1000 funtów - Wlk. Brytania rozważa wprowadzenie podatku od pracownika z UE? Dementi rządu

Aż 1 tys. funtów mieliby płacić pracodawcy, którzy po Brexicie zdecydują się zatrudnić specjalistów z Unii Europejskiej. Rzeczniczka rządu najpierw potwierdziła, a później zdementowała te informacje. Identyczny prawo odnoszące się do osób spoza UE wchodzi jednak w życie już w kwietniu.

Jeszcze nie doszło do wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a doniesienia o planowanej rewolucji w przepisach mocno odbijają się na tamtejszej gospodarce i rynku pracy.

Wystarczyło, że w niedzielę 8 stycznia premier Theresa May odrzuciła pomysł, aby GB zachowała chociaż część członkostwa w EU, a już po chwili nastąpił gwałtowny spadek kursu funta. Komentatorzy polityczni oraz eksperci finansowi odebrali to jako zapowiedź "twardego rozstania z Unią".

Sytuacji nie uspokoiło środowe wystąpienie brytyjskiego ministra ds. imigracji Roberta Goodwilla, który powiedział, że po Brexicie rząd rozważa wprowadzenie podatku, który mieliby płacić pracodawcy zatrudniający specjalistów z terenów UE. Argumentował, że taka opłata wchodzi od kwietnia dla pracowników spoza Unii, więc zastanawiają się nad jej rozszerzeniem.

Reuters podał, że informacja wzbudziła natychmiastowy sprzeciw pracodawców, partii Liberalnych Demokratów oraz byłego premiera Belgii Guya Verhofstadta, który obecnie pełni rolę przedstawiciela Parlamentu Europejskiego w procesie Brexitu. Polityk nazwał pomysł "szokującym". 

Dementi rządu

- Wyobraźmy sobie przez chwilę nagłówki gazet w UK, gdyby UE zaproponowałaby takie rozwiązanie dla obywateli Wielkiej Brytanii - napisał na Twitterze.

Rzecznik prasowa Theresy May powiedziała, że jest to "jedna z rozważanych możliwości" oraz, że "rząd skupia się na wprowadzeniu systemu, który ograniczy migrację". Jednak kilka godzin później wycofała się z tego stanowiska i poinformowała, że rząd nie ma w planach nowego podatku.

Warto przypomnieć, że kiedy w październiku minister spraw wewnętrznych Amber Rudd (Partia Konserwatywna) zgłosiła pomysł, aby firmy stworzyły listę swoich zagranicznych pracowników, wywołał on publiczne oburzenie i szybko został odrzucony.

Pracodawcy mają problem

W czerwcu ubiegłego roku stosunkiem głosów 52 proc. do 48 proc. Brytyjczycy zagłosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej.

Jednym z koronnych argumentów zwolenników wyjścia był - ich zdaniem - zbyt duży napływ imigrantów. Szacuje się, że obecnie w Wielkiej Brytanii pracuje ponad 2,15 mln obywateli UE z czego ponad 400 tys. to Polacy. Nie wiadomo na jakich zasadach będą mogli tam zostać i pracować.

Pod znakiem zapytania staje też sytuacja osób, które dopiero planują wyjazd na wyspy. W środę minister Goodwill zapowiedział możliwość uruchomienia programu, zgodnie z którym do Wielkiej Brytanii mogliby przyjeżdżać na krótkoterminowe kontrakty pracownicy rolni. Mowa jest więc o wpuszczaniu pracowników sezonowych, którzy nie mieliby możliwości pozostania na stałe na terenie UK.

Jak na razie przedstawiciele pracodawców krytykują większość proponowanych zmian. Tłumaczą, że dodatkowe opłaty zastopują powstawanie miejsc pracy i pogorszą i tak już niepewną sytuację brytyjskich firm.

Przykładem może posłużyć Jamie Oliver, brytyjski kucharz celebryta, który kilka dni temu ogłosił, że w wyniku zawirowań wokół Brexitu będzie musiał zamknąć sześć restauracji.

Sprawdź też książkę "Angole" - reportaż o pracy i życiu w Wielkiej Brytanii >>

 

 

Więcej o: