Duży może naprawdę wiele. Największa amerykańska sieć handlowa wygrała właśnie proces z Portoryko, niewielką wyspą leżącą na Morzu Karaibskiem, należącą do USA, ale dysponującą dość sporą autonomią. Sędzia Fuste zgodził się ze stanowiskiem Walmarta przedstawionym na 109 stronach.
Sieć argumentowała m.in., że obowiązujący na wyspie podatek obrotowy musi ona zapłacić od wszystkich towarów, które znajdują się w jej magazynach – nawet jeżeli ich nie sprzedała. Tak absolutnie – jej zdaniem – nie powinno być.
Sędzia powiedział, że gdyby podatek pobierać dalej, to niezgodnie z konstytucją pobrano by 40 mln dol. podatku, z czego 10 zapłaciłby Walmart.
Władze Portoryko zapowiedziały odwołanie od wyroku. – Sędzia zabrał właśnie 100 mln dol. obywatelom Portoryka i dał je Walmartowi – powiedział po wyroku Alejandro Garcia Padilla, gubernator wyspy i zapowiedział natychmiastową apelację.
Smaczku całej historii dodaje fakt, że Walmart jest największym pracodawcą w niewielkim państwie. Zatrudnia 14 tys. pracowników i jego obroty są przy tym całkiem spore. – Na podatek wysokości 45 mln dol. rocznie skarży się firma, której roczna sprzedaż w Portoryko sięga 3 mld dol. – podkreślał zaraz po wyroku Luis Vega Ramos, republikanin z portorykańskiej Izby Reprezentantów.
Podatek obrotowy, o który toczył się spór wprowadzono na wyspie w 2006 roku. Z powodu kryzysu w finansach Portoryko – wyspa jest w zasadzie bankrutem z długiem publicznym wysokości 70 mld dol. – podniesiono go z 7 proc. do 11,5 proc. w połowie ubiegłego roku. Gubernator Padilla ostrzega, że w połowie roku Portoryko wyda ostatnie dolary z państwowej kasy.
Cały spór jednak, pomimo wygranej Walmarta, niekoniecznie musi się źle skończyć dla Portoryka. 1 kwietnia na wyspie rozpoczyna się proces wprowadzania w życie podatku VAT wysokości 11,5 proc. Ma on zastąpić podatek obrotowy i będzie to pierwsze terytorium związane z USA, na którym pojawi się ta forma opodatkowania - doskonale znana w Europie.
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"