Od nowego roku, zgodnie z przepisami uchwalonymi jeszcze w 2013 r., aby produkt mógł zostać uznany za „szwajcarski”, aż 80 proc. składników musi być pochodzenia szwajcarskiego, a w przypadku produktu mlecznego ma to być nawet 100 proc.
Jak podaje serwis Confectionery News, żywnościowy potentat po przeanalizowaniu zawartości 650 produktów stwierdził, że większość z nich spełnia nowe wymogi. Problem dotyczy jedynie 80 produktów. Są to np. majonez Thomy czy lody Frisco.
W przypadku tego pierwszego Nestle może mieć jednak spory problem, bo jak powiedział dyrektor generalny Nestlé w Szwajcarii Christophe Cornu, jego firma w produktach sprzedawanych pod marką Thomy co roku zużywa 34 milionów jaj od kur z wolnego wybiegu, a z samej Szwajcarii nie jest w stanie pozyskać takiej ilości.
Szwajcarzy zdecydowali się wprowadzić nowe przepisy, aby chronić szwajcarską markę i zapobiec nadużyciom.