Komisji Europejskiej chodzi przede wszystkim o opłaty interchange, które są pobierane przez banki od transakcji kartami płatniczymi. Choć te opłaty nie są wyszczególniane w rachunkach dla zwykłego klienta, to sprzedawcy - jak przekonywał wczoraj komisarz UE ds. konkurencji Joaqu~n Almunia - przerzucają je na konsumentów, podwyższając ceny detaliczne. Komisja, jak niegdyś w przypadku roamingu telefonicznego, porzuciła nadzieję na samoregulację sektora kart płatniczych i postanowiła odgórnie narzucić limity opłat.
Przedstawiony wczoraj projekt przewiduje, że w trwającym 22 miesiące okresie przejściowym opłaty miałyby być regulowane tylko w transakcjach ponadgranicznych, ale potem limitem objętoby także transakcje krajowe. Maksymalną wysokość ustalono na poziomie 0,2 proc. wartości transakcji dla kart debetowych i 0,3 proc. dla kart kredytowych. W przypadku nieobjętych tymi limitami kart handlowych, które są wydawane przedsiębiorcom, detaliści mogliby pobierać dodatkowe opłaty lub po prostu odmówić ich przyjęcia.
Komisja Europejska przekonuje, że ograniczenie opłat będzie zbawienne dla zwykłych klientów, ale przeciwne zdanie ma biznes kartowy. - Wprowadzenie pułapu opłat będzie szkodliwe dla konsumentów oraz małych detalistów, będzie krępować konkurencję i innowacje na rynku płatności kartami - ostrzegał wczoraj Javier Perez, szef MasterCard Europe. Lobbyści sektora finansowego straszyli wczoraj w Brukseli, że tak czy inaczej to klient zapłaci za tę reformę, bo np. wzrosną opłaty za wydanie karty.
Ponadto Bruksela chce wprowadzić zakaz pobierania dodatkowych opłat za korzystanie z kart, co jest dość powszechne zwłaszcza w przypadku zakupu biletów lotniczych (czasem klient musi zapłacić nawet dodatkowo 12 euro). Konsumenci mają być też lepiej chronieni przed kosztami nadużyć kart. W przypadku nieautoryzowanych płatności wykonanych przy użyciu kart od konsumentów będzie można wymagać pokrycia strat w bardzo ograniczonej wysokości - maksymalnie 50 euro, a nie 150 euro jak obecnie.
Reformę musi zatwierdzić Parlament Europejski oraz Rada UE (ministrowie 28 krajów UE). Jeśli zostanie zaakceptowana, wejdzie w życie za dwa-trzy lata.
Właściciele polskich sklepów obniżkę interchange prawdopodobnie odczują wcześniej. Początkowo przedstawiciele detalistów proponowali kompromis (co popierał również NBP), a więc stopniowe obniżki prowizji. Na taki scenariusz nie zgodził się jednak MasterCard, twierdząc, że może to zostać uznane za zmowę cenową.
Detalistów wzięli więc w obronę politycy. W Sejmie leży projekt ustawy obniżający prowizje kartowe. Jeśli posłowie ją przyjmą (głosowanie najpewniej w sierpniu), od połowy przyszłego roku prowizja interchange nie będzie mogła być wyższa niż 0,5 proc.
- Krajowa regulacja pozwoli polskim bankom przygotować się do wejścia w życie regulacji unijnej. Łatwiej zejść z 0,5 proc. na 0,2 proc. niż ze stawki dwa razy wyższej. Polska regulacja powinna być więc traktowana jako swoisty okres przejściowy - mówi Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.