W projekcie ustawy zapisano, że "kto dopuszcza się handlu oraz wykonywania innych czynności sprzedażowych w niedziele oraz wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę zakazanych w ustawie podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Jak wyjaśnia przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność" Alfred Bujara, związkowcy chcieli mniej rygorystycznej wersji projektu, jednak takich zapisów domagali się polscy pracodawcy. Jego zdaniem sankcje są potrzebne, by prawo nie było martwe. Przestrzeganie przepisów ma kontrolować m.in. Państwowa Inspekcja Pracy.
Już w 2014 roku związkowcy zebrali 115 tys. podpisów pod projektem ustawy ograniczającej handlowanie w niedziele, jednak przepadł on w Sejmie. Teraz próbują ponownie i przy dzisiejszym układzie politycznym nie są bez szans. Od 28 kwietnia br. działa komitet, zbierający podpisy pod podobnym projektem. Po złożeniu wniosku odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie, następnie ustawa trafi do komisji sejmowej.
Zgodnie z zapisami projektu, zakaz handlu w niedzielę miałby objąć wszystkie sklepy, bez względu na wielkość. W wigilię Bożego Narodzenia oraz Wielką Sobotę sprzedaż będzie dozwolona do godziny 14.
"Solidarność" proponuje, by handel był możliwy w dwie ostatnie niedziele w roku kalendarzowym przed świętami Bożego Narodzenia, ostatnią niedzielę przed Wielkanocą i drugą niedzielę lipca.
Zakaz nie będzie dotyczył m.in. stacji benzynowych, kiosków, piekarni, sklepów na dworcach autobusowych, portach lotniczych, strefach wolnocłowych. Odstępstwa dotyczyłyby także sklepów, gdzie sprzedaż prowadzi wyłącznie przedsiębiorca prowadzący indywidualną działalność gospodarczą.
Ograniczenia handlu w niedzielę są krytykowane przez część ekspertów, którzy wskazują, że jego wprowadzenie niesie negatywny wpływ nie tylko dla konsumentów, ale i całej gospodarki. Zakaz skutkowałby utratą miejsc pracy przez około 70 tys. osób.
Prof. Urszula Kłosiewicz-Górecka z Instytut Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur jest zdania, że najwięcej mogą stracić centra handlowe, w których spadnie liczba odwiedzin klientów, a wraz z nimi np. gastronomia zlokalizowana przy tych centrach.
- Właśnie w weekendy sklepy bardzo często zatrudniają studentów czy osoby po 50. roku życia. Po wejściu ustawy ich praca stanie się zbędna - zauważa Radosław Knap, dyrektor generalny w Polskiej Radzie Centrów Handlowych.
Projektu broni Adam Abramowicz z PiS, który przypomina, że pracownicy sieci handlowych chcą ograniczenia handlu w niedziele. Dodaje, że jeśli za pracę w niedziele stawki byłyby 2-3-krotnie wyższe, wtedy potrzeba zmian nie byłaby tak jednoznaczna.