Ustawa antylichwiarska została już zmieniona w tym roku - od marca nałożyła na wszystkich pożyczkodawców limit kosztów, zahamowała możliwość rolowania pożyczek w nieskończoność. Poza tym zobligowała firmy pożyczkowe do działania wyłącznie w formie spółki akcyjnej lub spółki z o.o., oraz do posiadania kapitałów zakładowych w wysokości min. 200 tys. zł.
- Dd tamtej pory słabsze firmy pożyczkowe walczą o przetrwanie, a w ciągu pierwszego kwartału obowiązywania limitu z rynku zniknęło 18 proc. z nich - mówi Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych.
Czytaj więcej: Firmy pożyczkowe przyznają - nowe przepisy pogorszyły ich sytuację. A przez Rodzinę 500 Plus klienci nie chcą pożyczek
Ministerstwu Sprawiedliwości ten bat jednak nie wystarcza. Resort przyszykował kolejne, bardzo ostre cięcie kosztów pożyczek. Dotknie ono nie tylko firmy pożyczkowe, jak dotychczas podobne regulacje, ale także banki.
Według nowych zasad, poza odsetkami (obecnie 10 proc. w skali roku) pożyczkodawcy będą mogli pobrać dodatkowe koszty w wysokości 10 proc. kwoty pożyczki + ok. 0,83 proc. za każdy miesiąc umowy.
Trochę to skomplikowane, ale chodzi o to, że pożyczając np. 1000 zł na miesiąc, łącznie nie moglibyśmy zapłacić więcej niż ok. 117 zł kosztów (8,33 zł odsetek, 108,33 zł prowizji, opłat manipulacyjnych, opłat przygotowawczych itp.). Tymczasem przy obecnych limitach (maks. 10 proc. odsetek rocznie + 25 proc. kwoty pożyczki + 2,5 proc. za każdy miesiąc umowy) łączny koszt miesięcznej pożyczki na 1000 zł może wynieść aż 283 zł. Jak widać, opłaty musiałyby zjechać o ponad połowę!
. źródło: wyliczenia własne
Proponowane regulacje będą dotykać także kwestii maksymalnego zabezpieczenia (kwota pożyczki + maksymalne koszty + odsetki za jeszcze jeden dodatkowy rok), limitu łącznych kosztów pozaodsetkowych (75 proc., zamiast dzisiejszych 100 proc.). Za złamanie zasad ma grozić nawet do 5 lat więzienia.
Gdy International Personal Finance, właściciel Providenta, poinformował o tym, że przyjrzy się temu, jak proponowane zmiany wpłyną na jego biznes w Polsce, kurs spółki runął na brytyjskiej giełdzie o ponad 40 proc.
. źródło: Investing.com
Z dniem wejścia w życie rozwiązań proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, branża pożyczkowa w Polsce zostałaby dosłownie wycięta w pień. Chęć regulacji rynku pożyczek - nie tylko chwilówek, ani i ofert bankowych - należy uznać oczywiście za bardzo potrzebną, i resortowi przyklasnąć. Za dużo już dramatów rozegrało się w polskich domach. Pożyczkodawcy mówią jednak, że w swoich propozycjach ministerstwo posunęło się zdecydowanie za daleko.
- Projekt przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości to katastrofa dla legalnych, regulowanych i płacących podatki instytucji pożyczkowych – komentuje Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych - Jeżeli intencją Ministerstwa Sprawiedliwości jest całkowite wyeliminowanie 100 proc. legalnych pożyczek z obrotu i zrobienia pola dla bandytów, którzy pożyczają bez umowy, a egzekucje robią bez sądów, to niestety jesteśmy na dobrej drodze.
- Limity mają być obniżone tak śmiesznie nisko, że nie pokryją nawet kosztu kapitału i ryzyka kredytowego, nie mówiąc już o badaniu zdolności kredytowej, koszcie pozyskania klienta, reklamy, organizacji biura i systemach IT – mówi Ryba. I wylicza: - Przeciętna firma pożyczkowa płaci rocznie 780 tys. zł za dostęp do danych z Biur Informacji Gospodarczej, Biura Informacji Kredytowej, systemu Credit-Check i licencje na soft IT. 2,2 mln zł kosztują rocznie pensje podstawowego zespołu, a kolejne 280 tys. zł obsługa prawna i księgowa.
- Limit kosztów pozaodsetkowych zaproponowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest zbyt drastyczny, spowoduje on zniknięcie z rynku pożyczek na krótki okres i małe kwoty - wtóruje Rybie Tymon Zastrzeżyński z pozyczkaportal.pl. - Popyt na takie pożyczki nie zniknie, więc działalność przeniesie się do szarej strefy, powodując wiele patologii - dodaje.
Ale te regulacje to nie tylko problem branży pożyczkowej, jak to dotychczas było w przypadku ustaw antylichwiarskich. W nowym limicie kosztów nie zmieściłoby się także sporo ofert kredytów gotówkowych od banków. A właśnie banki w ostatnich latach bardzo mocno podnosiły m.in. prowizje za udzielanie kredytów – obecnie są trzy razy wyższe niż jeszcze cztery lata temu, w niektórych bankach dochodziły nawet do ponad 30 proc.
Zobacz także: Dlaczego Polacy brali w ogóle kredyty we frankach? Odpowiedź jest prosta