Procedura wyjścia Wielkiej Brytanii z UE rozpoczęta. May chce "głębokiego i specjalnego partnerstwa"

Brytyjski rząd rozpoczął procedurę wychodzenia kraju z Unii Europejskiej. Notyfikacja w tej sprawie została dostarczona przez ambasadora przy UE Tima Barrowa, przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi. Brytyjczycy liczą "na uzgodnienie głębokiego i specjalnego partnerstwa" gospodarczego oraz w zakresie polityki bezpieczeństwa po Brexicie.

W dokumencie premier Wielkiej Brytanii Theresa May napisała, że jej kraj nie będzie ubiegał się "o członkostwo we wspólnym rynku - rozumiemy i szanujemy wasze stanowisko, że cztery wolności wspólnego rynku są niepodzielne". W liście do Tuska szefowa rządu przyznała jednocześnie, że jest świadoma, iż "Wielka Brytania odczuje konsekwencje wyjścia z Unii Europejskiej".

"Wiemy, że stracimy wpływ na zasady, które dotyczą europejskiej gospodarki. Wiemy też, że brytyjskie firmy będą musiały w handlu z Unią Europejską dopasować się do przepisów ustalonych przez instytucje, których nie będziemy już członkami - podobnie jak w przypadku innych zagranicznych rynków" - dodała May.

Unia Europejska i Wielka Brytania, w okresie negocjacyjnym, będą starały się porozumieć wypracować nowe zasady współpracy handlowej. Gdyby jednak to się nie udało handel będzie odbywał się na podstawie przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jak podaje PAP, problem jednak w tym, że brak porozumienia ws. przyszłych relacji handlowych zaszkodzi bezpieczeństwu Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej.

Dwa lata na rozwód

Cała procedura wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii rozpisana jest na dwa lata. Rozmowy z Brytyjczykami ma prowadzić Komisja Europejska, ale najpierw zgodę na to muszą dać liderzy 27 unijnych państw – szczyt w tej sprawie może odbyć się jeszcze w kwietniu.

Negocjacje mogą rozpocząć się w maju tego roku, a ich koniec planowany jest na jesień 2018 roku. Formalne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej ma zostać ogłoszone 29 marca 2019 roku. Trzeba jednak pamiętać, że negocjacje mogą się przeciągać, bo do ustalenia jest wiele kwestii, w niektórych przypadkach spornych. Termin dwóch lat zakłada Artykuł 50, ale pozwala on też na wydłużenie rozmów, jeśli zgodzą się na to obie strony.

Cena za rozstanie

Wśród kluczowych tematów negocjacji będą:

- Prawa imigrantów. Trzeba teraz wypracować gwarancje praw dla obywateli państw unijnych mieszkających na Wyspach oraz Brytyjczyków mieszkających w krajach należących do UE.

W Wielkiej Brytanii mieszka około trzech milionów obywateli innych krajów unijnych, w tym około milion Polaków. Kilkanaście dni temu brytyjski parlament ostatecznie odrzucił poprawkę Izby Lordów, którzy chcieli wpisać gwarancje w imigrantów jeszcze przed Brexitem - w ustawie upoważniającej premier May do rozpoczęcia procedury.

- Bezpieczeństwo. Trzeba będzie ustalić zasady współpracy w kwestii bezpieczeństwa, w tym m.in. dotyczące wymiany informacji wywiadowczych czy Europejskiego Nakazu Aresztowania.

- Handel. Wielka Brytania wraz z wyjściem z UE opuszcza też wspólny rynek. To oznacza konieczność wypracowania nowego porozumienia w sprawie wymiany handlowej – Unia to największy partner handlowy Wielkiej Brytanii. To może być jeden z trudniejszych wątków rozmów, bo pojawiały się już głosy, że takie rozmowy należy prowadzić osobno z krajami unijnymi, a nie z UE jako całością.

- Koszt wyjścia z UE. Pieniądze mogą być jednym z pierwszych tematów negocjacji. Pojawiły się różne szacunki co do kosztu rozwodu Londynu z Brukselą, mówi się, że Brytyjczycy zapłacą za niego nawet 50 miliardów funtów, czyli 58 miliardów euro. Taką kwotę podał kilka dni temu w rozmowie z BBC szef Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker.

Brytyjczycy wpłacali do unijnego budżetu około 10 miliardów euro rocznie. Powstała dziura może oznaczać wzrost składki od pozostałych krajów albo obcięcie wydatków. Nie wiadomo też, czy Londyn od razu przestanie się dorzucać do wspólnej unijnej kasy, czy zgodzi się współfinansować niektóre z projektów w zamian za na przykład korzystne ustalenia dotyczące dostępu do unijnego rynku.

Ojciec dał mi radę: "Dobry interes, to jest interes dla obu stron. Interes dobry dla jednej strony, to jest szwindel" - prof. Andrzej Blikle [NEXT TIME]

Więcej o: