Książę Arabii Saudyjskiej stworzy fundusz jakiego nie widział jeszcze świat. "Mógłby kupić Apple'a, Google'a i Microsoft"

W Arabii Saudyjskiej już wiedzą, że na ropie naftowej nie da się budować świetlanej przyszłości. Muhammad ibn Salman, syn króla Arabii Saudyjskiej i zarazem jej minister obrony i drugi wicepremier ujawnił szczegóły planu reformy kraju, przy którym plan Morawieckiego wypada co najmniej skromnie.

Ponad pięć godzin dziennikarze Bloomberga rozmawiali z księciem Muhammadem ibn Salmanem. To teraz jedna z najważniejszych postaci na saudyjskim dworze i zarazem osoba odpowiedzialna za znaczną część zaplanowanych z dużym rozmachem reform, które mają wprowadzić królestwo w XXI wieku – wiek, w którym nie da się już tak dobrze, jak do tej pory zarabiać na ropie naftowej. Przypomnijmy tylko, że teraz za baryłkę ropy Brent trzeba zapłacić niecałe 40 dolarów. To niemal trzy razy mniej niż np. w połowie 2014 roku. I dodajmy jeszcze, że Tesla pokazała właśnie światu nowy samochód elektryczny wyraźnie tańszy od swoich poprzednich modeli – to zapewne pokazuje kierunek, w którym będzie rozwijała się światowa motoryzacja.

Ropa BrentRopa Brent Investing.com

Rozmowa z księciem odbyła się mniej więcej trzy miesiące po tym, jak udzielił on wywiadu dziennikarzom The Economist. Wtedy po raz pierwszy powiedział, że Arabia Saudyjska chce sprzedać część swoich sreber rodowych, czyli akcji Aramco – państwowego i największego na świecie koncernu wydobywającego ropę naftową. Teraz powiedział co stanie się z pieniędzmi, które Saudowie dostaną ze sprzedaży akcji Aramco.

Fundusz mógłby kupić Apple’a, Google’a i Microsoft

Zasilą one wielki inwestycyjny fundusz publiczny – PIF - budowany właśnie przez Arabię Saudyjską. Będzie on dysponował kwotą przekraczającą 2 bln dolarów., co pozwoliłoby np. na zakup czterech najwyżej wycenianych teraz na świecie spółek giełdowych: Apple, Google, Microsoft i Berkshire Hathaway Inc.

Książę powiedział, że akcje Aramco zostaną sprzedane w 2018 roku. PIF stanie się wtedy kluczową instytucją odpowiadającą za przebudowę gospodarki Arabii Saudyjskiej. Będzie inwestował w różnego rodzaju aktywa – również na świecie – kupując fabryki, nieruchomości. Do 2020 roku połowa inwestycji PIF ma być realizowana poza granicami królestwa Saudów, teraz to jest tylko 5 proc.
- W ciągu 20 lat zbudujemy gospodarkę, która nie będzie opierała się głównie na ropie naftowej – twierdzi Muhammad ibn Salman.

Saudowie szukają ludzi i już kupują

PIF już funkcjonuje, rośnie i inwestuje. – Działamy na wielu frontach. Rząd teraz przekazuje nam różne aktywa – firmy i nieruchomości. Pracujemy między innymi nad projektami związanymi z rozwojem turystyki i tych sektorów przemysłu, które do tej pory były nieobecne w Arabii Saudyjskiej – powiedział Bloombergowi Yasir Al Rumayyan, sekretarz generalny PIF, doświadczony finansista po praktyce w kilku znanych instytucjach finansowych i po studiach w Harvard Business School.

Fundusz szuka też na całym świecie nowych pracowników – głównie specjalistów od inwestycji i finansów.

PIF dokonał już też pierwszych większych zakupów za granicą. Za 1,1 mld dol. kupił 38 proc. południowokoreańskiego koncernu Posco Engineering & Construction. Podpisał też umowę o wartości 10 mld dol. na wspólne inwestycje w Rosji z rosyjskim państwowym funduszem inwestycyjnym.

Plan Saudów na papierze wydaje się piękny. Sprzedać drogo firmę surowcową, po to mieć pieniądze na wiele innowacyjnych pomysłów – to brzmi nieźle. Niemniej nie wszystko zostało zaplanowane idealnie. Po pierwsze debiut giełdowy Aramco musi być udany – muszą znaleźć się chętni na saudyjską spółkę. I po drugie, Saudowie chyba się nieco spóźnili. Łatwiej można było zrealizować plan przebudowy gospodarki państwa w czasach, gdy ropa kosztowała w okolicach 100 dolarów za baryłkę, niż teraz, kiedy jej cena oscyluje około 40 dolarów.

Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"