Pozew dotyczy tzw. ubezpieczenia niskiego wkładu własnego (UNWW). Kredytobiorcy stoją na stanowisku, że konstrukcja klauzuli, na podstawie której Bank Millennium pobierał opłaty na ubezpieczenie, jest niezgodna z prawem. Domagają się zwrotu zapłaconych składek.
- Ewentualny wyrok będzie od razu powodował obowiązek zapłaty ze strony banku - tłumaczy Krzysztof Woronowicz z Kancelarii Drzewiecki Tomaszek, reprezentującej kredytobiorców.
Kwestionowane postanowienie znajdowało się zarówno w umowach frankowiczów, jak i złotówkowiczów - stąd forma pozwu zbiorowego łączącemu obie grupy.
Obecnie w pozwie uczestniczy ok. 450 osób. Nadal jednak można się do niego dołączać. A jeśli postanowienie o przyjęciu pozwu do rozpoznania się uprawomocni, to sąd zarządzi ogłoszenie informacji o tym postępowaniu grupowym w ogólnopolskich mediach. Od tego czasu ewentualni kolejni zainteresowani będą mieli 3 miesiące na przystąpienie do pozwu.
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego to koszt pobierany zwykle przez banki do momentu, aż wysokość zadłużenia nie spadnie poniżej 80 proc. wartości mieszkania. Było, i nadal jest, nakładane na kredytobiorców niezależnie od waluty. Niemniej w najgorszej sytuacji są kredytobiorcy walutowi, przede wszystkim frankowicze - ich kolejne spłacane raty nie przybliżały do końca uiszczania UNWW, gdyż ich poziom zadłużenia wyrażony w złotych nie spadał, ale wręcz rósł.
Konstrukcja UNWW budzi jednak kontrowersje, bo czasem okazuje się, że choć to kredytobiorcy ponoszą koszt ubezpieczenia, to de facto w żaden sposób ich ono nie chroni (choć banki argumentują, że korzyścią dla klienta jest to, że dzięki UNWW w ogóle dostał kredyt).
- Zwykle jest tak, że jeśli kredyt jest niespłacany, i wartość mieszkania nie wystarczy na zaspokojenie roszczeń banku, to klient jest ubezpieczony, bank dostaje pieniądze i kredytobiorca jest wolny. Natomiast w tym przypadku klauzula była skonstruowana w ten sposób, że ubezpieczyciel mógł, na drodze regresu, domagać się od klienta zwrotu kosztów - komentuje pozew przeciwko Bankowi Millennium Krzysztof Woronowicz. - Warto zaznaczyć, że sami kredytobiorcy nie mówią, że w ogóle nie można stosować ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, ale w tym konkretnym przypadku uważamy, że klauzula była wadliwa - dodaje prawnik.
Bank Millennium nie odnosi się na razie do kwestionowanego zapisu.
Kością niezgody jest to, czy forma pozwu zbiorowego jest w tym przypadku uprawniona.
„Sąd przychylił się do argumentacji Powoda stwierdzając, że pozew obejmuje roszczenie będące modelowym przykładem sprawy kwalifikującej się do rozpoznania w postępowaniu grupowym” – czytamy w oświadczeniu Kancelarii Drzewiecki Tomaszek.
- W opinii banku, ocena roszczeń poszczególnych członków grupy o zapłatę na ich rzecz wymaga indywidualnego badania wszystkich istotnych okoliczności faktycznych dotyczących każdego z członków grupy z osobna - mówi z kolei Iwona Jarzębska, Rzecznik Prasowy Banku Millennium. - Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie jest nieprawomocne. Bank złoży zażalenie na to postanowienie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie – dodaje.
Sądy wydały już w sprawach ubezpieczenia niskiego wkładu własnego u frankowiczów kilkanaście wyroków. Zdecydowaną większość rozpatrzyły na korzyść kredytobiorców.
Ostatnie tygodnie to sporo dobrych informacji dla frankowiczów. W pierwszych instancjach zapadają wyroki pozytywne dla nich. Przykładowo, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że umowa klientki z Bankiem Millennium zawiera niedozwoloną klauzulę indeksacyjną i powinna być unieważniona, a bank powinien zwrócić ponad 100 tys. zł.
Tzw. istotnymi poglądami w sprawie frankowiczów wspierają w sądach Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Rzecznik Fiannsowy. Ta druga instytucja w czerwcu wydała raport, w którym uznała waloryzowanie kredytu kursem waluty obcej za niezgodne z przepisami.