Zarząd spółki Arrinera zdecydował o zawieszeniu publicznej subskrypcji akcji serii H. Stało się tak ze względu na złą sytuację na alternatywnym rynku New Connect, który na giełdzie w Warszawie miał być m.in. polem do zbiórki kapitału na innowacyjny biznes. Inwestorzy prawie zupełnie stracili zainteresowanie rynkiem.
- Przyczyną zawieszenia publicznej subskrypcji akcji serii H w ramach oferty publicznej jest aktualna niekorzystna sytuacja na rynku pierwotnym, w zakresie spółek notowanych w alternatywnym systemie obrotu - wprost potwierdza spółka w komunikacie.
Środki wpłacone przez inwestorów tytułem objęcia akcji serii H mają być zwrócone w ciągu trzech dni. Arrinera, notowany na NewConnect producent pierwszego polskiego samochodu wyścigowego, chciał zebrać 10,1 mln zł netto (inwestorzy mieli płacić po 10,8 zł za akcję). Środki z emisji miały zostać przeznaczone na rozwój działalności, w tym właśnie na rozpoczęcie produkcji samochodu wyścigowego klasy GT3.
> Prezentacja polskiego samochodu wyscigowego Arrinera Hussarya Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl
Arrinera w ostatnich tygodniach bardzo zabiegała by zebrać potrzebne pieniądze. Nie dalej jak pod koniec listopada nową, wyścigówkę obejrzał i pochwalił nawet wicepremier Mateusz Morawiecki.
- Jestem pełen podziwu, że udało się skonstruować taki produkt - mówił wicepremier Mateusz Morawiecki, oglądając Arrinerę Hussaryę GT. - Na razie w krótkich seriach, ale liczę, że wkrótce w bardzo długich i że to będzie rozsławiało polską myśl techniczną w świecie - dodał.
Co dalej? Na razie twórcy auta w przyszłym roku chcą sprzedać 10 pojazdów przewidzianych wyłącznie do wyścigów GT, a więc nieprzystosowanych do poruszania się po drogach publicznych.
Pieniądze mają być z kolejnej oferty publicznej, nowy jej termin spółka obiecała podać w odrębnym raporcie.
Pewne jest jedno, szefowie spółki są zdeterminowani i nie poddają się szybko. Pięć lat temu, gdy prezentowano model Arrinera AH1 - muskularny i luksusowy wóz mający konkurować z Lamborghini i Ferrari - premiera nie była udana. W pokazowym egzemplarzu dziennikarze dopatrzyli się wielu zapożyczeń, od Audi począwszy, na Oplu skończywszy. Gdy jeden z radiowców nazwał Arrinerę repliką, firma pozwała go do sądu. Wokół auta zaczęły narastać złe emocje.
W zeszłym roku Arrinera zmieniła jednak strategię i zamiast luksusowych superaut postawiła właśnie na wyścigówki. Ich odbiór jest zdecydowanie lepszy.
Największym akcjonariuszem Arrinery jest notowany na NewConnect fundusz Erne Ventures, który kontroluje blisko 70 proc. akcji spółki.