Każdy Polak, który osiągnął ten wiek, dostaje 3400 zł miesięcznie

To, co dziś jest miłym gestem wobec garstki seniorów, w przyszłości może stać się zauważalnym obciążeniem dla budżetu. A wszystkiemu winna jest demografia.

Prognozy Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń: jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Wpływ na to mają dwa zjawiska. Pierwszym jest zmniejszająca się liczba narodzin, a drugim – zwiększająca się liczba osób, którym udaje się dożyć sędziwego wieku.

Trudno martwić się tym, że żyjemy dłużej, ale trzeba też zobaczyć konsekwencje, jakie płyną z tego dla gospodarki. Już dziś w wiek emerytalny wchodzą rzesze ludzi, których nie ma kto zastąpić na rynku pracy. Ale dodatkowe kłopoty dla budżetu mogą też przyjść z innej, zupełnie niespodziewanej strony.

Osoby, które ukończyły setny rok życia, dostają co miesiąc dodatek do emerytury w wysokości nieco ponad 3400 zł brutto. W zestawieniu z wysokością przeciętnego świadczenia emerytalnego (około 2 tys. zł) to naprawdę przyjemna kwota. Jako że seniorów w tak zaawansowanym wieku nie ma zbyt wielu, to i koszty tych świadczeń są umiarkowane.

Prawie 60 tys. stulatków w 2050 roku

Na przykład w 2013 r. ZUS wydał na nie 76,5 mln zł. Jednak wystarczy spojrzeć na przygotowane przez Główny Urząd Statystyczny prognozy demograficzne, by przekonać się, że wkrótce koszt wypłaty tych świadczeń może być wielokrotnie większy.

Dwa lata GUS opublikował swoje przewidywania dotyczące tego, jak do roku 2050 będzie się zmieniała liczba ludności w poszczególnych grupach wiekowych. I tak do roku 2020 liczba stulatków w Polsce nie przekroczy 5 tys. osób.

Jednak już w roku 2030 ma ich być 15,4 tys., w 2040 – 26,2 tys., zaś w 2050 – aż 59,1 tys. Jeśli te prognozy się sprawdzą, dożycie do setnych urodzin nie będzie już wydarzeniem tak niecodziennym jak dziś, a koszty dodatkowych wypłat dla seniorów wzrosną o cały rząd wielkości.