Informację o sprzedaży polskich spółek potwierdziła centrala Nordei oraz jego polskie biuro prasowe. PKO BP opowie o szczegółach uzgodnionego zakupu w czwartek na specjalnej konferencji o godz. 10. Nordea to największa grupa finansowa w Skandynawii, w Polsce jest obecna od dawna, zarówno na rynku bankowym, jak i ubezpieczeniowym. Jako ubezpieczyciel Nordea jest m.in. jednym z największych w kraju dostawców polis unit-link, czyli programów systematycznego inwestowania opakowanych w polisę na życie. Swoją pozycję zaczęli budować na gruzach przejętego w 2002 r. od Koreańczyków LG Petro Banku.
Na polskim rynku bankowym Skandynawowie zajmują 10. miejsce - aktywa Nordea Banku przekraczają 35 mld zł. Pod tym względem to łakomy kąsek - to bank niewiele mniejszy od np. Citi Handlowego, a większy np. od BGŻ. Jego przejęcie może dać grupie PKO BP potężnego kopa w górę. Wprawdzie z aktywami rzędu 190 mld zł największy polski bank i tak ma bezpieczną przewagę nad drugim Bankiem Pekao (146 mld zł aktywów) oraz nad BZ WBK i grupą BRE (po ok. 100 mld zł), ale po przejęciu Nordei przewaga PKO BP nad rywalami będzie już miażdżąca. Trudno dziś powiedzieć, w jakim stopniu wzrośnie udział PKO BP w bankowym rynku kont, kredytów i depozytów, ale można przypuszczać, że do obecnych 20-22 proc. PKO BP dorzuci jeszcze 3-4 proc.
Czytaj też: Uwaga! PKO BP strategicznie bierze się za grillowanie klientów. Będzie bolało?
Czytaj też: Stresujące plotki o bankach, które wychodzą z Polski. Czy trzeba się bać?
Poza Nordea Bankiem do grupy PKO BP trafią jeszcze dwie inne spółki - leasingowa Nordea Finance i życiowa spółka ubezpieczeniowa. Wartość transakcji wyniesie 2,83 mld zł, z tego ponad 2,6 mld zł przypada na Nordea Bank Polska. Wcześniej wartość rynkową polskich aktywów skandynawskiej grupy wyceniano na 2,5-4,5 mld zł, ale w tę kwotę była wliczana wartość funduszu emerytalnego, którego PKO BP nie odkupi. Nie jest to dla PKO BP suma, której nie mógłby wysupłać: w zeszłym roku bank zarobił 3,75 mld zł, a w pierwszym kwartale tego roku - 780 mln zł.
2,6 mld zł za dziesiąty największy bank w Polsce i sporą firmę ubezpieczeniową. Drogo? Tanio? W zeszłym roku Nordea Bank zarobił 151 mln zł. Dla porównania - za BZ WBK, bank mający z grubsza ponad dwa razy większe aktywa od Nordea Banku, hiszpański Santander zapłacił dwa lata temu prawie 12 mld zł. Wtedy jednak były inne czasy, z dzisiejszego punktu widzenia Hiszpanie koszmarnie przepłacili, choć z drugiej strony za te pieniądze kupili trzecie miejsce na polskim rynku bankowym.
Czytaj też: Dlaczego w Zielonej Górze nie lubią banku Nordea? Odpowiedź w... Gorzowie
Czytaj też: Prezes Morawiecki trąbi na polowanie. A Jagiełło wyjął już flintę. Rusza wyścig na fuzje i przejęcia?
Nordea Bank - ta z trzech kupowanych spółek ma dla PKO BP największe znaczenie - ma 136 placówek w całej Polsce, ale poza siecią oddziałów jego głównym atutem są klienci z wyższej półki, bo Nordea zawsze była bankiem nastawionym na obsługę klasy średniej i zamożnego klienta. To grupa klientów, o których walczy dziś każdy bank. Nordea zawsze wyróżniała się na rynku dobrą ofertą kredytów hipotecznych. Była jednym z ostatnich polskich banków, który wycofał z oferty kredyty we frankach szwajcarskich.
- Dobrze, że naszym inwestorem zostanie lider sektora bankowego w Polsce, który gwarantuje stabilność i bezpieczny rozwój. Transakcja jest szansą na włączenie się w budowę wiodącej grupy finansowej w Europie Środkowo-Wschodniej - komentuje w komunikacie Sławomir Żygowski, prezes polskiego Nordea Banku.
Nordea miała ostatnio kłopoty wynikające z tego, że nie osiągnęła wystarczającej skali działalności. W zeszłym roku bank likwidował część placówek i zwalniał pracowników. Spółka-matka zarządziła zamknięcie aż 60 oddziałów, pracę miało stracić do 400 pracowników. Najprawdopodobniej z powodu ograniczenia skali działalności w Polsce i braku zielonego światła dla dalszego rozwoju banku w naszym kraju z rządzenia Nordeą zrezygnował Włodzimierz Kiciński, jeden z najbardziej cenionych polskich menedżerów bankowych. Plotki o tym, że ograniczenie finansowania rozwoju banku w Polsce jest przedsmakiem wycofania się Nordei z naszego rynku, pojawiały się już od wielu miesięcy.
Wadą Nordei z punktu widzenia ewentualnego nabywcy jest spory portfel kredytów we frankach szwajcarskich, dla których nabywca będzie musiał znaleźć finansowanie. Wiadomo już, że PKO BP, planując transakcję, zabezpieczył się na tę okoliczność. Z umowy wynika, że Nordea ma zagwarantować PKO BP pożyczki we frankach i partycypować w ryzyku, które mogłoby się wiązać z niespłacanymi w terminie kredytami frankowymi.
Nordea nie jest pierwszym bankiem ze Skandynawii, który mówi "pas". W zeszłym roku decyzję o drastycznym ograniczeniu działalności w Polsce podjął inny potentat z północy - norwesko-niemiecka grupa DNB. To był jednak bank operujący w naszym kraju w kilkakrotnie mniejszej skali niż Nordea. A poza tym DNB nie wycofał się całkiem. Sprzedał Getin Bankowi swoją działalność detaliczną i portfel kredytów hipotecznych, ale nadal działa tu jako bank korporacyjny.
To pierwszy duży sukces akwizycyjny prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełły. Od kilku lat walczył o przejęcie jakiegoś banku, ale BZ WBK sprzątnął mu sprzed nosa Santander, a oferta sprzedaży Banku Millennium została wycofana przez portugalskiego właściciela BCP. Mówiło się, że oprócz Nordei Jagiełło zasadza się na jeden z banków w Czechach oraz na BGŻ, o ile zostałby wystawiony na sprzedaż przez inwestora strategicznego, holenderską grupę Rabobank.
Jagiełło kilkakrotnie zapowiadał, że częścią jego strategii na najbliższe trzy lata jest nie tylko rozwój organiczny, ale też przejęcia banków, które zostaną wystawione na sprzedaż i pozwolą PKO BP zalepić dziurę w lokalizacji placówek w centrach miast. Nordea dobrze pasuje do zamiarów prezesa PKO BP. - Nordea Bank Polska, tak jak kilka innych banków, pasuje do wizji rozwoju PKO BP. Gdy myślimy o przejęciach, to o banku, który ma dobrze rozwinięty segment klientów zamożnych i dobrą lokalizację w dużych miastach. Takich banków jest kilka i pewnie wśród nich jest Nordea, ale póki nie ma finałowych uzgodnień, to nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu - mówił kilka tygodni temu Jagiełło.
Ewentualnym przejęciem nie muszą się martwić klienci banku. W takich sytuacjach zwykle sprzedaje się całe portfele kredytowe. Klient otrzymuje aneks do umowy, z którego wynika, że zmienia się wierzyciel, natomiast warunki spłaty pozostają bez zmian. Nie ma możliwości, żeby bank przejmujący taki kredyt mógł jednostronnie zmienić warunki umowy.