- Bez względu na to, co się stanie mam nadzieję, że hiszpański rząd pozwoli mi tutaj zostać aż do śmierci - powiedział w rozmowie z dziennikarką El Pais 71-letni brytyjski emeryt David Wicks mieszkający w Hiszpanii. Takich, jak on - żyjących za angielską emeryturę na Półwyspie Iberyjskim - jest dużo więcej - około 300 tys. Znaczna ich część nie podziela jednak optymistycznego podejścia Wicksa. Obawiają się, że po Brexicie ich życie jednak się zmieni. Zresztą już się trochę zmieniło.
Po pierwsze dlatego, że wyniki referendum znacząco osłabiły funta, a to w tej walucie rząd Zjednoczonego Królestwa wypłaca emerytury. Chociaż funt nieco odbił ostatnio po serii dobrych danych o kondycji angielskiej gospodarki, to jednak i tak jest około 8 proc. słabszy wobec euro niż w czerwcu, przed referendum. Brytyjscy emeryci na obczyźnie więc już wyraźnie zbiednieli. I ten słabnący funt ma dla nich nawet większe znaczenie niż dla polskich imigrantów pracujących na Wyspach. Polacy w Wielkiej Brytanii w większości wydają bowiem funty na miejscu - nie muszą ich, jak brytyjscy emeryci w Hiszpanii, wymieniać na euro.
Mieszkająca w Hiszpanii rzesza angielskich dziadków przede wszystkim nie ma pojęcia, na jakich zasadach będą mogli oni przebywać dłużej w słonecznym kraju. Wielka Brytania poza Unią oznacza koniec wolności wyboru miejsca zamieszkania na terenie zjednoczonej Europy. By zostać dłużej w Hiszpanii, Brytyjczycy będą prawdopodobnie musieli starać się o wizy pobytowe i dodatkowo co pewien czas je odnawiać. To wszystko kłopot.
Niektórzy już deklarują, że w skrajnych wypadku, by zostać w Hiszpanii, są gotowi wystąpić o hiszpańskie obywatelstwo. - Jeżeli będzie taka konieczność, złożę odpowiedni wniosek - deklaruje w rozmowie z El Pais Suzanne McAllister, tak mocno zintegrowana z Hiszpanią Brytyjka, że będąca aż radną w niewielkim miasteczku Lliber. Liczącym dodajmy nieco ponad tysiąc mieszkańców, z których 2/3 to głównie starsi Brytyjczycy.
Jeżeli do Brexitu w końcu dojdzie, to Brytyjczycy nie tylko nie będą mogli dłużej wchodzić w skład lokalnych władz, ale również stracą głos w wyborach lokalnych. Dla mieszkańców Lliber, i podobnych miasteczek zdominowanych przez emerytów z Wysp, ma to jednak znaczenie.
Czytaj też: Groźba Brexitu dewastuje brytyjski rynek nieruchomości komercyjnych.
Angielskim emerytom w Hiszpanii bardzo przeszkadza niepewność. Tak naprawdę nic nie wiadomo, jak będzie wyglądała ich przyszłość po Brexicie. Martwi ich - a w ich wieku ma to szczególne znaczenie - że rozstrzygnięcia nie zapadną szybko.
Tę niepewność widać też w rosnącej liczbie ofert sprzedaży nieruchomości należących do Brytyjczyków w Hiszpanii. Część starszych osób chce już powrócić do Anglii. Ten wzrost liczby ofert może obniżyć ceny sprzedawanych domów. I to dodatkowe zmartwienie dla starszych Brytyjczyków mieszkających w Hiszpanii.
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"