwolniony od podatku, nie jest zbyt krótki. Sąd w Krakowie badał sprawę podatniczki, która ów termin przekroczyła i zmuszona była zapłacić podatek. Gdy odwołania do fiskusa nie przyniosły rezultatu, poskarżyła się sądowi. Tłumaczyła, że przekroczyła termin, bo sąd rejonowy błędnie poinformował ją o tym, kiedy jego postanowienie w sprawie nabycia spadku stało się prawomocne.
Czytaj poradnik: Jak zapisać ziemię w spadku
We wtorek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że miesięczny termin na zgłoszenie spadku w urzędzie skarbowym był zbyt krótki. W wielu wypadkach uniemożliwiało to spadkobiercom skorzystanie ze zwolnienia podatkowego. Zdaniem Trybunału naruszało to konstytucyjną zasadę zaufania obywateli do państwa i stanowionego przezeń prawa. Trybunał tłumaczył, że "wprawdzie prawo podatkowe może nakładać różne, nawet restrykcyjne wymogi proceduralne na podatników w celu wykonania ciążących na nich obowiązków podatkowych, ale jeżeli prawodawca postanowi o przyznaniu szczególnego rodzaju uprawnień podatkowych, zobowiązany jest w maksymalny w danym stanie prawnym i faktycznym sposób, stanowiąc odpowiednie wymogi proceduralne, materialne oraz ustrojowe, realnie umożliwić beneficjentom skorzystanie z przyznanego uprawnienia".
Czytaj także: Darowizna czy spadek, czyli jak podzielić majątek jeszcze za życia
Dwóch sędziów zgłosiło zdania odrębne od tego wyroku. Ich zdaniem nieznajomość przepisów przez podatników nie może być uznana za okoliczność prowadzącą do stwierdzenia niekonstytucyjności przepisów. - Prowadziłoby to do negacji spójności i pewności prawa - tłumaczył sędzia Leon Kieres.
Osoby, które nie dotrzymały miesięcznego terminu na zawiadomienia fiskusa o przyjęciu spadku bądź darowizny i musiały z tego powodu zapłacić podatek, dzięki wtorkowemu werdyktowi Trybunału Konstytucyjnego będą mogły wystąpić do fiskusa o jego zwrot.
Z początkiem 2009 r. przepisy się zmieniły. Na zawiadomienie fiskusa o przyjęciu od najbliższej rodziny spadku bądź darowizny jest teraz pół roku. Zwolnienie podatkowe przepada dopiero po przekroczeniu tego terminu.