Malwina pracę w dużym sklepie z ubraniami dzieli na dwa etapy. Pierwszy: po przyjściu Agaty. I drugi: po odejściu Agaty do innej placówki. Agata przez 18 miesięcy była kierowniczką sklepu, w którym pracowała Malwina. Tamten czas dziewczyna wspomina jako „wieczną poprawkę”. – Każdy pomysł, ułożenie witryny, ustawienie butów na półce, dosłownie wszystko kończyło się słowami kierowniczki: „Możesz to zrobić lepiej” – opowiada Malwina. Jej szefowa była perfekcjonistką do tego stopnia, że nawet siebie potrafiła za coś skarcić. Chociaż sprzedaż była na zadowalającym poziomie, centrala chwaliła sklep za wyniki, Agata prędzej czy później musiała powiedzieć: „Trzeba wymyślić coś nowego”. Była do tego chorobliwą pedantką, nigdy się nie spóźniała, a w przerwach czytała stronę internetową firmy.
Pod jej wpływem w zespole stopniowo obniżała się atmosfera. Zaczęły się wzajemne podejrzenia, a skończyły wyjścia po pracy na piwo. Dziewczyny zaczęły wzajemnie się sprawdzać, dzwonić do siebie po godzinach: „Policzyłaś dobrze utarg?”, „Zamknęłaś tylne drzwi?”. Bo gdyby Agata zauważyła, że coś jest nie tak, to odbiłoby się to na wszystkich.
Perfekcjonizm w pracy – twierdzą specjaliści – jest dzisiaj coraz częstszym i coraz bardziej uciążliwym zjawiskiem. Przesadna, chorobliwa dbałość o szczegóły doprowadza do obłędu nie tylko samych perfekcjonistów, ale również ich otoczenie. W efekcie może przynieść dla wszystkich katastrofalne skutki.
Smarfony chcą znać nasze emocje Fot. Robert Kędzierski
O perfekcjonizmie – jak pisze amerykański psychoterapeuta Alex Hedger – mówi się dziś jak o zaburzeniu psychicznym, podobnie jak o depresji czy chronicznym stresie. Najczęściej dotyczy on osób przedsiębiorczych i menadżerów wysokiego szczebla. A więc tych, na których wywiera jest największa presja wyniku i sukcesu zawodowego. Perfekcjoniści stawiają sobie zbyt wysokie, często niemożliwe do zdobycia cele, napędzając w sobie spiralę dążenia do osiągnięć za wszelką cenę.
Jak zachowują się perfekcjoniści w pracy? Po pierwsze, żaden sukces nie jest dla nich satysfakcjonujący. Przed osiągnięciem kolejnego stawiają sobie poprzeczkę jeszcze wyżej, dlatego zwykle poświęcają czas i energię na wykonywania nieistotnych czynności. Często bywa tak – wskazują amerykańscy eksperci od HR – że ich perfekcjonizm wynika z silnej obawy przed porażką, generalnym strachu przed życiowymi trudnościami i oczekiwaniami środowiska (wtedy mówi się o „perfekcjonizmie nieprzystosowawczym). Jednocześnie, perfekcjoniści są zwykle bardziej skłonni do wypalenia zawodowego, depresji i niskiej samooceny.
Dlatego – podpowiada Alex Hedger – jeśli mamy podobne skłonności, powinniśmy zacząć zwracać uwagę na „sygnały ostrzegawcze”. Jakie? Np. jeśli spędzamy dużo więcej czasu w pracy, niż poza nią; jeśli cieszą nas rzeczy wyłącznie związane z zawodem; lub jeśli otoczenie zaczyna zwracać uwagę na nasze zbytnie przywiązanie do detali.
Ostatni z przytoczonych sygnałów wydaje się jednym z ważniejszych, bo to właśnie koledzy będą tymi, na których najszybciej odbije się nasz perfekcjonizm. Jednostki, które zbytnio dbają o własne i cudze obowiązki, psychologia pracy nazywa „mikromenedżerami”. To jeden z najbardziej irytujących typów osobowości. I jeden z pierwszych kroków do tego, by otoczenie nas odseparowało, a przełożeni szukali sposobu, by pozbyć się nas z firmy.
„To tak, jak z wymianą sedesu w łazience – pisze Bob Sullivab, współautor książki „The Plateau Effect: Getting From Stuck to Success”. – Nie musisz znać 47 opcji, w których zwykła naprawa może się nie udać. Wystarczy, że dowiesz się, jak usunąć stary sedes i zamocować nowy”.
Na szczęście istnieją sposoby na zapanowanie nad perfekcjonizmem. Przede wszystkim, należy uświadomić sobie różnicę między pozytywnym a chorobliwym dążeniem do perfekcji. - Pozytywny – tłumaczy Celestine Chua, coach biznesowy, autorka książki „Zasady produktywności” – jest wtedy, gdy nasze cele nas motywują. Negatywny – kiedy czujemy, że jeśli ich nie osiągniemy, będzie po nas. Wiąże się to również z oduczeniem się myślenia według zasady „wszystko albo nic”. Pozwoli nam to wyjść z „pułapki perfekcjonizmu”, polegającej na skupianiu się na detalach przy jednoczesnym odkładaniu tego, co najważniejsze. Musimy też nauczyć się szanować samego siebie i nie karcić się za porażki. Przeciwnie: celebrować je na równi z sukcesami, bo nauka na błędach zawsze przyczynia się do lepszej pracy w przyszłości.