Rzuciła posadę nauczycielki żeby założyć biznes. Jej zarobki są nieograniczone

Fragment rozmowy z książki Katarzyny Ratajczyk „Niezniszczalne. Prawdziwe opowieści przedsiębiorczych kobiet, czyli czego uczy nas porażka.” Rozmowy z 11 kobietami - właścicielkami firm, dużych i małych, usługowych i produkcyjnych, z różnych branż. Szczerze opowiadają w nich, jak i dlaczego zdecydowały się na prowadzenie własnego biznesu i co je po drodze spotykało, a nie zawsze była droga usłana różami.

Przez wiele lat Grażyna Jagodzińska była nauczycielem akademickim na Politechnice Warszawskiej. W 1992 roku zaczęła prowadzić własne Biuro Badawczo-Projektowe Geosystem. Od dziewięciu lat ma również gabinet medycyny naturalnej Meridian, przy którym rozwinęła Ayurveda Centrum. Mentorka w programie „Biznes w kobiecych rękach” w Sieci przedsiębiorczych Kobiet.

Grażyna JagodzińskaGrażyna Jagodzińska fot. archiwum prywatne

Skąd w pani przekonanie, że prywatna firma to słuszna droga?

- Jestem z takiej rodziny. Mój dziadek był przemysłowcem. Miał młyny pod Poznaniem i robił mąkę. Ojciec nie mógł prowadzić interesu, bo taki był ustrój. Ale zawsze mówił, że jak dzieci dorosną, to chciałby mieć firmę z synem. To też niestety okazało się niemożliwe.

Uważa pani, że tego rodzaju pomoc jak mentoring w ogóle jest potrzebna startującym przedsiębiorcom?

- Tak, bo można się też z nimi podzielić własnymi doświadczeniami. Mam takie: czasem, gdy sobie z czymś zwyczajnie nie radziłam i komuś o tym powiedziałam, zawsze słyszałam: „Grażyyyna, daj spokój, poradzisz sobie! Kto sobie poradzi, jak nie ty?” Gdy zmarła moja mama i na uczelni natknęłam się na profesora, on mnie przytulił i mówi: „Grażynko, bardzo ci współczuję, ale ty jesteś silna, dasz sobie radę”. Kurczę, myślałam, że mu dam w zęby! Rozpłakałam i zobaczyłam, że wcale nie jestem taka mocna. I też chcę, żeby ktoś mi okazał zrozumienie, bo niektóre sprawy są dla mnie zbyt obciążające. I od tego momentu zaczęłam ludziom mówić, kiedy mi ciężko. To był dla nich szok. Samo mówienie o kłopotach jest trudne dla takich osób jak ja, ale trzeba mówić. Radzę to wszystkim, którzy mają problemy, bo w prowadzeniu biznesu kłopoty w końcu się pojawiają. Ludzie mogą pomóc.

Mówi to pani też swoim podopiecznym?

- Tak. Jedna jest architektem. Ma dosyć nowatorski pomysł: chce uruchomić internetową firmę architektury wnętrz. Taki trochę McDonald's urządzania wnętrz, bo zatrudnienie architekta jest dosyć drogie, nie każdego na taką usługę stać. Ale też nie każdy radzi sobie z wnętrzami i potrzebuje porad, czasem prostych i konkretnych. Do jej internetowego biura klient przysyłałby na przykład projekt mieszkania, które ma zamiar kupić, ale chciałby w tym swoim M2 wykroić osobny pokoik dla dziecka. Pyta, czy jest na to szansa. Moja podopieczna proponuje rozwiązania. Kosztuje to dużo mniej niż indywidualna konsultacja projektanta. Uważam, że pomysł jest bardzo dobry, powinno być dużo chętnych.

Druga z nich jest psychologiem. Chce pracować z dziećmi i zająć się terapią czaszkowo-krzyżową. To temat bardzo mi bliski.

Jakie są te najważniejsze według pani rady dla początkujących w biznesie?

- Po pierwsze, żeby nie słuchali tych wszystkich, którzy mówią: „Nie dasz rady”, albo „Nie opłaca się”. A jak słyszę, że najlepiej pójść na etat, to mnie po prostu ciska o ścianę. „Skończył studia, pójdzie do pracy, dadzą mu etat, ubezpieczenie, urlop ” A ja mówię: „Ale przecież mógłby coś sam zacząć, bo ma dobry zawód albo pomysł!” „Nie, nie, nie! Daj spokój! Jak pójdzie na etat, to wie, że co miesiąc dostanie ” Co on dostanie?

Moje zarobki są nieograniczone. To nie znaczy, że zarabiam miliony. Nie, raczej ich nie zarobię. Ale moja mentalność jest inna: wiem, że nikt mnie nie ogranicza. A jak będę potrzebowała, to muszę więcej pracować, więcej ludzi zatrudnić i to ode mnie zależy, ile będę zarabiała. Poza tym nie jestem w sytuacji, że dostaję każdego pierwszego te pięć tysięcy i potem je wydaję to na to, to na tamto, i pieniądze się kończą. I tak co miesiąc. U mnie też czasem jest tak, że nie ma pieniędzy, ale wiem, że za chwilę będą. I to ja decyduję, jak nimi gospodarować.

Na pewno za chwilę będą?

- Niektóre etapy trzeba przetrwać, zwłaszcza na początku. Początki są zawsze trudne, na przykład brak klientów. Przy otwieraniu gabinetu medycyny naturalnej to był ogromny problem. W swojej pierwszej firmie, tej geotechnicznej, współpracowałam z biurami architektonicznymi, projektantami, z wykonawcami i oni sami się do mnie zgłaszali. Nie szukałam klienta. Piętnaście lat temu zamknęłam stronę internetową firmy, bo nie byłam w stanie przerobić wszystkich zgłoszeń. Zwłaszcza że jak z jakimś kontrahentem zaczęłam współpracę, to już z nim pracowałam, bo był zadowolony z tego, co i jak robię.

Gdy zakładałam gabinet medycyny naturalnej, o wszystko zadbałam: pomieszczenia były, specjaliści byli, pani w recepcji siedzi – a klientów nie było. Bo tu chodziło o klienta indywidualnego. Co zrobić, żeby ten człowiek z ulicy wszedł do mnie i kupił masaż czy jakiś zabieg? To jest pytanie!

Książka dostępna na stronie wydawnictwa:
http://sklep.poradniak.pl/kolekcja/frontpage/niezniszczalne-prawdziwe-opowiesci-przedsiebiorczych-kobiet-czyli-czego-uczy-nas-porazka
http://sklep.poradniak.pl/kategoria/ebooki/niezniszczalne-katarzyna-ratajczyk-e-book
http://audioteka.com/pl/audiobook/niezniszczalne