10 proc. odsetek w skali roku to najwyższa stawka, jakiej bank może zażądać od kredytobiorcy. Na więcej nie pozwalają przepisy kodeksu cywilnego. Jednak banki nie wykorzystują w pełni nawet tego limitu, bo łatwiej i wygodniej mogą zarobić, zawyżając inne koszty kredytu, nieobjęte tym ograniczeniem. Dlatego oferty z bardzo niskim oprocentowaniem powinny wzbudzać szczególną podejrzliwość. Bank rezygnuje z odsetek, obiecuje, że je zwróci, albo gwarantuje najniższą ratę kredytu? To jasny sygnał, że zrekompensuje to sobie innymi opłatami.
Kredyt gotówkowy, którego jedynym kosztem jest oprocentowanie (nawet najwyższe, na jakie pozwala polskie prawo), byłby bardzo korzystną propozycją. Jednak takich ofert niestety nie ma. Są natomiast takie, w których bank całkiem rezygnuje z naliczania oprocentowania, a jedynym kosztem ponoszonym przez klienta jest prowizja. Realny koszt takiej oferty zależy oczywiście od poziomu prowizji, ale też od tego, na jak długo podpisywana jest umowa.
W Eurobanku, który właśnie w ten sposób skonstruował promocyjną ofertę o nazwie Wypożyczka , klient płaci jednorazowo 10 proc. pożyczanej kwoty i zawiera umowę na rok. Cena takiego kredytu w przybliżeniu odpowiada cenie kredytu bez prowizji i z oprocentowaniem 18 proc.
Jeszcze dalej idzie Bank Pocztowy , który również proponuje umowę kredytową na 12 miesięcy i również chce za to "tylko" jednorazową prowizję. Tyle że ta prowizja wynosi aż 20 proc. pożyczanej kwoty. Według przedstawionego przez bank wyliczenia dla przykładu reprezentatywnego daje to RRSO na kosmicznym wręcz poziomie... 88,31 proc. W ofercie tego samego banku jest też kredyt gotówkowy z oprocentowaniem od 7 proc., prowizją od 4 proc. oraz okresem spłaty do 10 lat - i wbrew pozorom ta oferta jest zdecydowanie korzystniejsza.
Lista instytucji, które zarabiają głównie dzięki prowizjom, a nie odsetkom, jest znacznie dłuższa. W cenniku Credit Agricole widnieje zapis "do 25 proc.". W Banku BPH podstawowa stawka to 19,9 proc., choć bank pozostawia furtkę w postaci możliwej obniżki. Z cenników Alior Banku ani łączącego się z Meritum Banku stawki prowizji nie da się wyczytać, jednak prezentowane przez te banki wyliczenia RRSO (rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania) dla przykładu reprezentatywnego pokazują, że zwykle są to dwucyfrowe wartości. Raiffeisen Polbank pobiera 0-15 proc. prowizji. Na tym tle stawka "do 9,9 proc." stosowana przez Deutsche Bank wydaje się całkiem umiarkowana.
Problem w tym, że nie jest to całość kosztów, które trzeba ponieść przy podpisaniu umowy. Oprócz prowizji bank pobiera też zryczałtowaną - a więc niezależną od kwoty kredytu - opłatę przygotowawczą w wysokości 1200 zł. Gdy umowa kredytowa opiewa na 100 tys. zł, tę sumę można zaakceptować. Natomiast gdy klient potrzebuje pożyczyć kilka tysięcy złotych, współpraca z Deutsche Bankiem przestaje się opłacać. "Po drobne kwoty proszę do nas nie przychodzić" - tak należy odczytać wysyłany przez tę instytucję sygnał.
Z opisanych wcześniej ofert lepiej nie korzystać. Na szczęście są też banki pożyczające pieniądze w rozsądniejszych cenach. Ci, którzy potrzebują pożyczyć niewiele i na krótki czas, powinni w pierwszej kolejności przyjrzeć się ofercie Getin Banku . Bank ma specjalną propozycję dla osób, które jeszcze nie korzystały z jego usług - pożycza 2 tys. zł na rok bez oprocentowania, prowizji ani żadnych innych kosztów. Wyróżnia się też oferta Volkswagen Banku , który nie tylko pobiera umiarkowane opłaty, ale też jego cennik jest wyjątkowo przejrzysty. Bank uzależnia oprocentowanie kredytu wyłącznie od jego kwoty, a poziom prowizji jest stały dla wszystkich klientów.
Więcej o tym, który bank względnie tanio pożyczy pieniądze na dowolny cel, można przeczytać w naszym rankingu kredytów gotówkowych.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas