Okazali bankom łaskę. Z ich skarbców nie odpłyną prawie 2 mld zł

Bankowy Fundusz Gwarancyjny okazał łaskę bankowcom i ustalił na stosunkowo niskim poziomie opłatę ostrożnościową, która od wielu miesięcy przyprawiała o ból głowy tę branżę

Nowa opłata dla banków, którą uchwalił w czerwcu tego roku Sejm, to ten sam projekt, o którym Ministerstwo Finansów mówiło już od 2011 r. Chodziło o to, żeby w ramach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, do którego banki już teraz wkładają rocznie 2-2,5 mld zł (z niego mają być wypłacane pieniądze deponentom, gdyby jakiś bank miał problemy z wypłacalnością), utworzyć dodatkowy subfundusz stabilizacyjny. Fundusz ma służyć do udzielania bankom ratunkowego finansowania, gdyby któremuś zabrakło funduszy własnych. A nieoficjalnie mówi się, że może to z niego będą dokapitalizowane najsłabsze SKOK-i (spółdzielczy system ma kłopoty finansowe).

Bankowcy bardzo się denerwowali na nową opłatę, bo mają współczynniki wypłacalności na rekordowych poziomach (przeciętnie 14 proc.), nie handlowały nigdy toksycznymi papierami i nie lewarowały się (czyli nie ryzykowały pożyczonymi pieniędzmi) ponad miarę, jak wiele banków na Zachodzie. Rządu te argumenty nie przekonały. Nowy fundusz ma zagwarantować, że na ratowanie jakiegokolwiek banku w Polsce nigdy nie pójdą pieniądze podatników.

Czytaj też: Banki nie biednieją, chociaż podobno był kryzys. Z której kieszeni wyciągają nam kasę?

Czytaj też: Odpływ pokazał, że niektórzy bankowcy pływają bez majtek. Jaka kara ich za to spotka?

Czytaj też: Sprytny klient prostym trikiem przechytrzył komornika

Maksymalna, przewidziana w ustawie, wysokość opłaty na rzecz funduszu wynosi 0,2 proc. rocznie (licząc od wartości aktywów każdego banku obciążonych ryzykiem). Gdyby wziąć za punkt odniesienia wyniki banków w 2012 r. z nowego "podatku" zebrałoby się 1,75 mld zł. Na szczęście Bankowy Fundusz Gwarancyjny, od którego zależy ostateczna wysokość nowego "podatku" od banków, ostatecznie się zlitował i ustalił ją na stosunkowo niskim poziomie.

W piątek Rada BFG ogłosiła, że za 2013 r. opłata ostrożnościowa wyniesie 0,009 proc. podstawy, zaś w 2014 r. banki zapłacą 0,037 proc. aktywów ważonych ryzykiem. A więc ponad pięć razy mniej, niż wynosi próg maksymalny. Oznacza to, że w tym roku banki oddadzą do kasy BFG na dodatkową składkę 90 mln zł (dla porównania: sam tylko PKO BP notuje po trzech kwartałach 2,3 mld zł zysku). W przyszłym roku opłata ostrożnościowa będzie kosztowała bankowców - poza standardową składką na ochronę depozytów, która zostaje na tym samym poziomie - jakieś 350-400 mln zł.

Nie jest to mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jednocześnie bankowców uderza po kieszeni spadająca marża odsetkowa (przy niższych stopach procentowych mniej zarabiają na różnicy między oprocentowaniem kredytów i depozytów) oraz spadająca opłata od transakcji kartowych (tzw. interchange), która będzie kosztowała bankowców najmarniej 500 mln zł utraconych dochodów w skali roku.

Więcej o: