Według oficjalnych danych UPS opublikowanych w 2014 r., firma posiada ok. 100 tys. samochodów dostawczych, którymi dostarcza rocznie 4,6 miliarda paczek i dokumentów. Nic więc dziwnego, że szuka nawet drobnych oszczędności, które w globalnej skali przełożą się na realne zyski.
Jednym z podjętych w tym kierunku kroków jest ograniczenie skręcania w lewo (w krajach z ruchem lewostronnym – analogicznie – w prawo). Trzymając się tej zasady, trasy kierowców nie zawsze są możliwie najkrótsze. Są za to tańsze, jeśli chodzi o ilość zużytego paliwa.
Według Tashy Hovland, jednej z menedżerów UPS, skręty w prawo są preferowane w aż 90 proc. przypadków. Przede wszystkim pozwalają uniknąć przestojów związanych z oczekiwaniem na wolny przejazd, a także zmniejszają ryzyko wypadku.
Ile dokładnie można zaoszczędzić dzięki skręcaniu w prawo? Firma niestety nie podaje danych związanych poszczególnymi metodami obniżania kosztów, ale informuje o nich łącznie. Wiadomo, że rocznie udało się zaoszczędzić 8 mln litrów paliwa, co odpowiada wycofaniu 5,3 tys. samochodów. Co może wydawać się zaskakujące, ostatecznie zmniejszyła się również łączna liczba przejechanych kilometrów - dzięki optymalnemu planowaniu trasy sieć mogła wysłać na drogi mniej pojazdów.
Inną drogą redukcji kosztów jest – jak wskazuje UPS - "ruchome laboratorium", czyli 7,7 tysiąca pojazdów zasilanych paliwami alternatywnymi i naszpikowanych nowoczesną technologią. Każdego dnia roboczego flota przemierza 1,6 mln km, co w latach 2010-2016 pozwoliło ograniczyć emisję dwutlenku węgla łącznie o 1,9 mln ton. Żeby zrównoważyć tę wartość, 400 tys. zwykłych samochodów musiałoby zatrzymać się na rok.