Sprzedają z powodzeniem unijne paszporty za ponad milion euro. Kupują głównie Rosjanie i Arabowie

Marcin Kaczmarczyk
Malta ujawniła więcej szczegółów swojego kontrowersyjnego programu sprzedaży własnych paszportów. Wśród nowych Europejczyków z wyspy na Morzu Śródziemnym przeważają Rosjanie i obywatele krajów z Bliskiego Wschodu.

Ponad dwa lata temu Maltańczycy wpadli na pomysł, jak dodatkowo wspomóc budżet swojego niewielkiego, ale zarazem bardzo zamożnego państwa - PKB na osobę na Malcie sięga 25 tys. dol., jest więc mniej więcej dwa razy większe niż w Polsce. Zaczęli chętnym z całego świata sprzedawać swoje paszporty. Dokument to bardzo cenny, bowiem Malta jest nie tylko członkiem Unii Europejskiej, ale również strefy Schengen. Mając więc maltański paszport, można komfortowo podróżować do ponad 160 krajów. A to bardzo ważne choćby dla prowadzących międzynarodowe interesy Rosjan. Zwłaszcza teraz, kiedy ich działalność ograniczają unijne sankcje.

By stać się obywatelem Malty, wcześniej mieszkając w zasadzie w dowolnym miejscu świata, trzeba być przede wszystkim bardzo bogatym człowiekiem. Potem należy wpłacić 650 tys. euro do specjalnego narodowego funduszu rozwoju oraz dodatkowo zainwestować 150 tys. euro w maltańskie obligacje rządowe lub akcje spółek publicznych. Do tego w ciągu roku od przyznania obywatelstwa Malty trzeba na pięknej śródziemnomorskiej wyspie kupić dom lub mieszkanie - za co najmniej 350 tys. euro.
To jeszcze nie koniec. Maltańczycy wiedzą, że rodzina jest ważna. Maltańskie obywatelstwo dla członka rodziny osoby, która już zdecydowała się wydanie powyższych kwot to dodatkowe 25 lub 50 tys. euro - cena zależy od tego, czy ktoś jest pełnoletni, czy nie.

Praktyki bananowej republiki. Ale Maltańczycy zarabiają

Program sprzedaży maltańskiego obywatelstwa nie podoba się w Brukseli od chwili, gdy tylko został uruchomiony. Kiedy wystartował, został skomentowany przez Parlament Europejski. -Obywatelstwo Unii Europejskiej nie powinno być sprzedawane - brzmiało jego oświadczenie.

Unijni politycy, zarówno lewicowi, jak i prawicowi, argumentowali że maltański program sprzedaży paszportów rodzi ryzyko i podmywa całe Schengen - wolność podróżowania po Unii. Był to też dodatkowy argument w Wielkiej Brytanii za tym by wyjść z Unii. Nie może być tak, mówiono na Wyspach, by do Londynu mógł wjechać każdy, komu Maltańczycy sprzedali paszport.

Brytyjski paszportBrytyjski paszport Fot: Shutterstock / Stratforder / Wikimedia Commons

Czytaj też: Wg wyliczeń włoskich profesorów, to Chińczycy a nie imigranci z Polski byli prawdziwym powodem wygranej zwolenników Brexitu w referendum w Wielkiej Brytanii.

I te głosy krytyki nie ucichły. - To są praktyki republiki bananowej i powinny spotkać się ze zdecydowaną reakcją Unii Europejskiej - twierdzi np. Frank Engel, centroprawicowy polityk z Luksemburga.

Maltańczycy się tymi głosami nie przejmują i na sprzedaży własnego obywatelstwa całkiem nieźle zarabiają. W ciągu dwóch lat sprzedali niemal 700 paszportów obywatelom spoza Unii Europejskiej. Zarobili na tym co najmniej 200 mln euro. A na opublikowanej niedawno liście nowych obywateli, którzy za przywilej zostania Maltańczykiem zapłacili naprawdę sporo jest najwięcej rosyjskich nazwisk i całkiem dużo bliskowschodnich imion.

Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"