Aż 49 proc. dużych firm, czyli ponad dwa razy więcej niż w ubiegłym roku, zamierza w ciągu najbliższych 24 miesięcy sprzedać część swojego majątku, co specjaliści od finansów określają efektownym terminem dezinwestycji. Przy czym aż 60 proc. chce to zrobić w ciągu najbliższego roku. Tak wynika z badania ankietowego wśród szefów korporacji przeprowadzonego w 56 krajach, w tym w Polsce, przez dużą firmę doradczą EY oraz FT Remark, czyli firmę, w którą mocno zaangażony jest Financial Times.
Co to oznacza w praktyce - zwłaszcza dla pracowników dużych firm? Zapewne więcej niepewności spowodowanej, że zmieni się właściciel działu, w którym pracują, a zatem większe ryzyko utraty pracy. Oczywiście rynek pracy wygląda teraz i tak lepiej niż kilka lat temu, ale niespodziewane zwolnienie to jest coś, czego naprawdę nikt nie lubi.
– Dezinwestycje to coraz częstszy sposób dużych przedsiębiorstw na zwiększenie wartości swojego biznesu. Koncerny coraz częściej decydują się na sprzedaż części organizacji, ponieważ jest to sposób na przyspieszenie wzrostu i skoncentrowanie się na podstawowej części działalności – tłumaczy Brendan O’Mahony, partner zarządzający działem doradztwa transakcyjnego, EY.
Czasem, jego zdaniem, firmy przeglądają swoje strategie i podejmują decyzję o zbyciu aktywów, które nie pasują do ich podstawowej działalności. Innym powodem sprzedaży może być poszukiwanie kapitału, na przykład w celu przejęcia innego przedsiębiorstwa w branży ze środków uzyskanych ze sprzedaży mniej istotnej lub perspektywicznej części biznesu. Kolejnym powodem biznesowym może być konieczność spłaty zadłużenia.
Poza tym niskie stopy procentowe – przybywa banków, które wprowadzają nawet ujemne stopy procentowe – sprzyjają wszelkim wielkim transakcjom. Łatwiej po prostu zdobyć duży i tani kredyt.
Fuzje i brutalne pozbywanie się słabszych części biznesu wynika też z chęci maksymalizacji zysków przez największe korporacje. - Globalna sytuacja ekonomiczna oraz regulacyjna powodują, że firmy zamierzają kontynuować agresywną politykę zapewniania przychodów oraz utrzymywania pozycji rynkowej poprzez zwiększanie marży oraz dochodowości – napisał dodatkowo w komentarzu Brendan O’Mahony.
Tak więc w najbliższym czasie z pewnością przeczytamy nie raz o nowych wielkich fuzjach i przejęciach. We współczesnym kapitalizmie niewiele rzeczy jest pewnych i stabilnych. Gospodarka kręci się coraz szybciej
W całym badaniu EY warto jeszcze zwrócić na jedno małe zdanie. - Co ciekawe, w porównaniu z 2015 rokiem aż 1/3 mniej firm planuje jakiekolwiek akwizycje – czytamy.
Zatem chętnych, by coś sprzedać jest wielu. Ale czy nie zabraknie kupujących?
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"