PZU oszczędza na odszkodowaniach, a klienci tracą [INTERWENCJA]

PZU nadal zaniża odszkodowania z polis OC, mimo że Sąd Najwyższy zakazał tego ponad rok temu. Należne odszkodowania są pomniejszane nawet o 70 proc. o tzw. amortyzację, czyli zużycie części, a poszkodowany nie ma co liczyć na auto zastępcze.

Pan Waldemar miał stłuczkę nie ze swojej winy. Inny kierowca uszkodził tył jego samochodu. Pan Waldemar zgłosił się do PZU, bo tam sprawca wypadku miał wykupioną polisę. PZU przesłało kosztorys. I tutaj zaczęły się schody. Odszkodowanie zostało zaniżone o 60 proc.!

- Po rozmowie telefonicznej z PZU w piśmie wyjaśniającym jako powód ujęcia w kosztorysie cen "części alternatywnych" podano, że "uszkodzony pojazd miał powyżej trzech lat na dzień szkody". W samym kosztorysie zapis ten ma inne brzmienie: "W kosztorysie zastosowano urealnienie na części zamienne Ford w wysokości 60,0 proc." - opowiada nam pan Waldemar.

Samowolka zakładu

To był jednak dopiero początek problemów. - Ku mojemu zdumieniu bez mojej zgody PZU przelało kwotę widniejącą w kosztorysie, mimo iż po rozmowie telefonicznej miało wskazać autoryzowany serwis Forda, z którym PZU ma zawartą umowę o bezgotówkowej likwidacji szkody.

Chodzi o to, że pan Waldemar nie chciał dostać odszkodowania przelewem na konto, bo bezpieczniej jest oddać auto do warsztatu i czekać, aż warsztat sam rozliczy się z ubezpieczycielem. Wtedy są większe szanse, że ubezpieczyciel nie będzie próbował zaniżyć wysokości należnego odszkodowania.

- Od pani z infolinii PZU dowiedziałem się, że podpisując załączony dokument "Oświadczenie poszkodowanego" w innym miejscu, tj. na stronie WWW mojej szkody, nazwany "Informacją o numerze konta bankowego", rzekomo wyraziłem w ten sposób zgodę na sposób wyceny i na przelanie kwoty z kosztorysu, a ewentualnej reklamacji mogę dochodzić na drodze sądowej. Jest to nieprawdą, gdyż miała to być jedynie informacja, zgody na ten sposób rozliczenia nie wyraziłem! To bezprawne działanie, tak jak nie ma podstaw żądanie informacji nt. odliczenia VAT - zawsze wypłaca się kwotę brutto. Nie mieści mi się to w głowie - załamuje ręce pan Waldemar.

Na tym nie koniec. - Prosiłem też o instrukcję dotyczącą procedury korzystania z pojazdu zastępczego na czas usuwania szkody - również jej nie dostałem. Już sam nie wiem, co o tym myśleć - czy to w Polsce typowe? To nie do pojęcia - opowiada poszkodowany.

Do akcji wszedł prawnik

Teraz po interwencji "Gazety" i prawników pana Waldemara PZU obiecało, że umożliwi mu naprawę bezgotówkową w autoryzowanym serwisie Forda. Na razie samochód stoi i czeka na ostateczną odpowiedź ubezpieczyciela.

Te praktyki PZU są niezgodne z prawem. Sąd Najwyższy w kwietniu 2012 r. jasno orzekł, że odszkodowanie musi być pełne, a do naprawy muszą zostać użyte nowe części. To chroni poszkodowanych kierowców przed montowaniem tańszych zamienników albo koniecznością dopłacania do naprawy z własnej kieszeni, mimo że stłuczka nie była z ich winy.

To zorganizowany proceder?

Jak firmy tłumaczą klientom zaniżanie odszkodowań? - Ubezpieczyciele mają wzory pism, które wysyłają do poszkodowanych. Utartymi schematami tłumaczą proceder zaniżania odszkodowań. Nie wiemy, czy opracowywała je Polska Izba Ubezpieczeń, czy po prostu ubezpieczyciele dzielą się nimi między sobą. Próbują w nich wyjaśniać, że wysokość tych potrąceń nie wynika z amortyzacji, tylko ilości oraz dostępności cen tych części na rynku, ale w żaden sposób nie potrafią udowodnić swoich twierdzeń - mówi nam osoba z branży ubezpieczeniowej.

Niepokrywanie kosztów auta zastępczego to też wbrew prawu. W listopadzie 2011 roku Sąd Najwyższy zdecydował, że właścicielowi uszkodzonego samochodu należy się auto zastępcze z polisy OC sprawcy. Nawet jeśli ma on dostęp do komunikacji miejskiej.

Co na to PZU? Przy okazji problemów pana Waldemara biuro prasowe nie chciało nam udzielić komentarza. "Informujemy, że przesłaliśmy sprawę do odpowiedniego działu. O wynikach reklamacji powiadomimy bezpośrednio klienta" - odpowiedziała mailowo Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU, powołując się na tajemnicę ubezpieczeniową.

Jednak jeszcze pod koniec maja ubezpieczyciel zapewniał "Gazetę", że jest czysty jak łza - Agnieszka Rosa informowała nas, że PZU SA działa zgodnie z prawem i w pełni realizuje wytyczne wynikające z uchwał Sądu Najwyższego.

Więcej o: