W Polsce w 2015 roku mieliśmy mniej nastolatków niż ludzi po siedemdziesiątce. Nastolatków jest też o milion mniej niż osób w wieku 60-69.
statystyki źródło: GUS
Już za chwilę więc z rynku pracy odejdzie bardzo duża grupa ludzi, a wejdzie na ten rynek grupa znacznie mniej liczna. To jest kwestia najbliższych lat.
Ale zmiany na gorsze zaczęły się już jakiś czas temu. W ciągu ostatnich sześciu lat, pomiędzy 2009 a 2015 liczba osób przed 20 rokiem życia zmalała aż o 667 tysięcy. Jednocześnie przybyło nam ponad 300 tysięcy ludzi po osiemdziesiątce
statystyki źródło: GUS
Liczba dziewięćdziesięciolatków wzrosła o ponad 80 procent. W 2009 było ich 110 tysięcy, a w 2015 ponad 200 tysięcy. Widać wyraźnie, że przeciętnie żyjemy coraz dłużej. Niestety rodzi nam się coraz mniej dzieci.
W 2015 urodziło się ich ponad 362 tysięcy. W tym samym roku swoje sześćdziesiąte ósme urodziny obchodziło ponad 400 tysięcy osób.
Grupa osób w wieku 0-4 zmalała po 2009 roku o 107 tysięcy, a grupa osób w wieku 60-64 wzrosła w tym czasie o 574 tysiące.
statystyki źródło: GUS
Od kilku lat w wiek emerytalny wchodzą naprawdę ogromne rzesze ludzi, których nie ma kto zastąpić, bo dwudziestoparolatków jest znacznie mniej. Wg GUS od 2009 liczba osób w wieku produkcyjnym (18-64 dla mężczyzn, 18-59 dla kobiet) spadła o 834 tysiące. Liczba osób w wieku przedprodukcyjnym, czyli tych przed 18 urodzinami spadła o 419 tysięcy. Tymczasem liczba osób w wieku poprodukcyjnym wzrosła aż o 1,2 mln.
statystyki źródło: GUS
Te zmiany oznaczają, że system emerytalny będzie kosztować coraz więcej, a PKB na którym ten system jest oparty będzie wypracowywać coraz mniej osób. Albo więc ci pracujący będą musieli pracować dłużej, przez co będą bardziej zmęczeni. Albo państwo będzie musiało podnieść im podatki, albo emeryci w przyszłości będą relatywnie biedniejsi niż dzisiaj.
Chyba, że nastąpi jakiś przełom technologiczny, dzięki któremu mniej osób będzie pracować bardziej wydajnie. W efekcie pomimo tego, że będzie ich mniej, to i tak uda im się wypracować o tyle większe PKB, że będzie z czego sfinansować świadczenia dla większej liczby emerytów na przyzwoitym poziomie. To nasza jedyna nadzieja. Albo to, albo wszyscy będziemy biedniejsi.