Dział jakości Tymbarku ma od kilku dni sporo pracy. Wszystko przez wpis pana Aleksandra na Facebooku, w którym zapytał firmę o dziwne znalezisko w kupionym wcześniej soku Multiwitamina. "Czy Tymbark jest w stanie mi wyjaśnić, co właśnie wypiłem?" - napisał zaniepokojony klient. Odpowiedź nadeszła natychmiastowo.
"Informujemy wszystkich, że w pilnym trybie nasz Dział Jakości wyjaśnia tę sytuację. Przykro nam, że zdarzenie to miało miejsce. Weryfikujemy szczegóły w tym względzie." - tłumaczyło w komentarzu pod zdjęciem biuro prasowe firmy. My postanowiliśmy dopytać, co stało się z sokiem pana Aleksandra i czy trzeba mieć się na baczności, kupując inne produkty tej marki.
Dorota Liszka, rzeczniczka prasowa koncernu Maspex, do którego należy Tymbark, ma wytłumaczenie tajemniczego znaleziska. - Podejrzewamy, że w trakcie procesu logistycznego mogło dojść do uszkodzenia opakowania, co doprowadziło do zepsucia się soku - wyjaśnia. Czy tak wygląda popsuty sok? Tajemnicza czarna kratka została już wysłana do firmy i badania właśnie trwają.
Według rzeczniczki zainstalowane na linii produkcyjnej urządzenia nie pozwalają na przedostanie się do produktu żadnego elementu obcego i technicznie wykluczają zapakowanie z napojem jakichkolwiek niepożądanych ciał obcych. Stąd przypuszczenie, że sok mógł popsuć się w transporcie.
- Pragnę podkreślić, że produkt przebywał poza naszym magazynem ponad połowę okresu przydatności do spożycia. Niestety, nie mamy wpływu na postępowanie z naszymi produktami na wszystkich etapach dystrybucji. Oczywiście nie zmienia to faktu, że ponosimy pełną odpowiedzialność za produkty, które produkujemy, i w żadnym wypadku nie zwalniamy się z tej odpowiedzialności - zapewnia Liszka.
Czy inni klienci mogą mieć powody do niepokoju? Tymbark sprawdza całą partię produktów, ale wydaje się, że był to przypadek jednostkowy. Pan Aleksander dostał od firmy paczkę z pełnowartościowymi produktami do degustacji. Na pocieszenie.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas