Pod znakiem skąpych opadów śniegu upłynęło grudniowe rozpoczęcie sezonu narciarskiego w Szwajcarii. Chłodniejszy styczeń przyniósł poprawę warunków, jednak nieprzewidywalny początek zimy nie zapewnił wzrostu sprzedaży karnetów, który byłby zadowalający dla właścicieli ośrodków narciarskich.
ALPINE-SKIING/MEN RUBEN SPRICH / REUTERS / REUTERS
- Ogólna dyskusja po Bożym Narodzeniu dotyczyła braku śniegu – wyjaśnia Mark Dowding z Bluebay Asset Management LLP. - Boże Narodzenie nie jest już właściwym czasem, by wybrać się na narty.
Po listopadowych burzach, które przyniosły w Alpach nadzieje na dobry sezon, przyszedł grudzień z najmniejszymi opadami śniegu w Szwajcarii od ponad 100 lat, kiedy zaczęto prowadzić rejestry. Region narciarski Jungfrau odnotował 25-procentowy spadek odwiedzin od początku sezonu do 2 stycznia.
Kiedy bowiem znaczne obszary Europy zmagały się z poważnymi opadami śniegu, w części Alp, szczególnie w Austrii i wschodniej Szwajcarii, opady były niewielkie.
Reto Knutti ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu podkreśla znaczenie zmian klimatycznych i szacuje, że do końca tego wieku linia wiecznego śniegu może być 500 do 700 metrów wyżej niż dzisiaj
Już dzisiaj sezon w Szwajcarii rozpoczyna się 12 dni później i kończy się 26 dni wcześniej niż w 1970 roku – mówi Martine Rebetez, profesor Uniwersytetu w Neuchatel, który przestudiował 40-letnie dane z 11 alpejskich stacji meteorologicznych.
Należące do TUI biuro Crystal Holidays przewozi narciarzy do ośrodków, w których śniegu nie brakuje. Rzeczniczka biura Marion Telsnig podkreśla, że pomimo trudnych warunków odnotowano podobną liczbę rezerwacji jak w ubiegłym roku.
Jednak niektórzy miłośnicy białego szaleństwa tracą cierpliwość. Gustavo Baratta z Banca IMI, który jest właścicielem domu w alpejskiej miejscowości Morgex we Włoszech, zastanawia się nad przeprowadzką. Mauro Utrata, dyrektor szkoły narciarskiej Schola Graffer w Trento wyjaśnia, że nadszedł czas, by przemyśleć górską aktywność w zimie.