Jeszcze niedawno Trump opowiadał barwnie o swoim pomyśle wybudowania muru na południu Stanów Zjednoczonych. Wszystko po to, żeby odgrodzić kwitnącą, amerykańską gospodarkę od niechcianej ludności napływowej z Meksyku. "Nie chcemy nielegalnych imigrantów, którzy zabierają nam pracę" - argumentował. Jednym z jego postulatów jest także deportacja z USA 11 milionów nielegalnych imigrantów.
Ale jak zauważył senator Marco Rubio, Donald Trump na początku lat 80. sam zatrudniał nielegalnych imigrantów - z Polski. Pracowali oni przy budowie słynnego wieżowca Trump Tower, który stoi przy Piątej Alei na Manhattanie. Pracowali na czarno po 12 godzin za 5 dolarów za godzinę. Warunki na budowie były na tyle niebezpieczne, że sprawa trafiła do sądu. Po kilku latach ciągnącego się postępowania sądowego, miliarder zawarł z nimi ugodę i zapłacił odszkodowanie o nieznanej wysokości.
Trump bronił się, że ta sprawa jest już zamknięta a robotnicy powinni mieć pretensję raczej do firm, które bezpośrednio ich zatrudniały, nie do niego. Ale Rubio atakował dalej, mówiąc, że przez ostatnie lata miliarder także zatrudniał imigrantów zamiast Amerykanów w swoich hotelach na Florydzie.