Jak poinformował w czwartek przedstawiciel ratusza Antoni Noguera, zakaz będzie obowiązywać we wszystkich dzielnicach miasta od tegorocznych wakacji. Za nieprzestrzeganie przepisów prywatnym osobom, które chcą zarabiać na wynajmie mieszkań i domów grozi grzywna w wysokości do 40 tys. euro.
Rozwiązanie, choć radykalne, wprowadzone zostało z dwóch powodów. Pierwszy wynika z dbałości o lokalnych mieszkańców, których nie stać było na dłuższy pobyt w stolicy wyspy lub zakup mieszkania. Doszło do sytuacji, w której ludzie odchodzili z pracy, ponieważ zarobki ledwo pokrywały koszty najmu. Dotyczyło to przedstawicieli zawodów, w których zarobki w Hiszpanii nie należą do najniższy. Mowa tu o policjantach czy osoby zatrudnione w gastronomii i hotelach.
Ceny nieruchomości w Palma De Mallorca rosły bowiem w zastraszającym tempie i osiągnęły poziom 11 tys. euro za metr kwadratowy. Tylko w ubiegłym roku koszt wynajmu mieszkań zwiększył się tam o 7,5 proc. wobec 2015 r.
Drugi powód to rosnąca wraz z cenami najmu szara strefa. Przeprowadzone przez władze miasta badanie wykazało, że zdecydowana większość osób wynajmujących domy turystom prowadzi tę działalność w sposób nieuregulowany. Na 1919 lokali przeznaczonych pod wynajem, aż 90 proc. nie płaci od tego podatków.
Decyzja władz spotyka się jednak ze sporym sprzeciwem. Komentatorzy i eksperci ds. turystyki wskazują, że wprowadzony w stolicy Majorki zakaz wynajmu apartamentów uderzy w budżety wielu gospodarstw domowych, a także zagrozi licznym miejscom pracy na tej wyspie. Wskazują też, że wyegzekwowanie nowego prawa może być trudne z uwagi na ograniczoną liczbę urzędników.
W grudniu ub.r. rada miejska Barcelony przyjęła uchwałę zakazującą otwierania nowych obiektów hotelarskich w centrum stolicy Katalonii. Władze miasta argumentowały, że nowe przepisy pozwolą przywrócić autentyczny, bardziej osiedlowy, charakter miasta, uwalniając jego śródmieście od nadmiernej liczby turystów.
- W Hiszpanii rośnie liczba miast wprowadzających nie tylko różnorodne ograniczenia w wynajmie nieruchomości dla turystów, ale także wdrażających limity na miejsca, w których mogą powstawać nowe hotele. Restrykcje takie od kilku lat obowiązują w niektórych częściach Madrytu - powiedział PAP hiszpański ekspert ds. turystyki Ricardo Gonzalez.
Miniony rok był rekordowy pod względem liczby turystów odwiedzających Hiszpanię. Kraj odwiedziło 75,3 mln osób, czyli o 10 proc. więcej niż w 2015 r. Najliczniejsze grupy urlopowiczów stanowili obywatele Wielkiej Brytanii, Francji oraz Niemiec.