Policyjne kontrole do niedawna były podstawowym źródłem, z którego Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny pozyskiwał informacje o pojazdach, dla których nie zostało wykupione obowiązkowe ubezpieczenie OC. To już jednak przeszłość. Na początku roku UFG informował, ze już połowę takich naruszeń prawa stwierdza sam, na podstawie analizy własnej bazy danych o ubezpieczeniach komunikacyjnych. W pierwszych trzech kwartałach br. ten wskaźnik wzrósł do 63 proc. Mniej niż 30 proc. wystawionych w tym czasie wezwań do zapłacenia kary było wynikiem policyjnych kontroli. Natomiast kilkuprocentowy udział w tej puli mają wezwania wystawione na podstawie zawiadomień od innych instytucji, np. wydziałów komunikacji czy służb celnych.
49,9 tys. wezwań wystawionych w ciągu trzech kwartałów to około 2 proc. mniej niż w tym samym okresie zeszłego roku. UFG tłumaczy to większą świadomością kierowców, którzy staranniej niż dotąd pilnują ważności OC. Dodatkowo udało się już mocno ograniczyć skalę problemu z nieubezpieczonymi pojazdami na polskich drogach. Na początku roku ich odsetek szacowano na 0,7 proc.; obecnie UFG mówi już tylko o 0,4-0,5 proc. takich aut. W liczbach bezwzględnych oznacza to około 90-100 tys. zarejestrowanych pojazdów bez ważnego OC.
UFG pochwalił się też lepszą ściągalnością kar. Na konto Funduszu w trzech pierwszych kwartałach roku z tego tytułu wpłynęło ponad 50 mln zł, czyli mniej więcej o 1/5 więcej, niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Właściciel zarejestrowanego samochodu osobowego przyłapany na braku polisy OC płaci dziś przynajmniej 740 zł kary. Taka stawka obowiązuje, gdy przerwa w ubezpieczeniu jest krótsza niż trzy dni. Jeśli przeciągnie się i będzie trwać od 3 do 14 dni, kara wzrośnie do 1850 zł. Dłużej niż dwa tygodnie bez polisy oznacza już karną opłatę w wysokości 3700 zł. Stawki kar są sztywno powiązane z wysokością płacy minimalnej, dlatego już wiadomo, że od stycznia pójdą w górę. Na przykład brak OC przez 15 lub więcej dni będzie kosztował nieuważnego lub nieuczciwego właściciela samochodu osobowego aż 4000 zł. Proporcjonalnie wzrosną też pozostałe stawki.
Koszty mogą być znacznie wyższe, gdy właściciel nieubezpieczonego auta zostanie uznany winnym spowodowania kolizji lub wypadku. W takiej sytuacji UFG wypłaca odszkodowanie poszkodowanemu, a następnie występuje do nieubezpieczonego sprawcy o zwrot tej kwoty. Jak podaje UFG, rekordzista ma do zwrotu aż 1,8 mln zł.
Zobacz także WIDEO: Dlaczego polisy OC ponownie zdrożeją? "Wszystko przez wydatki na osoby poszkodowane w wypadkach"