Z milionem euro lub dolarów w kieszeni można sobie pozwolić naprawdę na wiele. Np. na próbę pomnożenia tej kwoty poprzez inwestycje w bardzo skomplikowane produkty strukturyzowane.
To instrumenty finansowe, które zwykle zapewniają pełną ochronę kapitału - w chwili ich zakończenia otrzymamy co najmniej zwrot zainwestowanej kwoty - i które są powiązane z pewną ceną lub wartością zwaną instrumentem bazowym. Zwykle są to notowania konkretnej spółki, złota, ropy lub innych surowców albo w końcu popularnego indeksu. Ale niekoniecznie - fantazja klientów zlecających przygotowanie unikatowego produktu strukturyzowanego jest ogromna.
- Z jednym z naszych klientów rozmawialiśmy o produkcie strukturyzowanym, w którym wysokość wypłaty cokwartalnych odsetek zależała od liczby dni deszczowych w pewnym dużym kraju azjatyckim - mówi Tomasz Sobociński, kierownik zespołu produktów inwestycyjnych i ubezpieczeniowych w firmie Friedrich Wilhelm Raiffeisen.
"Struktury" należą do grupy najbardziej zaawansowanych wytworów inżynierii finansowej. Jednak bez względu na stopień ich złożenia, zamożność ich odbiorcy i rodzaj instrumentu bazowego, na którym się opierają, ich budowa jest bardzo podobna. Bank, dom maklerski, TFI, firma ubezpieczeniowa czy ktokolwiek inny, kto przygotowuje dla nas produkt strukturyzowany, otrzymane od nas pieniądze dzieli na dwie części. Grubo ponad 90 proc. wpłaca na lokatę - podobną do tej, z której korzysta większość bogatych inwestorów, a nie jakąś cudownie oprocentowaną. Ma być tylko pewna. I musi przynieść tyle dochodu, by na końcu inwestycji w "strukturę" - zwykle to rok, 18 miesięcy lub dwa lata - zysk z tej lokaty dodany do środków na nią wpłaconych wyniósł 100 proc. wartości całej inwestycji w produkt strukturyzowany.
Za pozostałe kilka procent pieniędzy klienta bank kupuje instrument pochodny. Nieco upraszczając, są to bardzo ryzykowne instrumenty finansowe powiązane najczęściej z kursami walut, surowców, akcji i indeksów. Mogą przynieść gigantyczne dochody, jeżeli trafnie przewidzimy wzrost lub kurs pewnego aktywu, lub też mogą doprowadzić do potężnych strat, jeżeli nasze prognozy będą chybione.
Z konstrukcji produktów strukturyzowanych wynikają kluczowe ich wady i zalety. Po pierwsze, w każdym z nich pewna jest wyłącznie wypłata środków, które były wpłacone na lokatę razem z zyskiem z tego depozytu. Większość struktur budowana jest tak, by gwarantowany był zwrot 100 proc. kapitału, ale są i takie, w których ochrona kapitału jest częściowa - sięga np. 90 proc. wartości części wpłaconej na początku. To, czy cokolwiek na produkcie strukturalnym zarobimy, zależy od wyniku wypracowanego na wysoce ryzykownej opcji zakupionej za relatywnie drobną część pieniędzy. Jeśli zarządzający lub my sami trafnie dobierzemy instrument bazowy i kierunek jego zmiany, zyski będą. Jak nie - to figa z makiem. Choć oczywiście to, co wpłaciliśmy, dostaniemy.
Gra na instrumentach pochodnych jest bardzo ryzykowna - jak jazda na karuzeli łańcuchowej bez trzymanki. Wiedzą to doskonale gracze na rynku walutowym (forex), którzy korzystają na co dzień z tego rodzaju instrumentów. Mogą zarobić krocie, ale większość z nich traci nie tylko czas i nerwy, ale i wpłacony kapitał.
- Inwestycja w fundusze strukturyzowane nie ma w Polsce dobrej prasy, bo bardzo często okazywało się, że co prawda ochrona kapitału miał miejsce, ale zysków nie było widać, więc inflacja uderzała w zainwestowany kapitał. Uważam jednak, że winna była konstrukcja struktur - zdolny zarządzający z pewnością może skonstruować produkt mający lepszą zyskowność - twierdzi Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego "Xelion".
Każdy, kto chce zainwestować w produkty strukturyzowane, powinien rzucić okiem na dane o zyskach, jakie dotąd przyniosły one ich nabywcom. Co kwartał publikuje je np. serwis Analizy.pl - statystyki dotyczą zarówno "struktur" oferowanych dla niemal każdego, jak i rozwiązań przeznaczonych dla klientów bankowości prywatnej, przy których minimalna wpłata to 100 tys. zł. Ostatnie kwartalne podsumowanie na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo optymistyczne. Na ponad 100 zakończonych w trzecim kwartale produktów strukturyzowanych blisko 70 proc. osiągnęło dodatnią stopę zwrotu. Pozostałe zakończyły się zwrotem zainwestowanych środków. Tylko w dwóch przypadkach, w związku z niepełną ochroną kapitału, inwestycje zakończyły się ujemną stopą zwrotu. Jednak zyski, jakie przyniosły "struktury", nie powalają na kolana. Te, które wygasły w trzecim kwartale, przyniosły średni roczny zysk netto na poziomie 3 proc. - skromnie. I obrazu tego nie łagodzi ani to, że w przypadku dziesięciu najlepszych rozwiązań roczna stopa zwrotu przekroczyła 9 proc., a rekordzista dał 14,4 proc. zysku netto (po uwzględnieniu podatku od zysków kapitałowych), ani to, że w statystykach Analizy.pl nie ma "struktur" szytych na zamówienie dla najbogatszych klientów. Tu wyniki zapewne są nieco lepsze, choćby tylko dlatego, że banki zlecają ich budowę i obsługę doświadczonym zarządzającym. Co oczywiście nie zwalnia klienta z obowiązku ostrożności i świadomości zagrożeń.
Jaka jest najważniejsza różnica pomiędzy produktami strukturyzowanymi przygotowywanymi na szeroki rynek a tymi dla najbogatszych? W przypadku produktu masowego to bank, tworząc "strukturę", dobiera do niej między innymi instrument bazowy, decyduje, czy będzie grać na spadek lub wzrost jego wartości oraz jak długo będzie ona trwać. Najbogatsi klienci wszystkie te parametry mogą ustalać sami. Na taki krok powinien decydować się ktoś co najmniej zaznajomiony z realiami rynku kapitałowego. Ciężko jest sensownie obstawiać wzrost lub spadek np. indeksu WIG20 lub konkretnej spółki, jeżeli nigdy wcześniej nie mieliśmy nic wspólnego z giełdą.
Kilka lat temu, u progu światowego kryzysu, wielu polskich prezesów sięgnęło po opcje walutowe sprzedawane przez niektóre polskie banki. Skończyło się kilkoma głośnymi bankructwami, potężnym zamieszaniem politycznym i stratami liczonymi w dziesiątkach milionów złotych. Stało się tak, ponieważ została złamana fundamentalna zasada bezpiecznego inwestowania - nigdy nie wolno sięgać po instrumenty finansowe, których działania dobrze nie rozumiemy. Dotyczy to również produktów strukturyzowanych. Oczywiście - inaczej niż w wypadku opcji - na końcu inwestycji w produkt strukturyzowany zwykle otrzymamy przynajmniej tyle samo pieniędzy, ile zainwestowaliśmy. Ale jeżeli coś nie wyjdzie (czytaj: nie będzie zysku), to i tak zamrożenie na rok, dwa lata czy dłużej sporego kapitału jest co najmniej bolesne.
- Produkty strukturyzowane oferujemy bardziej doświadczonym inwestorom. Oczywiście zawsze jest ten pierwszy raz, ale i wtedy staramy się, by nasz klient zrozumiał, jak zbudowana jest i jak działa oferowana mu "struktura" - mówi Piotr Bułkowski, dyrektor biura Produktów strukturyzowanych i skarbowych w banku Citi Handlowy.
Aby skorzystać z oferty "struktury" szytej na miarę, trzeba być naprawdę bogatym.
- Przygotujemy specjalną "strukturę" dla klienta, który dysponuje kapitałem w wysokości co najmniej miliona euro lub miliona dolarów. Przy tym poziomie inwestycji negocjacji podlegają w zasadzie wszystkie elementy produktu strukturyzowanego - mówi Tomasz Sobociński.
I dodaje, że dla osób nieco mniej zamożnych - dysponujących kapitałem w okolicach miliona złotych - firma Friedrich Wilhelm Raiffeisen również przygotowuje unikatową ofertę produktów strukturyzowanych, i to takich, gdzie pewne rzeczy podlegają negocjacji. Ale już nie wszystkie - np. paleta instrumentów bazowych jest ograniczona do bardziej popularnych indeksów i surowców.
Podobnie wygląda oferta konkurencji. Gdy do Citi Handlowego przyjdziemy z 2 mln zł, możemy wymyślić "strukturę", przy której ta z deszczem z początku artykułu będzie wydawała się banalna.
- Dedykowany, choć niezbyt skomplikowany produkt strukturyzowany, oparty np. na opcjach walutowych, możemy przygotować również dla klientów dysponujących kapitałem w wysokości około 200 tys. zł - deklaruje Piotr Bułkowski.
O strukturach szytych na miarę możemy też porozmawiać w Deutsche Banku PBC i BZ WBK (który specjalizuje się "strukturach" walutowych). Pytać o nie możemy też w ING Banku, Alior Banku, Millennium i Pekao, a więc w tych bankach, które oferują sporo "struktur" dla szerokiego kręgu odbiorców.
Jak długo trwa budowa spersonalizowanej "struktury"? Np. w Citi Banku - trzy-cztery dni. Ale ponoć w niektórych bankach ten czas może być skrócony nawet do kilkunastu minut - jeżeli jesteśmy już znanymi klientami i nie tworzymy produktu bardzo egzotycznego, ale opartego np. na bardziej popularnych opcjach walutowych.
By korzystać z produktów strukturyzowanych, nie trzeba być krezusem. Banki mają ich w ofercie naprawdę sporo. W ubiegłym roku oferowanych było 320 "struktur". W tym roku będzie podobnie. Aby w nie zainwestować, wystarczy już 600 zł - jest tak w wypadku certyfikatów One Step oferowanych przez DB PBC i powiązanych z indeksem Euro Stoxx 50. Zwykle jednak na starcie potrzeba od 2 do 5 tys. zł.
Który bank oferuje największy procent na lokacie? Sprawdź w porównywrce lokat bankowych .