Z danych GUS wynika, że na umowach cywilnoprawnych pracuje ok. 2 mln Polaków, z czego 1,5 mln jest zatrudnionych na umowy-zlecenia, a 0,5 mln - na umowy o dzieło. Pracodawcy często jednak nadużywają umów śmieciowych.
Przeprowadzone w ubiegłym roku kontrole Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) wykazały, że 15 proc. zawartych umów-zleceń spełniało warunki charakterystyczne dla umów o pracę, czyli wykonywanie czynności w miejscu i czasie wskazanym przez zleceniodawcę, pod jego ścisłą kontrolą.
Jak wskazuje Maria Kacprzak-Rawa, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektora Pracy w Warszawie, pracownik, który niesłusznie przebywa na umowie cywilnoprawnej może poprosić PIP o pomoc. Instytucja wysyła wtedy do pracodawcy prośbę o zawarcie umowy o pracę z wyjaśnieniem.
- Jeżeli to nie pomaga, pracownik może się domagać w sądzie pracy zawarcia umowy o pracę. Inspektor reprezentuje pracownika i zwraca się do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy - tłumaczy ekspertka PIP.
Dla wielu może się to wydawać gwoździem do trumny, bo postawiony pod ścianą pracodawca może daną osobę zwolnić. Wtedy jedynym rozwiązaniem zdaje się sąd. Pytanie, ile osób ma siłę i czas walczyć o swoje?
W latach 2012-13 ponad 12 tys. osób otrzymało umowę o pracę zamiast posiadanych umów-zleceń czy umów o dzieło. - Umowy cywilnoprawne nie są umową o pracę. Nie przysługuje ani urlop wypoczynkowy, ani odprawa, czyli świadczenia, które należą się osobom nawiązującym stosunek pracy - przypomina Kacprzak-Rawa.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas