Niedawno bank ING wprowadził na rynek sensacyjną ofertę: pożyczkę pod hasłem "dziewięć setek bez odsetek". Zgodnie z tym sloganem klient może wziąć 900 zł pożyczki i nie zapłacić za to żadnych odsetek. Ot, taka po prostu nieoprocentowana pożyczka. Oczywiście dostępna tylko dla "swoich", czyli trzeba najpierw założyć konto i przejść przez badanie zdolności kredytowej. Teraz tę ofertę przebił bank BGŻ, którego witryny od dwóch dni są oklejone plakatami "pożyczka nawet 2000 zł za darmo".
To reklama nowego darmowego kredytu, który w promocji BGŻ oferuje od wtorku. Zero prowizji, zero kosztów, zero ubezpieczeń. Pożyczasz 2000 zł, za rok oddajesz 2000 zł (można też pożyczyć na krócej, najkrótsza pożyczka to trzymiesięczna). Haczyki? Po rozmowie z pracownikami "mojego" oddziału BGŻ stwierdziłem, że są trzy, ale małe. Po rozmowie z centralą banku - że są tylko dwa ;-). Czytaj subiektywną recenzję nowej oferty BGŻ i jej porównanie z podobnymi promocjami w blogu samcik.blox.pl
Bank prześwietli każdego chętnego na darmową pożyczkę. I udzieli jej tylko tym, którzy mają w miarę stałe dochody (ale nie musi to być umowa o pracę!) i pozytywnie przejdą przez scoring. Trzeba będzie przynieść - albo na miejscu wydrukować - historię swojego ROR-u za ostatnie pół roku.
Nie każdemu bank zaproponuje maksymalną kwotę. Osobom ze stałymi, ale dość niskimi dochodami, może zaoferować znacznie mniej niż 2000 zł. Ale za to na pożyczkę można liczyć nawet bez historii kredytowej w BIK (większość banków osoby, które wcześniej nie spłacały żadnych pożyczek, odsyła z kwitkiem). Jeśli historia kredytowa jest, to bank skontroluje punktację klienta w BIK. I, niestety, odeśle z kwitkiem, jeśli okaże się, że delikwent ma na koncie jakiś niespłacany w terminie kredyt. Poprosiłem pracowników "mojego" oddziału BGŻ, żeby zrobili symulację zdolności kredytowej dla 4000 zł dochodu brutto, obciążonego 1000 zł raty kredytu hipotecznego i 5000 zł debetu w koncie osobistym. Wyszło, że z palcem w nosie mogę wziąć 2000 zł.
Zła wiadomość: promocyjnych, darmowych pożyczek jest tylko 5000. Po wyczerpaniu tego limitu nawet najlepszy klient będzie musiał się obejść smakiem. Formalnie oferta jest aktualna do końca marca, ale jest dość duże prawdopodobieństwo, że pula darmowych pożyczek wyczerpie się szybciej. Po rozmowie z pracownikami "mojego" oddziału BGŻ stwierdziłem, że trzeba się obawiać jeszcze jednego - wymuszania cross-sellu. W "moim" oddziale BGŻ powiedzieli mi, że muszę założyć w BGŻ konto osobiste. Że bank pożycza tylko swoim klientom, więc bez ROR-u ani rusz. A według centrali BGŻ to nieprawda. Ściema niby nieduża, bo aż dwa spośród oferowanych kont są w BGŻ i tak darmowe, ale... trzeba uważać, żeby razem z ROR-em nie dać sobie wcisnąć karty płatniczej (bo ona, jeśli nieużywana, już kosztuje 5-9 zł miesięcznie).
Najpierw ING, teraz BGŻ... Banki zaczynają eksperymentować z tymi samymi pomysłami marketingowymi co firmy pożyczkowe. Jako pierwszy darmową pożyczkę wprowadził Vivus (prześwietlenie tej oferty - w blogu samcik.blox.pl, który kreuje się na dostawcę szybkiej gotówki dla nowoczesnych klientów. Oczywiście żaden bank nie przebije prywatnej firmy pożyczkowej, jeśli chodzi o szybkość i łatwość dostępu do gotówki. Ale widać, że bankowcy nie oddadzą bez walki przynajmniej tych stosunkowo dobrze sytuowanych klientów, z dobrą historią kredytową i wysoką wiarygodnością. To do nich każdego dnia mizdrzą się w reklamach firmy pożyczkowe. I to ich utraty boją się banki. Dlatego coraz chętniej epatują tym samym argumentem: pożyczką na zero procent.
A więc: gdzie po darmową pożyczkę? Dziś w blogu "Subiektywnie o finansach": samcikowy przegląd darmowych pożyczek. Sprawdź kto da więcej!
Na co uważać, biorąc darmową pożyczkę w prywatnej firmie? Obejrzyj wideofelieton
Jest z czego wybierać. Ale warto pamiętać, że niebankowi pożyczkodawcy też nie pożyczają na piękne oczy - zwłaszcza bez odsetek. Mniej wiarygodnych klientów odeślą z kwitkiem, a za brak spłaty w terminie policzą takie opłaty, że kapcie spadają.