Sytuacja na Filipinach jest wyjątkowa i przerażająca. W maju prezydentem tego kraju został Rodrigo Duterte, od tamtej pory w państwie zabito blisko 2 tysiące osób. Ludzie organizują się samodzielnie i mordują tych, którzy są przez nich podejrzewani o handel narkotykami. Przy okazji ginie masa niewinnych ludzi, a władza patrzy na to przychylnie.
Można by oczekiwać, że w kraju ogarniętym takim terrorem gospodarka jest bliska załamania, bo firmy boją się inwestować, a na rynku panuje chaos. Ale nic z tych rzeczy. Z opublikowanych właśnie dla wielu krajów indeksów PMI, ten dla Filipin jest najlepszy
Kraje z najlepszymi wskaźnikami PMI na świecie dane: Markit Economics
Indeks PMI dla Filipin utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie od kwietnia. Wybory nic pod tym względem nie zmieniły.
Menedżerowie z Filipin są optymistami, bo rosną im zamówienia, dzięki czemu mogą zwiększać produkcję. Aby to osiągnąć zwiększają też zatrudnienie. To podtrzymuje nieustającą ekspansję gospodarczą kraju.
Na Filipinach utrzymuje się sześcioprocentowy wzrost gospodarczy napędzany głównie konsumpcją. Stopa bezrobocia na początku roku spadła poniżej 6 procent. Bank Światowy w kwietniu bardzo chwalił rząd Filipin za udane reformy i stabilną sytuację makroekonomiczną. Deficyt budżetowy w 2015 sięgał tylko 0,5 procent PKB, a do kraju napłynęło 5,7 mld USD inwestycji zagranicznych – to dla nich drugi najlepszy wynik w historii. Szybko zmniejszała się strefa ubóstwa.
Jako główne zagrożenie dla gospodarki Filipin wymieniano sytuację na najważniejszych rynkach eksportowych – czyli w Chinach i w Japonii. Ryzyko polityczne było wymieniane daleko w tle.
Nowy prezydent obok firmowania swoim nazwiskiem walki z narkotykami wspiera politykę wspierania najuboższych, która w ostatnich latach była skuteczna. Dochody najbiedniejszych w latach 2012-2014 rosły znacznie szybciej niż najbogatszych. Jest to możliwe, bo dzięki reformom podatkowym szybko rosną dochody budżetowe. Dzięki temu rosną też wydatki na edukację, służbę zdrowia i opiekę socjalną.
Dane o gospodarce Filipin źródło: Bank Światowy
W dwa miesiące po zmianie władzy na zdecydowanie bardziej kontrowersyjną od poprzedniej okazuje się, że gospodarce to nie szkodzi. Pomimo nasilonej krytyki całego świata z Barackiem Obamą na czele, czy też groźby wyrzucenia z ONZ. Może to dlatego, że nowy prezydent i jego polityka twardej walki z kartelami narkotykowymi cieszy się w społeczeństwie około dziewięćdziesięcioprocentowym poparciem. Siłą rzeczy lokalny biznes też najwyraźniej musi to wspierać.
Oczywiście lepiej jest, kiedy polityka wspiera gospodarkę. Ale dziś Filipiny są świetnym przykładem na to, że kiedy fundamenty są zdrowe i trwałe nawet najbardziej kontrowersyjna polityka nie jest w stanie gospodarki zepsuć. Przynajmniej nie w ciągu kilku miesięcy.